Autor
– Patrick A. Fisher
Tytuł
– Słowa w ciemności
Wydawca
– Patrick A. Fisher
ISBN
978-83-8126-832-5
Miłość ma wiele twarzy… ale jej przeznaczenie jest tylko jedno.
Patrick Arthur Fisher, rocznik
1980; urodził się w Polsce, ale na stałe mieszka w Londynie. Uprawia gatunek
literacki, który jest połączeniem gotyk fantasy i elementów teologicznych.
Książka Słowa w ciemności ma się pojawić również w języku angielskim, by trafić
na rynek anglosaski.
Słowa w ciemności to pozycja, po
którą sięgnęłam z czystej ciekawości. Poza tym lubię dawać szansę autorom
debiutującym, a także tym, którzy nie są szeroko znani. Poproszona o
przeczytanie książki przez autora, zgodziłam się i teraz postaram się podzielić
z wami swoimi wrażeniami.
Książkę skończyłam czytać kilka
dni temu i cały czas myślę, co by tu o niej napisać. Rzadko zdarza mi się, abym
nie miała chociaż zalążku planu. Tym razem – uwierzcie mi – absolutnie nic nie
zrodziło się w mojej głowie. Dlatego postanowiłam usiąść przy komputerze w
nadziei, że mnie oświeci.
Słowa w ciemności to książka
należąca do gatunku szeroko rozumianej fantastyki i faktycznie zawiera elementy
teologiczne. Można śmiało powiedzieć, że na teologii się opiera, gdyż głównym
bohaterem tej króciutkiej powieści jest kapłan, Albert. Duchowny odbywa posługę
w kościele i znany jest z żarliwych kazań. Dobre słowa o księdzu obiegły już
okolice i dotarły nawet do pobliskiego zamku. Ksiądz zostaje zaproszony do udzielenia
zaślubin królewskiej córce.
Teraz już wiecie czego mniej
więcej się spodziewać po książce Fishera (chyba raczej mniej). Na pewno
zadajecie sobie pytanie: co było potem? Otóż później ksiądz odbywa dość długą
podróż do tegoż zamku – choć wydaje mi się, że powrót był dłuższy – z postojem
w karczmie, gdzie raczy się wypoczynkiem, strawą, napitkiem i podziwia młodą
śpiewającą dziewczynę. Na zamku dochodzi do pewnego incydentu i oto nasz kapłan
jak super bohater idzie na ratunek… W tak zwanym międzyczasie nawiedzają ojca
różne majaki czy sny (jak zwał, tak zwał), w których główne role odgrywają
piękne niewiasty… No w końcu czemu nie, ksiądz to też mężczyzna.
Książkę czyta się szybko i to
jest tak naprawdę jej jedyna zaleta (moim skromnym zdaniem). Przepraszam autora
jeśli poczuje się urażony, ale nie mogę inaczej. Dziwnie czyta się, gdy nie ma podstawowych informacji, choćby gdzie i kiedy dzieje się akcja. Przecież nawet
jeśli jest to wymyślona kraina, to można ją jakoś nazwać i umieścić w jakichś
ramach czasowych. Możliwe, że jest to średniowiecze, ale to mój domysł. Bohaterowie
są papierowi, całkowicie nijacy i szczerze mówiąc nie odczuwa się z nimi żadnej
więzi. W ogóle książka nie pozostawia po sobie nic, a czytanie nie przysparza
żadnych wrażeń. Myślałam, że chociaż zakończenie – ale też nie. Prawdę mówiąc
czułam się jakbym została z niczym.
I tak oto dochodzimy do
podsumowania. Mogę napisać tylko jedno – niestety, ale nie polecam Słów w
ciemności i przyznaję, że mi żal, bo to mogła być pasjonująca lektura. Ale
jeszcze nie tym razem.
Dziękuję
autorowi
Książka bierze udział w
wyzwaniach:
ABC czytania – wariant 3, Akcja
100 książek w 2018 roku – 57/100, Czytam, bo polskie, Czytelnicze igrzyska,
Olimpiada czytelnicza – 174 strony, Przeczytam 52 książki w 2018 roku – 57/52,
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 1,4 = 15,3 cm, W 200 książek dookoła świata
– Polska, Wyzwanie czytelnicze Tropem fantastycznych postaci – kapłan, Wyzwanie
czytamy nowości, Wyzwanie u Magdalenardo 2 w 1 - szarości
To ja z pewnością się nie skuszę :-)
OdpowiedzUsuńCóż mogę na to odpowiedzieć?
UsuńDziękuję za szczerą opinię!
OdpowiedzUsuńStaram się :)
UsuńA zapowiadało się ciekawie...
OdpowiedzUsuńTeż miałam nadzieję na ciekawą książkę...
Usuń