czwartek, 14 maja 2020

Zbrodnia na blokowisku - Aleksandra Rumin


Aleksandra Rumin
Zbrodnia na blokowisku
Wydawnictwo Initium
ISBN 978-83-66328-13-6


Aleksandra Rumin - mieszkanka warszawskich Bielan, prawdziwa podpora lokalnej społeczności. Absolwentka nieistniejącej już stoszóstki i dzielnicowej szkoły życia, która ukończyła bez wyróżnienia, ale za to z głębokim przeświadczeniem, że dres to szykowny strój na każdą okazję. Skrycie marzy o posiadaniu własnej dmuchawy do liści, koniecznie z turbonapędem. Zafascynowana historią i kulturą przedwojennej Warszawy, stara się kontynuować rodzinne tradycje biznesowe, zapoczątkowane przez protoplastę rodu – Eugeniusza R., ps. Szpadel. W wolnych chwilach trenuje walki uliczne, biega (sprintem za odjeżdżającym autobusem) i hoduje rośliny doniczkowe (w celach medycznych i wyłącznie na własny użytek).

Musicie przyznać, że wydawnictwo i autorka zadbali, by nawet biogram był interesujący, zabawny i dawał nadzieję, na więcej. A tak przy okazji każda z trzech książek Rumin posiada inny biogram i już to wydaje się fascynujące. W każdym są przemycane inne fakty z życia autorki, jej oczekiwań, marzeń oraz tego co lubi.

Aleksandra Rumin wmaszerowała na polską scenę literacką z przytupem książką Zbrodnia i Karaś, w której odwiedzamy Młociny na Bielanach i usiłujemy rozwiązać sprawę morderstwa pracownika naukowego Ernesta Karasia. Po bardzo udanym debiucie polska pisarka zabrała nas w podróż do wyspiarskiego kraju książką Zbrodnia po irlandzku. Drugą komedią kryminalną ugruntowała sobie pozycję i stała się (przynajmniej dla jakiejś części czytelników) rozpoznawalna. W trzeciej książce Zbrodnia na blokowisku wracamy na Bielany.

Głównym bohaterem jest Piotr Kasztelan z prześladującym go pechem. Piotr jest dziennikarzem, który ma na swoim koncie niezbyt sławne występki. Oczywiście całkowicie przypadkowe. Degradowany w różnych gazetach trafia w końcu do lokalnego Bielańczyka. Nie ma tutaj niesamowitego pola do popisu, ale dzielnicowe sensacje różnego kalibru nie ustają. Ciągle coś się dzieje. I byłoby tak miło gdyby nie właściciel wydawnictwa Złota Rybka, Dagmar Homoncik. Można wywnioskować, że wcześniejsze spotkania tych panów do najbardziej udanych nie należały, gdyż (koniec końców) Piotr Kasztelan zrzuca z mostku Homoncika i ucieka. Nie ma świadków. Czyżby zbrodnia doskonała? Niestety. Do Piotra zaczynają przychodzić anonimy podrzucane do redakcji Bielańczyka.

Wiem, co zrobiłeś.


Zbrodnia na blokowisku to nie jest żaden klasyczny kryminał, więc wszyscy ci, którzy się wzbraniają mogą spokojnie spróbować przeczytać. Nawet ci z was, którzy nigdy, pod żadnym pozorem kryminałów nie czytują. Świetna zabawa podczas lektury gwarantowana. Bo to komedia, a jak komedia to ma być śmiesznie. I jest. Żadnych tam delikatnych uśmieszków pod nosem, tylko prawdziwe i głośne salwy śmiechu. Muszę przyznać, że Aleksandra Rumin za każdym razem (już trzeci) poprawia mi skutecznie humor. I świetnie jej to wychodzi. Niektórzy muszą korzystać z psychologa. Mnie w ramach terapii wystarczy książka Rumin – kolejna zbrodnia. Mam nadzieję, że źródełko pomysłów nigdy się nie wyczerpie i że będę mogła się relaksować z nowymi komediami.

Zbrodnia na blokowisku to wspaniała książka nie tylko na gorsze dni. Napisana z niebywałym wyczuciem i humorem. Przejaskrawiona, ale z umiarem. Tym razem na muszkę została wzięta niewielka osiedlowa społeczność i znów jest cudownie absurdalnie i ciekawie. A czyta się w takim tempie, że przewracając ostatnią kartkę przeciera się oczy ze zdziwienia, że to już koniec. I tylko można rzucić w przestrzeń pokoju – to wszystko, ale ja chcę jeszcze!

I jeszcze jedno – brawa za wykreowanie małej terrorystki.

monweg

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 55/120; Czytam, bo polskie; Mierzę dla siebie – 2,4 cm; Olimpiada czytelnicza – 328 stron; Trójka e-pik - „będzie dobrze”, czyli coś optymistycznego

2 komentarze: