Edgar Hryniewicki
Czarne
koty
Novae
Res
ISBN 978-83-814-7835-9
W czasach spisków, zdrad i chwiejnych sojuszy zacierają się granice między dobrem i złem.
Czarne koty to debiut literacki bardzo
młodego, początkującego pisarza. Lubię debiuty i gdy tylko
nadarzy się okazja, czytam. Potrafię łagodnie spojrzeć na pewne
niedociągnięcia, nieścisłości czy błędy językowe. Zdaję
sobie sprawę, że uczymy się całe życie i nie każdy od razu jest
Alfą i Omegą i potrafi wszystko. Dlatego sięgam po debiutujących
pisarzy i daję im szansę, bo sama też taką szansę chciałabym
otrzymać.
Edgar
Hryniewicki jest dwudziestolatkiem i przyznam, że chciałabym
wiedzieć ile czasu zajęło mu stworzenie świata, do którego nas,
czytelników zabiera. Zdarzył się nie tak dawno temu taki
przypadek, że siedemnastolatek wydał książkę (pierwszą z
czterech), a zaczął ją pisać mając piętnaście lat. Mowa tu
oczywiście oczywiście o Christopherze Paolinim i jego pierwszej
powieści Eragon. Hryniewicki podobnie jak Paolini stworzył od
podstaw świat, w którym dzieje się akcja Czarnych kotów.
Nietrudno zauważyć wpływ innych pisarzy, którzy zainspirowali
Hryniewickiego, że wspomnę tylko o Sapkowskim.
Co
otrzymujemy w Czarnych kotach? I
teraz was zadziwię, bo określę to jednym słowem – mnogość.
Mnogość przygód – a dzieje się sporo,często i
intensywnie.
Mnogość postaci, że można się pogubić. Mnogość opisów –
jeśli ktoś nie lubi, to nie ma sensu, żeby brał tę książkę w
ręce. A
właśnie, za opisy należą się Hryniewickiemu wielkie brawa. Autor
zabiera nas do krainy, która powstała w jego głowie, lecz nie
zostawia nas samych pośrodku niczego. Prowadzi nas za rękę i
opisuje
wszystko, na co natykamy się po drodze. Czytelnik dzięki temu nie
ma najmniejszego problemu w poruszaniu się po tym świecie. Nie
trzeba wysilać wyobraźni, Hryniewiecki za pomocą pióra rysuje w
naszym umyśle każdą rzecz, budowlę, każdego człowieka – i to
z najdrobniejszymi szczegółami.
Głównymi
bohaterami Czarnych kotów są młodzi ludzie: Mins, Joim, Menelaos.
Każdy z nich marzy o lepszym życiu, bogactwie i chwale. Wokół
nich dzieje się ciągle coś ciekawego i niebezpiecznego. Jest
walka, polityka i spiski. Są wrogowie i przyjaciele. Nie zabrakło
też pijatyk, ucztowania i bójek. Znalazło się też miejsce dla
uczucia, a jakże.
Czarne
koty to fantastyka, ale również powieść awanturniczo-przygodowa.
Hryniewicki zabiera nas na przeżycie przygody wraz z jego
bohaterami. A
przygody są jak się patrzy i gwarantuję, że zainteresują nie
tylko młodego czytelnika. Były już brawa za opisy, to jeszcze
brawa za ten stworzony świat. Autor nie zapomniał o niczym, bo jest
tu wszystko: podział społeczeństwa, zwyczaje, geografia, historia,
a nawet religia. I powiem wam szczerze, jest to bardzo interesujące.
Nie mogę nie wspomnieć o walce dobra ze złem (ale to już chyba
znamy). Dobro
i zło. Czytając fantastykę (i nie tylko) często spotykam
się z walką dobra ze złem. W tym przypadku Hryniewiecki nie jest
odosobniony
i miał z czego czerpać przykłady. I czerpał całymi garściami –
to nie jest zarzut.
Być
może moje słowa brzmią jak laurka, ale nie miałam zamiaru tylko
chwalić. Przed młodym autorem jeszcze mnóstwo pracy i wierzę w
to, że z każdą następną książką jego warsztat się wzbogaci.
Będę się temu przyglądać. Tymczasem zauważyłam sporą
niekonsekwencję językową. Albo wkładamy bohaterom do ust język
archaiczny,
albo nowoczesny. Łączyć tego się nie powinno, bo wychodzi z tego
„potworek językowy” trudny do przełknięcia, ale mniej wytrawni
czytelnicy być może nie zwrócą na to uwagi i nie będzie im to
przeszkadzać w lekturze.
Przeczytałam
Czarne koty z zainteresowaniem i jestem ciekawa kolejnych literackich
spotkań z Edgarem Hryniewickim. To
pierwszy tom, więc jeszcze spotkamy się w tym świecie. Dajcie
szansę debiutantowi i bawcie się dobrze czytając tę opowieść.
Za
egzemplarz książki dziękuję autorowi
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2020 roku – 80/120; Czytam, bo polskie; Mierzę dla
siebie – 3,8 cm; Olimpiada czytelnicza – 502 stron
Brzmi interesująco.
OdpowiedzUsuńO tak.
UsuńSą niedociągnięcia i można coś tam zmienić, ale sądzę, że warto przeczytać.