niedziela, 10 maja 2020

Chłopcy, których kochano za mocno - Kazimierz Kyrcz Jr


Kazimierz Kyrcz Jr
Chłopcy, których kochano za mocno
Wydawnictwo HarperCollins Polska
ISBN 978-83-275-4689-7


Czy często wam się zdarza nie doczytać zaczętej książki do końca? Mnie bardzo, ale naprawdę bardzo rzadko. Przez całe swoje życie nie skończyłam tylko kilku książek, a odkąd piszę opinie, ani razu. I musiał nastąpić ten moment, gdy zostałam przez książkę pokonana. Dosłownie pokonana. Leżę rozłożona na łopatkach. Jestem totalnie zmęczona i mam tej książki na jakiś czas dość. Być może przyjdzie taki dzień, że jeszcze po nią sięgnę. Nie znoszę zostawiać niezamkniętych spraw, ani niedokończonych książek. Być może spróbuję ją znów przeczytać, ale chyba najpierw powinnam poznać wcześniejszą książkę Kazimierza Kyrcza Jra (Dziewczyny, które miał na myśli).

O czym jest ta książka? Krótko, to o seryjnym mordercy. Na wzór Kuby Rozpruwacza ten otrzymał miano Kuba Szpikulec. Morderca uprawia swój niecny proceder w Krakowie, a jego ofiarami stają się panie parające się najstarszym zawodem świata. Jak to często z seryjnymi bywa, tak i Kuba Szpikulec ma swój podpis, który zostawia na ciele swoich ofiar. Wycięta litera „Z” jest jak okrutny żart z bohatera pewnego serialu, jednak nie zapominajmy, że Zorro był bohaterem pozytywnym, czego o Kubie powiedzieć nie można.

Przez połowę książki, którą przeczytałam, a raczej wymęczyłam, nie zauważyłam żadnej makabry. Nie ma krwawych opisów z miejsc zbrodni, ani rozkładających się ciał. W sumie to, jak dla mnie, trochę za delikatnie to wszystko zostało przedstawione. Jedno co mnie przerażało podczas lektury to ogrom wątków i postaci, z którymi musiałam się zmierzyć. Niestety przez to wkrada się niezły chaos, dzięki któremu tak ciężko przez tę powieść przebrnąć i się nie pogubić.


Jak na glinę przystało Kyrcz nieźle poradził sobie z opisaniem swojej grupy zawodowej – policjantów, choć w sumie nasuwa się z tego dość smutny wniosek. Niby twardzi policjanci, którzy radzą sobie z największymi i najgroźniejszymi zwyrodnialcami, nie spisują się w prywatnym życiu. Często nie potrafią stworzyć trwałego związku i bywają przez to skazani na samotność. W polowaniu na Kubę też sobie najlepiej nie radzą, a upływający czas staje się ich wrogiem. I, co nie jest wcale dziwne, pojawiają się naśladowcy.

Kończę, bo nie ma sensu, abym dłużej się zajmowała książką, której koniec końców nie przeczytałam. Naprawdę się starałam, ale nie podołałam. Chłopcy, których kochano za mocno, to książka ciężkostrawna, mocno chaotyczna i męcząca. Tak, jak napisałam wcześniej, może kiedyś przeczytam, ale na pewno nie w następnym półroczu.


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 53/120; Czytam, bo polskie; Łów słów – cyk; Mierzę dla siebie – 2,5 cm; Olimpiada czytelnicza – 383 stron; Wielkobukowe bezsenne bingo – psychopaci i seryjni mordercy

4 komentarze:

  1. Tytuł mnie zaintrygował :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężkostrawnych lektur nie lubię, ciążą okrutnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może Twoje odczucia byłyby inne. Widziałam oceny na LC i jestem zdziwiona, tyle ósemek, dziewiątek, a nawet dziesiątek.

      Usuń