Stephen
King
Instytut
The
Institute
Przekład
– Rafał Lisowski
Wydawnictwo
Albatros
ISBN
978-83-8125-731-2
Zjawiają się w nocy.
W dwie minuty eliminują wszystkie przeszkody.
I uprowadzają obiekt.
Interesują ich dzieci.
Wyjątkowe dzieci...
Kilkanaście dni temu umieściłam
recenzję powieści Mistrza To. Klimat panujący w Instytucie, nie
jest co prawda żywcem wzięty z Tego, ale jest podobny. Tu i tam
bohaterami są dzieci, które muszą się zmierzyć ze złem. W
Instytucie nie ma duchów, strachów czy klaunów, jest za to
namacalne okrucieństwo i wspomniane wcześniej zło.
Luke Ellis budzi się w pokoju do złudzenia przypominającym jego własny, tyle że bez okien. Wkrótce orientuje się, że trafił do tajemniczego Instytutu i nie jest jedynym dzieciakiem, którego tu uwięziono. To miejsce odosobnienia dla nastolatków obdarzonych umiejętnościami telepatii lub telekinezy.
Głównym bohaterem opowieści Kinga jest
dwunastoletni Luke. Chłopiec zostaje porwany w środku nocy i
umieszczony w tajnej placówce (Przednia Połowa), ukrytej w głębi
lasów stanu Maine. Znajduję się tutaj dzieci takie, jak Luke. A
Luke jest geniuszem; wyróżnia się zdolnościami telekinezy oraz
ponadprzeciętną inteligencją. Pozostałe dzieci w Instytucie,
które biorą udział w projekcie również posiadają wyjątkowe
talenty telepatii i telekinezy. Tajna organizacja rządowa
zobowiązana jest do sprawowania pieczy nad eksperymentem.
Przeprowadzane eksperymenty są nieludzkie, często z użyciem
fizycznej i psychicznej przemocy. Dzieci powinny się cieszyć, że
trafiły do Przedniej Połowy, bo z Tylnej się już nie wraca.
Stephen King, jak na Mistrza przystało,
potrafi „ubrać się” w skórę dziecka. Z najdrobniejszymi
szczegółami przedstawia to co realnie przeraża dzieci. Czytelnik
przez skórę czuje jak ten strach smakuje, pachnie, jak dławi w
gardle, jak próbuje się wydostać każdym, nawet najmniejszym,
porem skóry.
Tajemniczy Instytut i gromada dzieci,
które są zdane na siebie i na własną pomysłowość w walce o
przetrwanie. Na ludzi z Instytutu nie ma co liczyć, oni nie pomogą.
Przeprowadzane testy, którym są poddawane mają wzmocnić ich
wyjątkowe moce. Grzeczne dzieci są nagradzane, a nieposłuszne dla
przykładu surowo karane. Jednak, niestety, z góry wiadomo, że
wcześniej czy później trafią tam, gdzie trafić nie chcą, czyli
do Tylnej Połowy Instytutu. Później już nic nie ma, bo się
zwyczajnie niknie. Luke zdaje sobie sprawę, że nie ma zbyt dużo czasu, ale
jak dotąd nikt nie uciekł z tego okropnego miejsca.
Dobrze przemyślana, intrygująca fabuła,
wartka i dynamiczna akcja. Świetnie wykreowane postaci. Książka
wciąga tak bardzo, że nie chce się jej odkładać. Doskonale
napisana historia, ale chyba nie ma się co dziwić, przecież to
Mistrz. Wierni wielbiciele Stephena Kinga zauważą pewne
podobieństwa do innych, wcześniejszych jego dzieł, ale na całe
szczęście nie jest to kalka.
Nie pozostaje mi nic innego, jak
oczywiście zachęcić do zapoznania się z najnowszym literackim
dzieckiem Stephena Kinga. Wierzę, że rozczarowanych czytelników
będzie mało, choć zdaję sobie sprawę, że zdania będą
podzielone. Może nie jest to najlepsze dzieło Mistrza, ale plasuje
się bardzo wysoko, a u mnie zasłużyło sobie na mocne 7 (być może
nawet 8, w skali od 1 do 10).
Spróbujcie wejść do Instytutu – może
znajdziecie wyjście...
monweg
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2019 roku –
108/120; Czytamy nowości; Olimpiada czytelnicza – 672 stron;
Mierzę dla siebie – 4,3 cm; W 200 książek dookoła świata –
Stany Zjednoczone
Tworczość autora jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńChyba warto spróbować, może akurat to będzie strzał w dziesiątkę :)
UsuńJa pasuję.
OdpowiedzUsuńNo wiem - King :)
Usuń