Autor
– Marta Kisiel
Tytuł
– Toń
Grupa
Wydawnicza Foksal/Wydawnictwo Uroboros
ISBN
978-83-280-4515-6
Przesiąknięta krwią i chciwością historia Wrocławia i Dolnego Śląska, rodzinne tajemnice i groza nie z tego świata.
Marta Kisiel, rocznik 1982 –
pisarka i tłumaczka, z wykształcenia polonistka. Debiutowała w 2006 roku na
łamach internetowego magazynu Fahrenheit opowiadaniem Rozmowa
dyskwalifikacyjna. Na swoim koncie ma ukochany przez czytelników cykl Dożywocie
(Dożywocie, Siła niższa, Szaławiła) oraz powieść Nomen omen, nominowaną do
Nagrody im. Janusza A. Zajdla.
Może wydać się to dziwne, ale do
tej pory nasze drogi się nie spotkały. Co prawda w księgarni brałam do ręki
książki Marty Kisiel, ale w końcu coś wydawało mi się bardziej interesujące. I
wiecie co? – nie rozumiem dlaczego. Wiedziałam, że kiedyś nastąpi ten dzień i
przeczytam którąś z jej książek. Ostatnio nawet weszłam w posiadanie swojego
własnego egzemplarza Nomen omen, ale w tak zwanym międzyczasie została wydana
Toń, więc sami wiecie, że to z tą książką nastąpiło moje pierwsze randez vous z
twórczością tej poczytnej polskiej pisarki.
Kiedy Dżusi Stern decyduje się wyświadczyć ciotce przysługę, jeszcze nie wie, ze otwierając drzwi niewłaściwej osobie, uruchomi lawinę wydarzeń, których nie da się już cofnąć. Trzpiotowata dziewczyna, jej poukładana starsza siostra oraz kąśliwa ciotka nieoczekiwanie wplątują się w morderstwo – a to dopiero początek niebezpieczeństw, jakie na nie czyhają. Wszystkie tropy zdają się prowadzić prosto do tajemniczego mężczyzny imieniem Ramzes, o którym w środowisku antykwariuszy mówi się wyłącznie szeptem…
Zacznę od tego, że Toń jest – jak
dla mnie – tyglem gatunkowym. Nie umiem orzec czego jest w niej najwięcej, bo
otrzymałam powieści: fantasty, obyczajową, kryminalną wymieszane z sobą i
tworzące iście wybuchową mieszankę. Nie wiem jakie są wcześniejsze książki
polskiej ałtorki*, ale od tej chwili każdą kolejną kupuję w ciemno.
Bohaterowie. Jest ich wielu i
akcja książki skupia się na każdym z nich i prawdę mówiąc nikt za mocno się nie
wybija na tle innych. A mamy tu prawdziwe bogactwo osobowości i charakterów,
bardzo ciekawie zbudowanych: trzy panny Stern – nieco szalona Justyna - dla przyjaciół Dżusi, ułożona
i pedantyczna Eleonora oraz pozornie twarda Klara, która potrafi budzić respekt ; tajemniczy
antykwariusz Ramzes; nie mniej zagadkowy zegarmistrz Gerd; stara nauczycielka
Matylda, całkowicie nie do podrobienia; Karolek – no cóż, po prostu Karolek. A
obok tych barwnych postaci, jeszcze jeden bohater – Wrocław, czy jak kto woli
Breslau – bo akcja przenosi się także do 1945 roku.
Co dostajemy? Super, jeśli nie
hiper ciekawą historię. A podobno Marta Kisiel potrafi jeszcze lepiej pisać. Na
pewno to sprawdzę. O tyglu gatunkowym już napisałam, ale przypominam, żeby
każdy wiedział czego się spodziewać. Co jeszcze? Morderstwa, tajemnice, skarby
i złoto Wrocławia i… podróże w czasie. Ale zapomnijcie o jakichś niesamowitych
wehikułach do tychże podróży. Tutaj się tonie…
Toń jawi mi się jako naprawdę
świetnie napisana opowieść i mam ochotę na więcej książek Marty Kisiel.
Napisana lekko, bardzo przyjemnym i przystępnym językiem ze szczyptą dobrego
humoru, który jest jednym ze znaków rozpoznawczych ałtorki. Historia wciągnęła mnie
od pierwszej strony i tak już pozostało do samego końca. Co tu dużo gadać, po
prostu odpłynęłam, albo – w tym przypadku – zatonęłam. Czy będzie dalszy ciąg?
Jeżeli tak, to ja z wielką chęcią będę tonąć dalej.
Jestem pewna, że po Toń sięgną
liczni wielbiciele twórczości polskiej ałtorki. Jeżeli jeszcze nie znacie jej
książek, to może czas by zmienić ten stan rzeczy. Gwarantuję, że przy lekturze będziecie
bawić się przednio. Tak było w moim przypadku. Jeszcze tylko dwa słowa, bo może
już czekacie żeby zacząć swoją przygodę z tą historią – warto tonąć.
*Przez własnych czytelników czule
nazywana ałtorką (pisownia oficjalna), którą – wbrew ortografii i rozrastającej
się pomału bibliografii na koncie – czuje się na wskroś, wylot, przestrzał i
okrętkę. A wszystko to przez zwyczaje panujące niegdyś na forum internetowego
periodyku „Fahrenheit”, gdzie tym właśnie mianem określono autorów in spe. I chociaż Marta Kisiel tamten
etap ma już od pewnego czasu za sobą, to ałtorką w głębi ducha pozostanie po
wsze, a nawet wszawe czasy.
Dziękuję
Książka bierze udział w
wyzwaniach:
ABC czytania – wariant 3, Akcja
100 książek w 2018 roku – 58/100, Czytam, bo polskie, Czytelnicze igrzyska,
Grunt to okładka, Olimpiada czytelnicza – 316 stron, Przeczytam 52 książki w
2018 roku – 58/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,4 = 17,7 cm, W 200
książek dookoła świata – Polska, Wyzwanie Tropem fantastycznych postaci –
wampir, człowiek z mocami, Wyzwanie Czytamy nowości
„Toń” jest trzecią książką Marty Kisiel, którą przeczytałam i do tej pory ulubioną. Uważam, że autorka wreszcie osiągnęła równowagę między pełnymi humoru dialogami i rozwiniętą fabułą, bo i w „Dożywociu” i w „Nomen omen” fabuła się rwała i stanowczo mniej była dopracowana, przez co wszechobecny humor sprawiał niekiedy wrażenie nachalnego. W „Toni” natomiast jest niemal idealnie. Także bohaterowie są tacy jacyś bardziej rozbudowani i interesujący :)
OdpowiedzUsuńJa tylko słyszałam jak na razie o książkach pani Marty. I czytałam różne recenzje. Ostatnio na CzytamPierwszy.pl zastanawiałam się, czy wziąć audiobook. No i nie wzięłam... Ech! No ale wolę książki. Rozejrzę się.
OdpowiedzUsuń