Colson Whitehead
The Nickel Boys
Miedziaki
Przekład - Robert Sudół
Wydawnictwo Albatros
Kiedy na początku lata
zabrałem się za nadrabianie zaległości czytelniczych, gdzieś na
szczycie jednego ze stosów leżała, czerwieniąc się na znak
wściekłości tak długiego oczekiwania, powieść Colsona
Whiteheada Kolej
podziemna.
Kiedy dwa lata wcześniej książka miała swoją premierę w Polsce,
po zdobyciu Nagrody Pulitzera i National Book Award, we wszystkich
czasopismach literackich i nie tylko dzieło Whiteheada zbierało
świetne recenzje. Na fali ogólnego zachwytu nad powieścią także
ją kupiłem, po czym odłożyłem na kupkę “do przeczytania w
pierwszej kolejności”. Kolej na Kolej
podziemną
przyszła z opóźnieniem godnym PKP, ale trzeba przyznać, że laury
dla Whiteheada były jak najbardziej zasłużone, gdyż książka
zadziwiała konceptem, jej temat był i jest ważny, został dobrze
zrealizowany, a wizja świata wydawała się spójna i mocno
oddziaływała na czytelnika. Gdy usłyszałem o nowej powieści
amerykańskiego pisarza, który wg tygodnika “Time” jest jedną
ze stu najbardziej wpływowych osób na świecie, musiałem ją
przeczytać.
Lata 60. XX wieku, akcja
zawiązuje się w Tallahassee na Florydzie, gdzie nastoletni Elwood
Curtis stara się, jak może, by odebrać dobre wykształcenie,
pracując jednocześnie w sklepie jako subiekt, by zarobić na
wymarzone studia. Chłopak jest ambitny, pracowity i uczciwy, chętnie
pomaga swojej babci, która go wychowuje i unika złego towarzystwa i
kłopotów. Chociaż życie go nie rozpieszcza, to Elwood ma jasno
wyznaczony cel, w kierunku którego podąża. Wygląda na opowieść
o złotym chłopcu, który przezwycięża wszystkie przeciwności, by
osiągnąć szczęście? Może i tak właśnie by było, gdyby nie
jeden szkopuł - Elwood popełnił największy grzech, jaki mógł
popełnić człowiek w Stanach Zjednoczonych w tamtym czasie,
zwłaszcza na południu. Elwood był czarny.
W Miedziakach
Whitehead
opisuje rzeczywistość zakładu poprawczego dla młodocianych
mężczyzn, wzorowanego na prawdziwej amerykańskiej placówce.
Elwood został niesłusznie oskarżony i z uwagi na kolor skóry
dostał wyrok skazujący go na pobyt w ośrodku wychowawczym,
nazywanym od nazwiska założyciela Miedziakiem (nickel to w USA
pięciocentówka). Chłopak jest zaskoczony tym, że większość
osadzonych-uczniów nie przypomina zwyrodnialców ani degeneratów,
tylko zagubionych chłopców pozbawionych rodzin. Elwood daje się
zwieść pierwszemu wrażeniu, sądząc, że Miedziak nie jest wcale
strasznym miejscem, a raczej szkołą i miejscem resocjalizacji.
Szybko jednak jego złudzenia zostają rozwiane, a wychowawcy
pokazują swoją okrutną naturę. Placówka to istne piekło na
ziemi, w którym nastolatkowie są bici, pozbawiani godności i
molestowani. Nie ma tu żadnego planu wychowawczego, chodzi tylko o
wyniszczenie młodych ludzi, którzy i bez pobytu w Miedziaku nie
mieli w życiu z górki.
Fabuła Miedziaków
od
pierwszej do ostatniej strony krąży wokół rasizmu i okrucieństwa;
sceny rozmów Elwooda z innymi wychowankami przeplatane są
maltretowaniem i gwałtami, zarówno tymi widzianymi lub słyszanymi,
jak i tym w domyśle. Tajemnicą poliszynela jest istnienie cmentarza
dla tych, którzy nie potrafili lub nie chcieli się podporządkować.
W trakcie czytania przestają już dziwić elementy znane z prozy
więziennej. Whitehead przedstawia świat ustawiony przez dorosłych
białych mężczyzn, pełen brutalności i niesprawiedliwości, a
pozbawiony wartości będących częścią człowieczeństwa. Młodzi
wychowankowie Miedziaka często do niego wracają, ale nie dlatego,
że chcą, tylko z powodu braku przystosowania do normalnego
środowiska. Wszyscy ci chłopcy w trakcie swojego pobytu stają się
miedziakami, nic niewartymi pięciocentówkami, po które mało kto
schyliłby się, by podnieść z ziemi.
Colson Whitehead opisuje
wydarzenia bardzo na chłodno, nie daje się ponieść emocjom w
narracji i formie, która przywodzi na myśl reportaż, na co wielu
recenzentów zwracało uwagę. Miedziaki
na pewno
nie są z czysto literackiego punktu widzenia tak ciekawe jak Kolej
podziemna,
jednak temat powieści oraz jego realizacja nie pozwalają przejść
obok niej obojętnie. Największym mankamentem książki wydaje mi
się główny bohater, który prezentuje się nijako, zwłaszcza na
tle wyrazistych postaci drugiego planu. Czasami wydaje się, że
Elwood jest zbyt płaski, zbyt czysty, by mógł być prawdziwy, tak
jakby nie był człowiekiem, tylko ideą. Choć Miedziaki
są
powieścią ważną, to chyba zbyt często narrator mówi głosem
autora. Wracam na stację podziemnej kolei, a Miedziaki
polecam
tym, którzy szukają społecznie potrzebnej lektury.
niehalo
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2019 roku – 113/120; Czytamy nowości; Olimpiada
czytelnicza – 290 stron; Pod hasłem; W 200 książek dookoła
świata – Stany Zjednoczone
Zapowiada się ciekawie...
OdpowiedzUsuńPowieść jest warta uwagi i na pewno nie okaże się nużąca.
UsuńCiężki kaliber.
OdpowiedzUsuńJuż od początku czuć, że będzie ze stron pruło jak z cekaemu.
Usuń