Piotr Kościelny
Zaginiona
Wydawnictwo Initium
ISBN 978-83-66328-39-6
Dynamiczny, brutalny i trzymający w napięciu kryminał, pełen dramatycznych zwrotów akcji prowadzących do zaskakującego finału.
Po Zwierzu i Skórze przyszedł czas na kolejną powieść Kościelnego Zaginioną (która z różnych przyczyn odleżała swoje na półce). Dokładnie pamiętam wcześniejsze książki polskiego pisarza i jakie wrażenie na mnie zrobiły. Czy tak będzie i tym razem?
Drobna sprzeczka narzeczonych zamienia się w burzliwą awanturę. Krzysztof wybiega z domu i … rano budzi się w swoim aucie w nieznanej okolicy. Nie pamięta wydarzeń poprzedniej nocy. Agnieszka natomiast, zdenerwowana reakcją swojego chłopaka, wychodzi o świcie na spacer po lesie. Nie ma pojęcia, że jest obserwowana przez psychopatę…
Krzysztof początkowo próbuje zbagatelizować nieobecność Agnieszki, jednak z czasem zaczyna się niepokoić, zwłaszcza po tym, jak odkrywa jej telefon i dokumenty. A przecież bez telefonu nigdy nigdzie się nie ruszała. Niestety nikt z sąsiadów (podobno) nic nie widział i nie słyszał. Młody mężczyzna postanawia zgłosić zaginięcie dziewczyny na policję. Tu jednak są procedury. Przed upływem dwóch dni praktycznie nikt nie ruszy palcem.
Niestety policja próbuje przyklepać Krzysztofowi zamordowanie dziewczyny. Jako główny podejrzany trafia do aresztu. Tego co się stało w areszcie wolałabym nigdy się nie dowiedzieć, ale jak zaczęłam czytać, nie mogłam skończyć, a pięści zaciskałam tak mocno, że na wewnętrznej stronie dłoni odcisnęły mi się półksiężyce od paznokci. Los jaki zgotowali mu współwięźniowie to istny koszmar, niewyobrażalne piekło. W tym momencie stanął mi przed oczami niesłusznie skazany na karę więzienia Tomasz Komenda.
Czuł, że musi to zrobić. Ktoś, kto raz zasmakował krwi, będzie zmuszony regularnie jej smakować. Pierwszy raz zabił sześć lat temu. Ciała pozbył się umiejętnie – do tej pory ofiara widnieje jako zaginiona. Na swoim koncie ma dotąd dwie ofiary. Drugą załatwił kilka miesięcy po pierwszej. Tutaj także wykazał się sporymi umiejętnościami przy pozbywaniu się zwłok. Jak to mawiają – nie ma ciała, nie ma zbrodni.
Gliniarze są święcie przekonani o winie Krzysztofa. Jedyną osobą, która wierzy w jego niewinność jest komisarz Tomasz Świderski, karnie zesłany na prowincję i nadużywający alkoholu. Tomasz zdaje sobie sprawę, że pomagając Krzysztofowi pomoże też i sobie. Stawia sobie więc za cel wyciągnięcie chłopaka z opałów, w których się znalazł. Tylko czy wytrzyma na tyle długo w trzeźwości? Czy będzie potrafił odbić się od dna, którego sięgnął?
Z prowadzonej narracji dowiadujemy się jak Agnieszka została uprowadzona i jak jest przetrzymywana wbrew swej woli. Mamy dostęp do jej myśli, ale także do myśli porywacza, z których wyłania się osoba chora psychicznie. Psychopata. Nie wiemy kim jest, ale przed końcem książki nie mamy już wątpliwości. Z resztą sam autor przed finałem ujawnia nam tożsamość porywacza i przyznam, że było to dla mnie zaskoczenie. Ale tak to już jest z historiami Piotra Kościelnego. Najpierw duże zaskoczenie, a później zakończenie, które wbija w fotel.
Zastanawiała się, czy kiedykolwiek ujrzy światło słoneczne. Obawiała się, że miejsce, w którym teraz się znajduje, może stać się jej grobowcem. Przytrzymywał ją niezrównoważony facet. Dziwnie się zachowywał, co jakiś czas gadał do siebie, łapał się za głowę i kiwał jak przy chorobie sierocej. Bała się coraz bardziej. Wiedziała, że wystarczy tylko iskra, by mężczyzna wybuchnął i zrobił jej krzywdę.
Przez całą książkę obserwujemy też pracę policji i prokuratury. Niestety dla obydwu tych instytucji nie można po tym wszystkim mieć o nich dobrego zdania. Ja rozumiem, że w każdej z nich są dobrzy i źli ludzie. Tacy, którzy szukają sprawiedliwości i tacy, którzy chcą jak najszybciej skończyć rozpoczętą sprawę oskarżając pierwszą lepszą osobę (często niewinną). Obserwujemy też uczciwego i świetnego glinę, który sięgnął dna, a teraz się od niego odbija. Wraca trzeźwe myślenie, dobre osądy i wyjątkowo sprawny nos śledczego.
Piotr Kościelny zaserwował mi znów bardzo ciekawy kryminał, przy lekturze którego zapomniałam o całym świecie. Zaginioną czyta się w tempie błyskawicznym. Ledwie nadąża się z odwracaniem kolejnych kartek. Książkę z czystym sumieniem polecam każdemu wielbicielowi kryminałów, thrillerów i sensacji. Myślę, że się nie zawiedziecie. Jeśli jeszcze nie znacie twórczości Kościelnego, to może czas to zmienić. Ja już nie mogę się doczekać następnej książki, która już stoi i czeka na mojej półce, Znachor.
monweg
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2021 roku – 43/120; Mierzę dla siebie – 2,5 cm; 296 stron; Pod hasłem; Wielkobukowe bingo – książka polskiego autora; Mini bingo – polski kryminał; Okładkowe bingo – książka z czarną okładką
Rozejrzę się za kryminałami tego autora. Kuszą.
OdpowiedzUsuń