niedziela, 10 listopada 2019

Instytut - Stephen King


Stephen King
Instytut
The Institute
Przekład – Rafał Lisowski
Wydawnictwo Albatros
ISBN 978-83-8125-731-2


Zjawiają się w nocy. 
W dwie minuty eliminują wszystkie przeszkody. 
I uprowadzają obiekt. 
Interesują ich dzieci. 
Wyjątkowe dzieci...

Kilkanaście dni temu umieściłam recenzję powieści Mistrza To. Klimat panujący w Instytucie, nie jest co prawda żywcem wzięty z Tego, ale jest podobny. Tu i tam bohaterami są dzieci, które muszą się zmierzyć ze złem. W Instytucie nie ma duchów, strachów czy klaunów, jest za to namacalne okrucieństwo i wspomniane wcześniej zło.

Luke Ellis budzi się w pokoju do złudzenia przypominającym jego własny, tyle że bez okien. Wkrótce orientuje się, że trafił do tajemniczego Instytutu i nie jest jedynym dzieciakiem, którego tu uwięziono. To miejsce odosobnienia dla nastolatków obdarzonych umiejętnościami telepatii lub telekinezy.

Głównym bohaterem opowieści Kinga jest dwunastoletni Luke. Chłopiec zostaje porwany w środku nocy i umieszczony w tajnej placówce (Przednia Połowa), ukrytej w głębi lasów stanu Maine. Znajduję się tutaj dzieci takie, jak Luke. A Luke jest geniuszem; wyróżnia się zdolnościami telekinezy oraz ponadprzeciętną inteligencją. Pozostałe dzieci w Instytucie, które biorą udział w projekcie również posiadają wyjątkowe talenty telepatii i telekinezy. Tajna organizacja rządowa zobowiązana jest do sprawowania pieczy nad eksperymentem. Przeprowadzane eksperymenty są nieludzkie, często z użyciem fizycznej i psychicznej przemocy. Dzieci powinny się cieszyć, że trafiły do Przedniej Połowy, bo z Tylnej się już nie wraca.

Stephen King, jak na Mistrza przystało, potrafi „ubrać się” w skórę dziecka. Z najdrobniejszymi szczegółami przedstawia to co realnie przeraża dzieci. Czytelnik przez skórę czuje jak ten strach smakuje, pachnie, jak dławi w gardle, jak próbuje się wydostać każdym, nawet najmniejszym, porem skóry.


Tajemniczy Instytut i gromada dzieci, które są zdane na siebie i na własną pomysłowość w walce o przetrwanie. Na ludzi z Instytutu nie ma co liczyć, oni nie pomogą. Przeprowadzane testy, którym są poddawane mają wzmocnić ich wyjątkowe moce. Grzeczne dzieci są nagradzane, a nieposłuszne dla przykładu surowo karane. Jednak, niestety, z góry wiadomo, że wcześniej czy później trafią tam, gdzie trafić nie chcą, czyli do Tylnej Połowy Instytutu. Później już nic nie ma, bo się zwyczajnie niknie. Luke zdaje sobie sprawę, że nie ma zbyt dużo czasu, ale jak dotąd nikt nie uciekł z tego okropnego miejsca.

Dobrze przemyślana, intrygująca fabuła, wartka i dynamiczna akcja. Świetnie wykreowane postaci. Książka wciąga tak bardzo, że nie chce się jej odkładać. Doskonale napisana historia, ale chyba nie ma się co dziwić, przecież to Mistrz. Wierni wielbiciele Stephena Kinga zauważą pewne podobieństwa do innych, wcześniejszych jego dzieł, ale na całe szczęście nie jest to kalka.

Nie pozostaje mi nic innego, jak oczywiście zachęcić do zapoznania się z najnowszym literackim dzieckiem Stephena Kinga. Wierzę, że rozczarowanych czytelników będzie mało, choć zdaję sobie sprawę, że zdania będą podzielone. Może nie jest to najlepsze dzieło Mistrza, ale plasuje się bardzo wysoko, a u mnie zasłużyło sobie na mocne 7 (być może nawet 8, w skali od 1 do 10).


Spróbujcie wejść do Instytutu – może znajdziecie wyjście...

monweg
Dziękuję

Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2019 roku – 108/120; Czytamy nowości; Olimpiada czytelnicza – 672 stron; Mierzę dla siebie – 4,3 cm; W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone

4 komentarze: