Leonardo
Sciascia
Todo
modo
Przeł.
Zofia Ernstowa
Czytelnik
Ignacy
Loyola, założyciel zakonu jezuitów, pisał, że powinniśmy na
wszelki sposób szukać Boga i odnaleźć Jego obecność w
codzienności, pracy etc. Na wszelki sposób, czyli z ojczystego dla
Loyoli hiszpańskiego todo
modo.
W latach 70. XX wieku Leonardo Sciascia, jeden z bardziej uznanych
włoskich (dokładniej sycylijskich) pisarzy, wydawany przez słynnego
Giulia Einaudiego, napisał niedługą powieść poświęconą
znaczeniu Kościoła i wiary, machinacjom i korupcji polityków i
powiązaniu tychże z mafią oraz pauperyzacji sztuki.
Tytuł tej powieści to właśnie Todo
modo.
Okres
od późnych lat 60. mniej więcej do końca lat 80. nazywany jest
“latami ołowiu” - w tym czasie wzmogła się aktywność grup
faszystowskich o charakterze terrorystycznym, takich jak Nowy
Porządek; w odpowiedzi na ruch neofaszystów powstały komunistyczne
Czerwone Brygady. Włochy stanowiły kraj silnie wewnętrznie
skonfliktowany, a rządzący niewiele robili, by zapobiec eskalacji
przemocy. Sciascia, który w swojej twórczości w sposób
zdecydowany i ironiczny krytykował udawaną bezradność polityków,
w wydanej w roku 1974 książce wskazuje nie tyle na degrengoladę
rządzących, ale na upadek całej kultury zachodniej. Oczywiście,
nie tylko on wieszczył koniec cywilizacji, kultury – w okresie
powojennym takich głosów znajdziemy bez liku, m. in. u Adorna. Co
charakterystyczne u Sciascii, nie stawia w swoich dziełach
bezsprzecznych sądów, czytelnik sam wyrokuje biorąc udział w
dyskusjach jego bohaterów.
W
Todo
modo pewien
uznany artysta zatrzymuje się przypadkiem w hotelu wbudowanym w
dawną pustelnię.
Choć bryła budynku wydaje mu się co najmniej odrażająca, po
rozmowie z opiekunem tego miejsca, don Gaetanem, protagonista i
narrator opowieści postanawia zostać na czas corocznych rekolekcji
dla znamienitości państwowych
w roli obserwatora. Wśród gości znajdują się kardynałowie,
biskupi, a także ministrowie i inni wysoko postawieni politycy.
Kiedy
już artysta postanawia wyjechać
z powodu przewidywalności całego wydarzenia i towarzyszącej mu
nudy, podczas
wieczornego odmawiania różańca w ogrodzie dochodzi do morderstwa.
Dla
Sciascii formuła powieści kryminalnej stanowi jedynie narzędzie do
stworzenia sytuacji idealnej izolacji, gdzie wszystkie postacie tej
tragedii (może bardziej tragifarsy) zostają zamknięte na terenie
hotelu-pustelni, pod opiekuńczymi skrzydłami i w zasięgu ciętego
języka charyzmatycznego don Gaetana. Śledztwo toczy się swoim
tempem, pojawiają się kolejne poszlaki i zatarte tropy, jednak to
nie ono w powieści jest najważniejsze. Todo
modo
okazuje się prawdziwą ucztą, niemal platońską, dla czytelnika
szukającego rozważań na temat sztuki, wiary i roli Kościoła w
dzisiejszym świecie. Dialogi prowadzone przez bohaterów, zwłaszcza
przez narratora i Gaetana, są pełne erudycyjnych odniesień i
wymagają od czytelnika skupienia oraz sporego obycia.
Wrócę
jeszcze do tytułu, bo możemy go interpretować na wiele sposobów;
w wykorzystaniu dosłownym tytuł będzie odnosił się do działań
Kościoła i wiernych w codziennym poszukiwaniu Boga. Jednakże
trudno nie spojrzeć na dzieło z innej perspektywy, bo prokurator
Scalambri prowadzący śledztwo, stara się rozwiązać zagadkę na
wszelki sposób, dostojnicy państwowi i kościelni na wszelki sposób
starają się odsunąć od siebie podejrzenia i zyskać na swojej
pozycji; don Gaetano stara się na wszelki sposób trzymać w ryzach
całą tę uprzywilejowaną hałastrę, choć jako jedyny, może
oprócz narratora, zdaje sobie sprawę z iluzoryczności swojej i ich
władzy. Każdy stara się na wszelki sposób osiągnąć swój cel,
lecz żaden z nich nie pokrywa się z celem reszty.
Sciascia
stworzył kapitalną powieść, od której niechętnie się odrywamy,
lecz wierzcie mi, przerwy od tej lektury są jak najbardziej
wskazane, by przetrawić, przemyśleć, co się przeczytało. Książka
we Włoszech trafiła na podatny grunt i w dwa lata później została
zekranizowana przez wybitnego włoskiego reżysera Elia Petriego, z
Marcello Mastroiannim i Gianem Marią Volontém w rolach głównych.
Zostawiam
na koniec myśl 460 Pascala, jak Gaetano zostawił naszemu artyście,
a która mogłaby stanowić motto dla powieści: Skoro
człowiek stracił prawdziwą naturę, wszystko staje się jego
naturą, tak samo skoro prawdziwe dobro stracił, wszystko staje się
jego dobrem.
niehalo
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2020 roku – 71/120; Łów słów – dom; Mierzę
dla siebie – 1,3 cm; Olimpiada czytelnicza – 176 stron
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz