Bywałam kilka razy na Targach Książki w Poznaniu, ale nie byłam w żaden sposób przygotowana na to, co działo się w Krakowie. Takich tłumów nie widziałam dawno. Niby serce rośnie, że ludzie jednak czytają, ale poruszanie się wśród takiej ilości osób, które chodzą w różnych kierunkach i stają bez ostrzeżenia to masakra. Wielkie hale, mnóstwo wystawców, ale ciągi komunikacyjne zbyt wąskie, można powiedzieć, klaustrofobiczne. Nie czuję się dobrze w tłumie, więc było to dla mnie niezbyt komfortowe. Wytrwałam i mimo wszystko zamierzam wrócić w przyszłym roku. Może coś się zmieni, choć szczerze wątpię.
Jak widać wszędzie pełno ludzi. Jednym słowem - tłum.
Autografy to dla książkoholika sprawa bardzo ważna :)
Udało mi się wystać w kolejce autograf i zdjęcie Marty Kisiel. Kupiłam też książkę Marty Motyl, dzięki której będę mogła trochę podglądać...
Targi to również okazja do spotkań i do poznania osób, które znamy tylko z internetu. Dzięki temu głos i fraza pisana zyskały twarz. Ogromnie się cieszę, że miałam okazję Was poznać osobiście: Ejotek, Agnieszka, Bookiecik wrażeń, Pani_ka, wspaniałe dziewczyny w Wydawnictwa Mięta a szczególnie Marta Kucharz. Mam nadzieję, że sie jeszcze spotkamy.
Znów zdobycze uchwycone okiem aparatu. Dziękuję za spotkanie i autograf: Krzysztofowi Daukszewiczowi, Szczepanowi Twardochowi i Markowi Zychli.
Targi to również otwarte spotkania/wywiady z ciekawymi pisarzami. Mnie zainteresowało kilka, a na zdjęciach dwa z nich: z Katarzyną Włodkowską oraz z Wojciechem Orlińskim.
Jeszcze kilka ksiażek z autografami...
oraz trzy, w których nie ma wpisu autora.
Byłam do samego końca. Po godzinie 19 widać już było tylko niedobitki. Tak wyglądały Targi bez ludzi, bez tłoku, bez przepychania się, bez ciągłego przepraszania i wpadania na innych. Nareszcie był luz, ale niestety nie było już nic i pora wyjść.
Krakowie, do zobaczenia za rok!
Nie wiem, jaki program zastosowałaś do pokazania zdjęć, ale są one malutkie.
OdpowiedzUsuń