wtorek, 12 stycznia 2021

Pokora - Szczepan Twardoch

 

Szczepan Twardoch

Pokora

Wydawnictwo Literackie

ISBN 978-83-08-07066-6

Bajadera zrobiona jest z odrzutów, niewykorzystanych kawałków, resztek innych ciast i deserów; ma swoich zwolenników, ale raczej nie kojarzy się z pierwszą jakością, odgrywa rolę ersatzu ciastka prawdziwego, wykwintnego. A co, gdyby zamiast z odpadów, stworzyć bajaderkę z tego, co najlepsze? W miejsce cukiernika wstawmy pisarza, a bajaderą niech będzie powieść, skonstruowana z najlepszych motywów z wcześniejszych powieści. Czy to się może udać? Według mnie może, a dowodem na to jest ostatnia powieść Szczepana Twardocha, czyli Pokora - książka pierwszego sortu.


Jak zwykle u Twardocha pojawiają się dobrze znane szlagiery: pytania dotyczące tożsamości, skomplikowana przeszłość, niepewna przyszłość, wszechobecna przemoc, trudna miłość, bohater rzucony w wir historii, rozterki moralne, fetysz męskości i dość jednowymiarowe (ale nie płaskie) postaci kobiece. Wszystko zostało wrzucone w powieść i zagrało.


Głównym bohaterem Pokory jest Alois Pokora, mężczyzna pochodzący w górniczej, biednej rodziny. Alois przyszedł na świat w ostatniej dekadzie XIX, jednak w jego opowieści próżno szukać uroku belle epoque, śląskie Pilchowitz nie stanie się wymarzoną krainą dzieciństwa. Za sprawą miejscowego proboszcza Scholtisa Alois zostaje wysłany na nauki do gimnazjum w Gleiwitz, a zatem dostaje szansę zostania “kimś”, wyrwania się z objęć rodziny, gruby, Śląska. Akcja powieści rozpoczyna się w ostatnich dniach Wielkiej Wojny, kiedy leutnant Pokora zostaje ranny podczas natarcia i budzi się w berlińskim szpitalu już po jej zakończeniu. Pozostał mu tylko znoszony i brudny mundur oraz Krzyż Żelazny pierwszej klasy, który ktoś mu przypiął, gdy leżał nieprzytomny. Alois jest sam, okradziony i głodny, wrzucony w sam środek chaosu panującego w Berlinie, gdzie rewolucja próbuje przejąć władzę i całkiem pogrzebać stary świat. To czas prawdziwego końca epoki, kolejna jednak jeszcze się nie zaczęła. W przerwach pomiędzy kolejnymi zwrotami akcji poznajemy historię Aloisa Pokory, który ciągle pędzi, próbuje coś udowodnić, zmienić, chce być.


Kim jest Alois? Odpowiedzi będą się zmieniać na przestrzeni powieści, ale często powtarzać się będzie ta, że jest nikim, nie ma nikogo, jest znikąd. Poczucie wykorzenienia prowadzi do rozterek tożsamościowych. Od małego uczył się mówić po niemiecku bez żadnych naleciałości, żeby się nie wyróżniać wśród dobrze, bo bogato urodzonych dzieci w gimnazjum. Alois stara się być godnym miana Niemca, próbuje być Ślązakiem, część środowiska chce, by okazywał swą polskość, do której ma najdalej. Szuka poczucia celu, ale chyba przede wszystkim akceptacji, bo nigdzie nie jest u siebie, wyalienowany w każdym środowisku, bo nie potrafi zagrzać miejsca na dłużej; coś Aloisa uwiera, pali od środka i nie pozwala wypuścić spokojnie powietrza, wyjść ze stanu ciągłego napięcia.



Wstyd, paraliżujący i wywołujący niemal fizyczny ból, towarzyszy bohaterowi od chwili opuszczenia domu i już nie opuści, determinując jego działania lub ich brak. Na wstydzie oparte są relacje Aloisa z innymi: z Agnes, do której zwraca się, opowiadając swoją historię, Agnes odnajdującą w Lojziku zabawkę, wiernego psa, całkowicie podległego jej woli; ze Smilem, który pełni funkcję protektora dla Pokory, służy mu pomocą, a jednocześnie przedstawia sobą całkowitą wyższość arystokraty nad człowiekiem z gminu; ze starym Antonem Pokorą, który zna tylko gniew wobec świata i nie potrafi okazać dziecku uczucia.



Twardochowi udało się napisanie kompletnej powieści środka - wykorzystał w pełni swój bogaty warsztat pisarski i może mieć powody do zadowolenia, bo Pokora od czasów Morfiny jest jego najlepszą powieścią. Oczywiście, miejscami przedłużające się czy powtarzające monologi Aloisa mogą nużyć, ale całość powieści charakteryzuje się spójnością i dużą świadomością literacką. Wspaniale zostały oddane rewolucyjny szał w Berlinie, z komunistycznymi bojówkami, z Rosą Luxemburg i Karlem Liebknechtem, z głodem, przemocą i obscenicznością rodem z obrazu Grosza, który stał się okładką Pokory (lepszej być nie mogło), a także polityczny rozgardiasz na Górnym Śląsku, który każdy chce wyrwać dla siebie, Niemcy, Polacy oraz Ślązacy, z rodzącymi się germańskimi nadludźmi, bojówkami korfanciarzy, z całą niepewnością, nagromadzoną przez lata złością i agresją. Nareszcie Twardoch dokonał tego, z czym, jak mi zdawało, miał największy problem – do tej pory świetnie operował detalem, uwiarygadniał świat szczegółami, natomiast panoramiczne spojrzenie było spłaszczone, trochę pocztówkowe. W Pokorze zarówno bliskie, jak i dalekie kadry, mają głębię, a jego świat jak zawsze jest niezwykle immersyjny.


Pokora stanowi powieść, którą zwyczajnie trzeba przeczytać, bo jeszcze nie raz o niej usłyszymy. Pozycja Twardocha umacnia się coraz bardziej (da się bardziej?) na polskim podwórku, pytanie tylko, kiedy ten styl i tematy się przejedzą? Na razie pozostaje czekać na kolejną książkę, z niecierpliwością.


niehalo


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Przeczytam 120 książek w 2021 roku – 5/120; Mierzę dla siebie – 3,3 cm; 520 stron; Wielkobukowe bingo – tylko jedno słowo; Okładkowe bingo – książka z malunkiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz