czwartek, 28 stycznia 2021

Checkpoint - Jean-Christophe Rufin

 

Jean-Christophe Rufin

Checkpoint

Check-point

Przeł. Anna Michalska

Noir sur Blanc

ISBN 978-83-7392-694-3

Wojna domowa w Jugosławii była przepełniona okrucieństwem, które trudno sobie wyobrazić. Jakiś czas temu pisałem o zbiorze opowiadań Miljenka Jergovicia z oblężonego Sarajewa, wielu czytelnikom na pewno znane są reportaże Marii Todorovej, Roberta Kaplana czy Wojciecha Tochmana dotyczące konfliktu i ludobójstwa w Bośni. Jean-Christophe Rufin, francuski pisarz, a przede wszystkim lekarz, znany w Polsce choćby z powieści Podróże króla Madagaskaru, dotyka także tej wojny od zupełnie innej strony – nie przez przedstawienie działań militarnych, nie przez rozliczenie z oprawcami czy oddanie sprawiedliwości ofiarom. Rufin zwraca uwagę na zjawisko, które wychodzi poza tę tylko sytuację, bo objawia się we wszystkich miejscach, do których dochodzi do zdarzeń krytycznych, czyli pomoc humanitarną.


Dla Rufina Checkpoint stanowi powieść dość osobistą, ponieważ przez wiele lat był osobiście zaangażowany w niesienie pomocy do tych części świata, których sytuacja była najtrudniejsza; pracował na rzecz organizacji Action Against Hunger oraz Lekarze bez granic. Pierwsze publikowane teksty Rufina były esejami dotyczącymi problemów i ograniczeń pomocy humanitarnej, zwłaszcza w miejscach zbrojnych konfliktów. W Checkpoincie autor przedstawia historię małego konwoju francuskiej organizacji pozarządowej pod egidą ONZ-etu, lecz na tym przykładzie czytelnik może poczynić szersze obserwacje. Rufin pisze o tym zresztą w posłowiu do powieści, zwracając uwagę na systemowość problemu zaangażowania akcji humanitarnych.


W powieści autor zamyka piątkę osób w ciasnych i niewygodnych kabinach dwóch zdezelowanych ciężarówek, którymi bohaterowie przedostają się z Francji przez pół Europy na teren Jugosławii, by dostarczyć potrzebne środki: żywność, lekarstwa, ubrania etc. Kierownikiem akcji jest młody pracownik organizacji, a w skład zespołu wchodzą jeszcze dwójka byłych wojskowych, którzy odbywali wcześniej służbę w oddziałach oenzetowskich sił, czyli Błękitnych Hełmach, pewien podejrzany facet w średnim wieku z gburowatym sposobem bycia oraz młoda wolontariuszka, która chce nieść pomoc potrzebującym i to ona wyrasta na główną bohaterkę powieści.


Rufin bardzo sprawnie rozkłada tempo narracji; początek podróży mija bardzo szybko, przypomina wycieczkę pozbawioną wygód. Wszystko zmienia się w momencie przekroczenia granicy ze skonfliktowanym terytorium – krajobraz staje się szary i surowy, brakuje światła, ciepła i uśmiechu, narasta nerwowość oraz napięcie pomiędzy postaciami, także kartony z artykułami są szarobure i bez wyrazu. Cały świat zdaje się pozbawiony barw, przykrywający wszystko śnieg zwiększa tylko odczucie monochromatyczności przestrzeni i nawet jeden z bohaterów zauważa, że “jedyną rzeczą, która nadaje krajobrazowi trochę koloru, jest krew”. Każdy kolejny checkpoint, czyli punkt kontrolny, wzmaga rozdrażnienie i budzi niepokój; przekraczanie kolejnych granic na ogarniętym wojną terenie przypomina zbliżanie się do jakiegoś nienamacalnego zła, podobnie jak w Jądrze ciemności, zamiast bębnów jednak słychać bliższe lub dalsze wystrzały z karabinów. Ponadto, im dalej dojeżdżają bohaterowie, tym mniej sobie ufają, a w powietrzu wyczuwamy wrogość.


Checkpoint to także, jeśli w nie przede wszystkim, opowieść o przekraczaniu wewnętrznych granic, wychodzeniu poza swoją strefę komfortu, zarówno fizycznego, jak i psychicznego, o tym, jak rzeczywistość weryfikuje nasze wyobrażenia i zmusza do zmiany myślenia, często nagłej i diametralnej. Rufin zadaje także pytania fundamentalne w dyskusji o sensie niesienia pomocy – w jakim kierunku ma zdążać działanie? Czy starać się stosować metody doraźne, czy wprowadzać zmiany systemowe? Czy wspierać pokojowe rozwiązanie konfliktu, a może uzbroić jedną ze stron? Autor nie daje jednoznacznych odpowiedzi, pozostawiając czytelnika z etycznymi rozterkami.


Chociaż bohaterów Checkpointu poznajemy dogłębnie dzięki ich wynurzeniom w szoferce podczas wielogodzinnej jazdy, a młodej wolontariuszce Maud za sprawą narratora zaglądamy także do świadomości, to wydają się oni obcy i bardzo zamknięci w sobie. Wyczuwa się ich niepewność, a mimo to szybkość i częstotliwość zmian zachodzących w ich działaniach wydaje się niewiarygodna. Z drugiej strony Rufin sam brał udział w podobnych akcjach, zatem miał szansę doświadczyć na własnej skórze opisywanych realiów i ich wpływu na ludzkie zachowania.



Na pochwałę zasługują przekład Anny Michalskiej, która dobrze oddała napięcie między postaciami w języku, a także okładka Tomasza Leca, nawiązująca do przygód komiksowych bohaterów, pojawiających się w rozmowach podczas drogi (Corto Maltese, Michel Vaillant).


Warto sięgnąć po powieść Rufina, bo oprócz ważnych pytań i ciekawych obserwacji zachowań ludzi zamkniętych w ciasnym, głośnym i drżącym od pracy silnika miejscu, daje czytelnikowi historię, w której nie brakuje zwrotów akcji. Na zimowe wieczory będzie pasować jak ulał.


niehalo

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Przeczytam 120 książek w 2021 roku – 12/120; Mierzę dla siebie – 2 cm; 274 stron; Pod hasłem; Wielkobukowe bingo – z podróżą w tle; Minibingo - świeżynka




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz