niedziela, 10 marca 2019

Przedpremierowo - Zbrodnia i Karaś - Aleksandra Rumin


Aleksandra Rumin
Zbrodnia i Karaś
Wydawnictwo Initium
ISBN 978-83-62577-90-3



Dzisiaj o powieści, która swoją premierę będzie miała 15 marca 2019 roku - Zbrodnia i Karaś Aleksandry Rumin (nie mylić ze Zbrodnią i karą – bo ta to od Fiodora Dostojewskiego).

Aleksandra Rumin (jak przeczytać można na skrzydełku książki) – warszawianka z urodzenia, uksfordka z (braku) wyboru, pesymistka z zamiłowania. Absolwentka Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Laureatka niezliczonej liczby wyimaginowanych nagród literackich, które jednoosobowo, ale niejednomyślnie – sama sobie przyznała. Zdaniem wielu (członków rodziny i skończonych szaleńców) najwybitniejsza autorka w historii polskiej literatury rozrywkowej.
Witajcie na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego! Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie! Nieszczęśnicy! Trafiliście na ulicę Wóycickiego, więc musieliście zawalić egzaminy wstępne na wszystkie prestiżowe uczelnie w stolicy (...) Tak jesteście nieudacznikami! Przynieśliście wstyd waszym rodzinom! A teraz czeka was pięć lat mordęgi na totalnym zadupiu. Trafiliście tak, gdzie nawet diabeł przestał mówić dobranoc, bo okolica za bardzo go przygnębiała!

Tak zaczyna się powieść debiutującej na rynku wydawniczym Aleksandry Rumin. I te kilka pierwszych słów (w moim mniemaniu) zapowiada ciekawą lekturę. W dodatku książkę polecają Aleksander Rogoziński – Emocje i dobra zabawa – gwarantowane; Bernadetta Darska – W „Zbrodni i Karasiu” Aleksandra Rumin pokazuje, że komedia kryminalna może nie tylko bawić, ale i celnie portretować pewne zjawiska; Iwona Banach – Ta autorka przewróci świat komedii kryminalnej do góry nogami! I co, już macie ochotę?

Północny skraj Bielan, czyli Młociny. Jeśli ktoś tam jeszcze nie był, to nic nie stracił (tak twierdzi autorka). Brak widoków – zwłaszcza tych na przyszłość; atrakcje dla zabłąkanych turystów: owiany złą sławą Lasek Młociński, Cmentarz Północny i oczywiście klockowate budynki Wydziałów UKSW; rozrywki – brak – chyba, że weźmie się pod uwagę niebywałą atrakcję w postaci sklepu spożywczego MarcPol, w którego krajobraz wpisał się już pewien kloszard.

Nikt z was się nie zdziwi, że głównym tematem jest zbrodnia popełniona na Erneście Karasiu, którego ciało znalezione zostało w łazience przez dwie sprzątaczki. W tym momencie na Uniwersytecie przebywało dziesięć osób (jak u Agathy Christie) i każdy po wstępnej analizie miał powód, żeby skrócić życie niezbyt lubianego, delikatnie mówiąc, profesora: dwie sprzątaczki – Jadwiga Mazuś i Aniela Skawińska; ochroniarz i facet od wszystkiego Stanisław Leśniewski; Piękny Michał, czyli ks. prof. Michał Damięcki; dziekan ks. prof. Alojzy Świderek; student politologii Adrian Cymes-Dobrzański; dr Ewa Maślanka; dr Wacław Pierożek; mgr Justynian Dobrodziej; były student UKSW, obecnie kloszard Trefny Bolek. I nie mniej ważny w sprawie kot (tak, dobrze widzicie) Stefan, który jest oficjalną maskotką uczelni. Bo oto okazuje się, że prof. Ernest Karaś był zwyczajną kanalią i szantażystą.


- Cieszę się, że Karaś nie żyje.
- Pani Ewo, na Boga, co też pani mówi – Świderek złapał się za serce.
- Większej mendy w życiu nie spotkałem! - dorzucił Pierożek.
- I do tego pazernej! - włączył się Adrian.
- Podły człowiek, nie ma co! - dodał Justynian.
- Wreszcie się doigrał! - rzucił Staszek.
- Sam się prosił! - nie mogła się powstrzymać Jadwiga.
- Niech sczeźnie – wyszeptała Aniela.
- Na wieki wieków – wyrwało się Michałowi.
- Amen – odruchowo dopowiedział dziekan, a potem z przerażeniem zakrył sobie usta dłonią.




Zbrodnia i Karaś to prawdziwy tygiel gatunkowy. Czego tu nie ma. Oczywiście kryminał, a raczej komedia kryminalna, obyczajówka, satyra, a nawet odrobina powieści romantycznej. Choć po zastanowieniu należałoby dodać jeszcze całkiem udany wątek fantastyczny. A wszystko napisane zostało w niebywałym wyczuciem i humorem. Brawo! Pani Aleksandro! Dawno się tak świetnie nie bawiłam przy czytaniu książki. Miałam szczęście, że czytałam w domu, bo co chwilę wybuchałam całkiem niekontrolowanym śmiechem. Dlatego ostrzegam wszystkich potencjalnych czytelników – nie czytajcie w środkach transportu, pod biurkiem w pracy, ani w kolejce do lekarza. Możecie być wzięci za niespełna rozumu. Mam tylko jedno bardzo poważne zastrzeżenie – dlaczego ta powieść jest taka krótka?Z chęcią przeczytałabym historię podwojonej grubości, 300 stron to stanowczo za mało.

Jeśli zainteresowałam was tymi kilkoma zdaniami, to bardzo się cieszę, bo powieść Aleksandry Rumin warta jest waszej uwagi, od świetnie opisanego środowiska studenckiego po celnie oddane realia w ogóle. Rewelacyjni bohaterowie, których się lubi bardziej lub mniej. Karaś, który mimo że nie żyje, jest „obecny” przez cały czas i rudy sierściuch, po prostu cudny, choć nie zawsze i nie dla każdego jednakowo sympatyczny. Zakończenie zwala z nóg i grozi salwą śmiechu.

Zbrodnia i karaś to wspaniała książka i cudowny debiut. Ja chcę więcej takich książek i mam nadzieję, że Aleksandra Rumin jeszcze nie jeden raz zaskoczy mnie tak wciągającą i zabawną historią. Ja, w każdym razie kolejną książkę biorę w ciemno. A wam życzę bardzo przyjemnej lektury ze Zbrodnią i Karasiem, nie wątpiąc, że będziecie się świetnie bawić.

Recenzja powstała we współpracy w Wydawnictwem Initium


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2019 roku – 24/120, Czytam, bo polskie, Czytamy nowości, Łów słów – kara, Oflagowani – zielony, Olimpiada czytelnicza – 300 stron, Mierzę dla siebie – 2 cm, Trójka e-pik – komedia kryminalna, W 200 książek dookoła świata - Polska


7 komentarzy:

  1. Zachęciłaś mnie tą recenzją :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też chcę się świetnie bawić! Z sierściuchem na czele.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie się bawiłam przy tej książce. Lubię taki humor. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rewelacyjna książka, przy której odpoczęłam 😃

      Usuń
  4. "Pesymistka z zamiłowania"? Już mi się to podoba;)

    OdpowiedzUsuń