Javier
Cercas
El
monarca de las sombras
Władca
cieni
Przekład
- Ewa Zaleska
Oficyna
Literacka Noir sur Blanc
ISBN
978-83-7392-658-5
Rozliczenia
z historią i przeszłością własnej rodziny mają bogatą tradycję
literacką. Wiele przykładów znajdziemy zwłaszcza w literaturze
drugiej połowy XX wieku z przyczyn, których chyba nie trzeba tu
podawać. Najpierw mieliśmy do czynienia z rozrachunkami tych,
którzy osobiście się z historią zetknęli, starli lub zostali
przez nią przemieleni; tu możemy mówić choćby nurcie
rozliczeniowym w latach 40. i 50. Później, co naturalne, pokolenie
dzieci wskazywało oskarżycielskim palcem w kierunku pokolenia
swoich rodziców. W ostatnich latach powróciła narracja o wojnie,
poetyka wstydu i postpamięciowe opowieści rodzinne. Po trochu do
każdego nurtu będzie pasowała powieść Javiera Cercasa Władca
cieni,
choć wydaje się, że rozliczenie z historią hiszpańskiej wojny
domowej osiąga mimochodem.
Dla
Cercasa temat wojny zwolenników republiki i ludowców z frankistami,
która miała wpływ na rozwój (lub zastój) państwa hiszpańskiego
na kolejne trzydzieści lat nie jest nowością. W 2001 roku wydał
książkę, która pozostaje jego najbardziej rozpoznawalnym dziełem,
czyli Żołnierzy
spod Salaminy (w
Polsce powieść ukazała się cztery lata po hiszpańskiej
premierze). Wtedy Cercas kluczył między tym, co fikcyjne, a tym, co
rzeczywiste, mieszając wątki. Głównym bohaterem Soldados
de Salamina jest
jeden z założycieli Falangi, którego historię stara się
zrekonstruować po latach dziennikarz, którego możemy utożsamiać
z autorem. We Władcy
cieni
nie ma już pola do domysłów, gdyż Cercas od razu zdradza
czytelnikowi, że odbiorca ma do czynienia z historią jego rodziny,
a w centrum fabuły powieści znajdzie się życie poległego podczas
wojny młodego podchorążego, ciotecznego dziadka autora, Manuela
Meny.
Opowieść
toczy się dwutorowo – czytelnik poznaje losy Manuela Meny, które
przedstawiane są często z kronikarską niemal dokładnością; z
drugiej strony Cercas opisuje przebieg swojego prywatnego śledztwa,
którego celem jest poznanie człowieka, którym był Mena. Z
dziennikarską rzetelnością Cercas odtwarza losy rodzinnego
miasteczka Ibahernando, z którego pochodził także podchorąży
Manolo. Autor Żołnierzy
spod Salaminy
przedstawia obraz społeczności miasta, wewnętrznych napięć i
konfliktów, rozdarcia między dawnym porządkiem a nadzieją płynącą
ze zmian. Choć czytelnik otrzymuje dzięki temu wyraźne tło
historyczno-społeczne dla historii Meny, to jednak można odnieść
wrażenie, że za dużo tu kroniki, a za mało dobrej literatury.
Szkoda jest tym większa, że, jak mawia młodzież, Javier Cercas
umie w pisanie i daje kilka mistrzowskich próbek, jednakże brakuje
tych mocnych kawałków w powieści. Kapitalny jest chociażby
fragment, w którym autor skupia się na prawdopodobnie ostatniej
fotografii swojego bohatera:
Co się tyczy oczu, to czarno-biała fotografia skradła ich kolor – moja matka pamięta, że były zielone - wydają się jasne. (…) Od dawna im się przyglądam i nie potrafię nic z nich wyczytać. Myślę czasem, że te oczy są zwierciadłem i że tym nic, które w nich widzę, jestem ja sam. Czasem myślę, że tym nic jest wojna.
Dużo
ciekawsza zdaje się ta część, w której Cercas wychodzi z ukrycia
i opisuje własną podróż w głąb historii rodzinnej, do
miasteczka jego matki, do losów ludzi je zamieszkujących. W tych
miejscach widoczne są wątpliwości, próby zrozumienia tamtego
czasu i chęć sprawiedliwego rozliczenia się z frankistowskim
epizodem w życiu rodu Cercasów i Menów. Ta część powieści jest
żywsza i prawdziwsza, dzięki czemu postaci opowieści są także
bardziej wyraziste od zamkniętych w skrzyni faktów i
prawdopodobnych domniemań nieżyjących bohaterów. Cercas padł
ofiarą rzetelności i wygląda na to, że zapomniał o tym, że
najlepsze, co może dać czytelnikowi pisarz, to fikcja, piękne
oszustwo prawdziwsze niż sama prawda.
Czasami
jest tak, że trafiamy na jakąś książkę w złym momencie życia.
Tak właśnie mam z Władcą
cieni.
Kiedyś, jeśli tylko pojawi się luka w nieprzerwanym strumieniu
lektur do przeczytania, wrócę do najbardziej osobistej powieści
Cercasa, bo mogło mi umknąć to, co było najważniejsze dla
autora. Książka na pewno nada się wszystkim tym, którzy lubią
reportaże literackie, zwłaszcza te historyczne. Losy Manuela Meny,
miasteczka Ibahernando i frankistowskiej Hiszpanii zostały
przedstawione w sposób zajmujący, dodatkowo z dużym zrozumieniem
dla przeszłości. Ja na dzisiaj skłaniam się ku Żołnierzom
spod Salaminy,
natomiast w przyszłości, kto wie.
niehalo
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2019 roku – 120/120; Czytamy nowości; Olimpiada
czytelnicza – 234 stron; Mierzę dla siebie – 1,7 cm; W
200 książek dookoła świata - Hiszpania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz