Marta
Kisiel
Nomen
omen
Wydawnictwo
Uroboros
ISBN
978-83-2806-074-6
Marta Kisiel, rocznik 1982 – pisarka i
tłumaczka, z wykształcenia polonistka. Debiutowała w 2006 roku na
łamach internetowego magazynu Fahrenheit opowiadaniem Rozmowa
dyskwalifikacyjna. Na swoim koncie ma ukochany przez czytelników
cykl Dożywocie. Nomen omen została nominowana do Nagrody im.
Janusza A. Zajdla.
Nomen omen to moje drugie spotkanie z
twórczością Marty Kisiel. Książką tą utwierdziłam się w
przekonaniu, że muszę przeczytać wszystkie wydane do tej pory
pozycje, które wyszły spod jej pióra. Naprawdę świetnie się
bawiłam i odpoczęłam od poważniejszych tematów.
Salomea Przygoda ucieka od zwariowanej rodziny, chcąc rozpocząć samodzielne życie. Gdy okazuje się, że jej stancja przypomina posiadłość z filmów grozy klasy B, prowadzona jest przez siostry w dość podeszłym wieku i papugę, a w telefonie słychać głosy, Salka zaczyna zastanawiać się, czy to aby na pewno był dobry pomysł. Pojawienie się młodszego brata jedynie komplikuje i tak niełatwą już sytuację – zwłaszcza, gdy pewnego dnia próbuje utopić siostrę w Odrze...
Nomen omen to tygiel gatunkowy, w którym
wymieszane są różne gatunki literackie. Czego tutaj nie ma.
Fantastyka, obyczajówka, wątki kryminalne, groza, a nawet trochę
przewodnika po Wrocławiu (tym obecnym i tym przeszłym). Wszystko to
razem wzięte i wymieszane tworzy mieszankę iście wybuchową.
Zaciekawieni? To dobrze, bo dopiero się rozkręcam.
Bohaterowie książki są po prostu
cudowni (nie napiszę, że do schrupania bo, a) nie są małymi
dziećmi i b) nie chcę uchodzić za kanibala). Salomea (Salka
tudzież Komnata) Przygoda jest główną bohaterką powieści -
dwudziestopięcioletnia kobieta słusznego wzrostu o bladej cerze,
rudych włosach i bujnym biuście. Brat Salki, Adam Joachim – po co
mu takie imiona, skoro i tak wszyscy mówią na niego Niedaś? Bardzo
tajemnicze siostry Bolesne, które wiek średni mają dawno za sobą,
a do tego są trojaczkami: Matylda, Jadwiga, Mila. Pojawia się też
filolog Bartek i „miniaturowa” właścicielka blond warkocza
Basia, a także rodzice Salki i Niedasia, Paweł i Kalina. Jest
jeszcze jeden bohater, niemniej ważny, a czasami nawet
najważniejszy, Roy Keane, wspaniały całkowicie nielatający ale za
to gadający papug. Bohaterowie to prawdziwe bogactwo osobowości i
charakterów, ciekawie zbudowanych.
Nomen omen tchnie historią Wrocławia (a
raczej powinnam napisać Breslau) na krótko przed wyzwoleniem. Ale
nie jest książką historyczną tylko rozrywkową i właśnie
rozrywkę powinna dostarczać. I dostarcza w dużych ilościach. Lecz
nie tylko wprawia w dobry nastrój, bo Marta Kisiel zafundowała nam
również trochę grozy: często niezrozumiałe głosy w telefonie (i
nie tylko), morderstwo oraz całkiem nieżywego choć chodzącego
pradziadka, którego należy szybko i definitywnie wmartwychpołożyć.
Powieść Marty Kisiel to naprawdę świetnie napisana historia i nawet wiszący i trzęsący się glut
mi nie przeszkadzał i nie zakłócił odbioru. Lekko napisana,
bardzo przyjemnym i przystępnym językiem, z więcej niż szczyptą
dobrego humoru. Zostałam wciągnięta, a może pochłonięta, od
pierwszych stron i przeczytałam w tempie iście ekspresowym.
Liczni wielbiciele twórczości Marty
Kisiel na pewno sięgną (albo już to zrobili) po tę książkę i
sądzę, że będą zadowoleni w równej mierze, co ja. Jeżeli nie zdążyliście poznać
książek polskiej ałtorki*, to może nadszedł czas, aby spróbować.
Mnie przekonują i dalej chcę poznawać. A Nomen omen szczerze wam
polecam.
*Przez
własnych czytelników czule nazywana ałtorką (pisownia oficjalna),
którą – wbrew ortografii i rozrastającej się pomału
bibliografii na koncie – czuje się na wskroś, wylot, przestrzał
i okrętkę. A wszystko to przez zwyczaje panujące niegdyś na forum
internetowego periodyku „Fahrenheit”, gdzie tym właśnie mianem
określono autorów in
spe. I
chociaż Marta Kisiel tamten etap ma już od pewnego czasu za sobą,
to ałtorką w głębi ducha pozostanie po wsze, a nawet wszawe
czasy.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2019 roku – 28/120, Czytam , bo polskie, Czytamy
nowości, Łów słów, Olimpiada czytelnicza – 336 stron, Mierzę
dla siebie – 2,5 cm, W 200 książek dookoła świata - Polska
Wyjaśnienie do ałtorki jak najbardziej potrzebne, bo przez mysl przebiega, że drwisz z pani, którą chwalisz. No zdjęcie jak zwykle bomba.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja też chciałabym czytać tego typu wytłumaczenia.
UsuńKolejna recenzja zachwalająca te powieść i tą autorkę. Kiedyś i ja po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńMoże szybciej niż myślisz :)
UsuńWiele słyszałam o twórczości autorki, ale jeszcze nie miałam okazji jej poznać :)
OdpowiedzUsuńTeż się ociągałam dość długo :)
Usuń