Autor
– Kuba Szczapiński
Tytuł
– Złe mięso
Wydawnictwo
Dygresje
ISBN
978-83-65419-22-4
Kuba Szczapiński, łódzki artysta
plastyk. Autor kilkudziesięciu filmów krótkometrażowych i teledysków. Animator
kultury, wielbiciel i aktywny promotor kultury niezależnej. Pomysłodawca
projektu Wideotopia, w ramach którego
zrealizowano dotychczas ponad setkę wydarzeń filmowych i muzycznych. Kuba
Szczapiński – człowiek orkiestra, prawie człowiek renesansu. Od niedawna
również pisarz. Autor zbioru opowiadań Złe
mięso.
„Złe mięso” to psychodeliczna groteska, obnażająca ludzkie popędy, absurdalne sytuacje przełamujące szarą codzienność, duża doza ironii pośród wszechobecnego weltszmercu, który wgryza się w polskie społeczeństwo, oraz porażające puenty – to wszystko oraz wiele, wiele więcej z „Złym mięsie”, czyli solidnej porcji współczesnej prozy autorstwa Kuby Szczapińskiego.
Taka rekomendacja znajduje się
na okładce tego zbioru opowiadań. Po niej chyba każdy miałby ochotę na sięgnąć
po tę publikację. Zbiór Szczapińskiego zawiera 22 różnej długości i jakości
opowiadania.
Przyznaję, że bardzo lubię
krótkie formy. Odpoczywam przy nich, bo nie jestem zmuszona gnać do przodu,
żeby dowiedzieć się, co mnie czeka dalej. Opowiadania pozwalają na nieśpieszne
zapoznanie się z ich treścią. Kilka stron zamyka temat i można w każdej chwili,
bez wyrzutów sumienia odłożyć książkę, by po chwili zaserwować sobie dalszy
ciąg.
Historie Szczapińskiego są
intrygujące i niebanalne. Interpretacja utworów łódzkiego artysty nie jest
prosta. Każdy odbierze je inaczej, po swojemu. Wydawać by się mogło, że już ma
się wyrobiony pogląd o znaczeniu utworów, a tu nagle wszystko rujnuje się jak
domek z kart.
Bohaterem jednej z opowieści (mojej
ulubionej - Polskie rogi) jest Miłosz Malczyk, pracownik korporacji o wiele znaczącej nazwie
Fabryka plotek. Miłosz jest zwyczajnym mężczyzną, nie wyróżniającym się niczym
szczególnym, do momentu gdy… wyrastają mu rogi. Wtedy Malczyk staje się pośmiewiskiem?
Nie! Dosłownie z dnia na dzień staje się pożeraczem damskich serc, casanovą prawie, mającym niesamowite wręcz
powodzenie u płci pięknej.
Książka stanowi zbiór dość
absurdalnych opowiadań i prawie w każdym odnajdziemy pewną dawkę
nieprawdopodobieństwa, a na pewno będziemy zaskoczeni. Wykreowane postaci
często znajdują się w sytuacjach problematycznych spowodowanych serią różnych zdarzeń.
Bohaterowie są całkowicie odmienni, ale odnosi się wrażenie, że coś ich łączy. Co? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Akcja w Złym mięsie płynie dość
wartko, że nie sposób być znużonym. W kilku przypadkach żałowałam, że już nastąpił
koniec, bo chciałoby się więcej. Zdajecie sobie sprawę, że ocena takich zbiorów
jest trudna. Każde opowiadanie jest odrębną historią i każde powinno być
ocenione indywidualnie.
Złe
mięso czyta się dość płynnie i szybko, bo przecież to tylko 138 stron. Czy
mi się te opowiadania podobały? Owszem, choć w ciągu całego swojego życia
czytałam lepsze. Jednak historie Szczapińskiego są interesujące na tyle, żeby
polecić ten zbiór innym czytelnikom. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu spodoba
się wyobraźnia artysty, ale w większości przypadków mnie przekonały. I jeszcze
jedno. Humor zdarzający się w tym zbiorze próbuje zakryć smutek przebijający
przez tekst. A może tylko takie jest moje wrażenie.
Nie znacie Szczapińskiego? Ja
też nie znałam, aż do przeczytania tych opowiadań. Chociaż nawet teraz trudno
mi z ręką na sercu powiedzieć, że go znam. Ale jeśli macie chwilkę, albo dwie,
to spróbujcie zapoznać się z kolejną prezentowaną przeze mnie krótką formą.
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam, bo polskie, Czytelnicze
igrzyska 2017, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017
roku – 160/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 1,2 = 22,6 cm, W 200 książek
dookoła świata - Polska
Pierwszy raz na oczy widzę tę książkę, ale mnie bardzo zainteresowała :) Z przyjemnością dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńIntryguje...
OdpowiedzUsuń