Żaneta
Gorzka
Łokieć
jelenia
Self-publishing
ISBN
978-83-938647-1-3
Gdybyśmy
chcieli zagrać w bingo, gdzie na każdym polu znajdowałby się
jakiś mniej lub bardziej chwytliwy obecnie literacki leitmotiv,
to
prawdopodobnie moglibyśmy wygrać w każdej możliwej konfiguracji z
tomem poetyckim Żanety Gorzkiej Łokieć
jelenia. Dzieje
się w tej książce naprawdę wiele, być może nawet za wiele.
Przyjrzyjmy się jednak najbardziej wyróżniającym się elementom.
Grafika
na okładce i tytuł tomu stanowią realną zapowiedź jego
zawartości, a projekt typograficzny zdaje się współgrać z
treścią zbioru. Podczas lektury czułem, że mam możliwość
obcowania z dziełem, które oddziałuje nie tylko tekstem, ale także
fontem, układem graficznym. Całość sprawia wrażenie literackiego
i edytorskiego eksperymentu, dalekiego jednakże od awangardowych
cudeniek o konstruktywistycznym charakterze. Wracając do okładki,
jest wielobarwna, szalona, trochę hipisowska i silnie popkulturowa,
dokładnie tak, jak cały zbiór.
Poezja
Gorzkiej przepełniona jest kobiecością w najróżniejszych
formach, bo i o kobietach, i kobiecym okiem, i o kobiecości właśnie.
A wszystko to przepasane jakby wstęgą, miedzą męską, rzadko
czułą, raczej tą prymitywną i krzywdzącą, jak ci “upadli
mężczyźni gotujący kiepskie zupy” albo jak alfons piszący, że
“mężczyźnie łatwiej zrozumieć kobietę leżąc na niej”,
albo ten “chłopina”, co depcze trawę. Kobiety natomiast starają
się dla mężczyzn, dla siebie, dla innych, są czułe, odważne,
empatyczne, widzą więcej, są rozedrgane i niepewne, a jednocześnie
silne i przejmujące inicjatywę.
Poprzez
język Gorzka buduje świat nadrealny, biorący swoje fundamenty w
zwyczajnych sytuacjach i codziennych czynnościach, które coraz
bardziej odklejają się od rzeczywistości, tak jakby można było
ów świat wziąć i zwinąć w rulon (jak u Karpowicza w Niehalo).
Dlatego też wydaje mi się, że przestrzeń przedstawiona nie tylko
staje się nadrealna, ale także pozarealna – staje nie ponad, ale
obok przyglądając się irracjonalności naszych paranormalnych
zachowań i zwrotów. Trzeba także poetce przyznać, że językowo
jest nad wyraz sprawna i świadoma niedokładności systemu.
W
nadzwyczajnie rozbudowanych podziękowaniach szukałbym klucza
odniesień do całego tomu, gdyż czytelnik odnajdzie tam wszystkich
bohaterów pojawiających się choćby na moment w kolejnych
utworach. Wyróżnione zostają nie tylko postaci (pop)kultury, ale
także fauny, flory, a także miejsca i wyroby produkcyjne. A choć
podążamy tropem kobiecości w językowej grze, to trop ten prowadzi
do gigantycznego hipermarketu z megabogatym asortymentem i sięgamy
po produkty z różnych działów i półek.
Dochodzimy
zatem do momentu, kiedy należy zadać sobie jedno zajebiście, ale
to zajebiście ważne pytanie: po co to wszystko? Czy tylko dla
zabawy cała ta feeria barw, wizji poetyckich, postaci różnego
autoramentu? A może jednak zjedliśmy w innym celu ten literacki
cicer
cum caule?
W całej tej zabawie, pośród tysiąca twarzy i setki miraży
zatraca się jasność przekazu, bo materiału w Łokciu
jelenia znajdziemy
na co najmniej kilka tomów poetyckich. Żaneta Gorzka dobrze radzi
sobie z językiem i potrafi budować niezwykłe światy, trzyma się
także konsekwentnie wybranej konwencji. Brakuje jednak w tym tomie
konsekwencji w doborze tematu – wielość motywów idzie w parze z
pobieżnością.
niehalo
Za
egzemplarz do recenzji dziękuję autorce
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2020 roku – 54/120; Czytam, bo polskie; Mierzę dla
siebie – 0,8 cm; olimpiada czytelnicza – 70 stron
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz