wtorek, 12 maja 2020

Łokieć jelenia - Żaneta Gorzka


Żaneta Gorzka
Łokieć jelenia
Self-publishing
ISBN 978-83-938647-1-3
        


Gdybyśmy chcieli zagrać w bingo, gdzie na każdym polu znajdowałby się jakiś mniej lub bardziej chwytliwy obecnie literacki leitmotiv, to prawdopodobnie moglibyśmy wygrać w każdej możliwej konfiguracji z tomem poetyckim Żanety Gorzkiej Łokieć jelenia. Dzieje się w tej książce naprawdę wiele, być może nawet za wiele. Przyjrzyjmy się jednak najbardziej wyróżniającym się elementom.

Grafika na okładce i tytuł tomu stanowią realną zapowiedź jego zawartości, a projekt typograficzny zdaje się współgrać z treścią zbioru. Podczas lektury czułem, że mam możliwość obcowania z dziełem, które oddziałuje nie tylko tekstem, ale także fontem, układem graficznym. Całość sprawia wrażenie literackiego i edytorskiego eksperymentu, dalekiego jednakże od awangardowych cudeniek o konstruktywistycznym charakterze. Wracając do okładki, jest wielobarwna, szalona, trochę hipisowska i silnie popkulturowa, dokładnie tak, jak cały zbiór.

Poezja Gorzkiej przepełniona jest kobiecością w najróżniejszych formach, bo i o kobietach, i kobiecym okiem, i o kobiecości właśnie. A wszystko to przepasane jakby wstęgą, miedzą męską, rzadko czułą, raczej tą prymitywną i krzywdzącą, jak ci “upadli mężczyźni gotujący kiepskie zupy” albo jak alfons piszący, że “mężczyźnie łatwiej zrozumieć kobietę leżąc na niej”, albo ten “chłopina”, co depcze trawę. Kobiety natomiast starają się dla mężczyzn, dla siebie, dla innych, są czułe, odważne, empatyczne, widzą więcej, są rozedrgane i niepewne, a jednocześnie silne i przejmujące inicjatywę.

Poprzez język Gorzka buduje świat nadrealny, biorący swoje fundamenty w zwyczajnych sytuacjach i codziennych czynnościach, które coraz bardziej odklejają się od rzeczywistości, tak jakby można było ów świat wziąć i zwinąć w rulon (jak u Karpowicza w Niehalo). Dlatego też wydaje mi się, że przestrzeń przedstawiona nie tylko staje się nadrealna, ale także pozarealna – staje nie ponad, ale obok przyglądając się irracjonalności naszych paranormalnych zachowań i zwrotów. Trzeba także poetce przyznać, że językowo jest nad wyraz sprawna i świadoma niedokładności systemu.

W nadzwyczajnie rozbudowanych podziękowaniach szukałbym klucza odniesień do całego tomu, gdyż czytelnik odnajdzie tam wszystkich bohaterów pojawiających się choćby na moment w kolejnych utworach. Wyróżnione zostają nie tylko postaci (pop)kultury, ale także fauny, flory, a także miejsca i wyroby produkcyjne. A choć podążamy tropem kobiecości w językowej grze, to trop ten prowadzi do gigantycznego hipermarketu z megabogatym asortymentem i sięgamy po produkty z różnych działów i półek.

Dochodzimy zatem do momentu, kiedy należy zadać sobie jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: po co to wszystko? Czy tylko dla zabawy cała ta feeria barw, wizji poetyckich, postaci różnego autoramentu? A może jednak zjedliśmy w innym celu ten literacki cicer cum caule? W całej tej zabawie, pośród tysiąca twarzy i setki miraży zatraca się jasność przekazu, bo materiału w Łokciu jelenia znajdziemy na co najmniej kilka tomów poetyckich. Żaneta Gorzka dobrze radzi sobie z językiem i potrafi budować niezwykłe światy, trzyma się także konsekwentnie wybranej konwencji. Brakuje jednak w tym tomie konsekwencji w doborze tematu – wielość motywów idzie w parze z pobieżnością.

niehalo

Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 54/120; Czytam, bo polskie; Mierzę dla siebie – 0,8 cm; olimpiada czytelnicza – 70 stron

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz