piątek, 22 maja 2020

Rozświetlona jama. Dziennik sanatoryjny - Max Blecher


Max Blecher
Rozświetlona jama. Dziennik sanatoryjny
Vizuina luminată: Jurnal de sanatoriu
Przeł. Joanna Kornaś-Warwas
Książkowe Klimaty
ISBN 978-83-65595-77-5
 

Przykuty do łóżka z powodu choroby, nękany wieloma dolegliwościami powodującymi niewyobrażalny ból, przebywający w kolejnych sanatoriach i klinikach Max Blecher nie utracił czułego oka i jasności umysłu, spisując swój dziennik, który za jego życia nie zdążył się ukazać.

Blecher od kilku lat jest wreszcie w Polsce wydawany, na rynku pojawiły się Zabliźnione serca i Zdarzenia w bliskiej nierzeczywistości, które zapewniły mu miejsce w kanonie rumuńskiej literatury XX wieku. Piszę wreszcie, ponieważ w Europie był to od dawna pisarz ceniony, a u nas prawie nieznany, co akurat dziwne, patrząc na jego podobieństwo do prozy Brunona Schulza. Zresztą, nie tylko do niego pisarstwo Blechera jest przyrównywane - krytycy wskazują także choćby na Franza Kafkę czy Roberta Walsera, a zatem Rumun znajduje się w zaszczytnym gronie.

Choroba autora Rozświetlonej jamy, gruźlica kręgosłupa, spowodowała, że podejmujący studia medyczne w Paryżu chłopak zostaje zmuszony do przebywania głównie w pozycji horyzontalnej, pod stałą opieką lekarską. Jak pisze Dariusz Sośnicki w recenzji Zdarzeń w bliskiej nierzeczywistości, gdyby nie choroba, prawdopodobnie nie byłoby Blechera – pisarza; cała jego twórczość powstała w ciągu dziesięciu lat od diagnozy do tragicznie wczesnej śmierci. Brak jakiejkolwiek innej aktywności, oprócz prowadzenia rozmów, przejażdżek w gouttiére (rodzaj amortyzującego wstrząsy łóżka na kółkach, które można także jako powozu) spowodował, że Blecher oddał się pisaniu. Mimo młodego wieku, należał do elity intelektualnej ówczesnej Europy, korespondował m. in. z André Bretonem, André Gide’m czy Martinem Heideggerem.

W swoim dzienniku sanatoryjnym Blecher nie skupia się wcale na własnych dolegliwościach, choć o nich także znajdziemy kilka fragmentów; więcej miejsca poświęca ludziom, niezwykłym sytuacjom i sennym wizjom, a wszystko niemal płynnie się przeplata, tworząc oniryczny portret intymny. Charakterystyczne dla pobytu w zamknięciu zawieszenie w czasie powoduje, że wydarzenia w świecie przedstawionym dzieją się w wielu polach czasowych, gdzie wspomnienia z wczoraj, sprzed kilku lat czy z sennego bezczasu występują obok siebie połączone siłą nasuwających się skojarzeń.



Nie sposób patrzeć na Rozświetloną jamę jak na dzieło powstałe w próżni, gdyż widać, że stanowi dziecko literatury modernistycznej ówczesnej Europy; czytelnik na pewno dostrzeże podobieństwo do literatury sanatoryjnej XX-lecia międzywojennego (Schulz, Mann). Co jednak wyjątkowego dla dziennika Blechera to jego wyczulenie na piękno, a także jego brak; nie czytamy prozy człowieka trawionego chorobą, przepełnionego bólem, lecz człowieka zachwycającego się światem, pięknem surowego krajobrazu, mistrzowskim połączeniem kolorystycznym i kompozycyjnym ogrodu, a nawet końskim zadem.

Warto zaopatrzyć domową biblioteczkę w tę pozycję z uwagi na piękno języka i piękno literackiej wizji autora. Rozświetlona jama daje podczas lektury mnóstwo przyjemności oraz otula uczuciem spokoju. Ciało Blechera odmawiało mu posłuszeństwa, obolałe i słabe, więc to intelekt musiał działać jak dobrze naoliwiona maszyna, i tak właśnie jest. Błyskotliwa i precyzyjna fraza tworzy wspaniały literacki obraz, a kolejne myśli przepływające prze kartki w magiczny sposób stają się rozmową dwóch starych znajomych: autora z czytelnikiem.
niehalo

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 59/120; Łów słów – naja; Mierzę dla siebie – 2 cm; Olimpiada czytelnicza – 200 stron

2 komentarze:

  1. O takiej chorobie nie słyszałam, ale sanatoria... znam od podszewki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od podszewki może nie, ale wystarczająco żeby wyrobić sobie zdanie :)
      O chorobie już wcześniej słyszałam.

      Usuń