poniedziałek, 6 lipca 2020

Premie górskie najwyższej kategorii - Jakub Kornhauser


Jakub Kornhauser
Premie górskie najwyższej kategorii
Książkowe Klimaty
ISBN 978-83-66505-10-0


Pierwsze doświadczenie wolności, nieskrępowania i pędu większości prawdopodobnie będzie kojarzyć się z rowerowymi eskapadami pod “kolejówkę”, do lasu, nad rzekę. Dla niektórych chwile spędzone z jednośladem w dzieciństwie przerodziły się w pasję na całe życie. Jak jednak opowiedzieć o tej miłości do pedałowania pod górkę, śmiganiu w dół, o palących mięśniach ud i łydek, pocie zalewającym czoło? Jak to zrobić, by w słowach oddać to, co najważniejsze w kolarskich przygodach? Jeśli chcecie się dowiedzieć, musicie sięgnąć po najnowszą książkę Jakuba Kornhausera, Premie górskie najwyższej kategorii.
Kornhauser do tej pory dał się poznać jako znawca poezji awangardowej (tłumaczył awangardzistów rumuńskich, serbskich czy niemieckich oraz obronił pracę doktorską z zagadnienia statusu przedmiotów w poezji surrealizmu), a także nadzwyczaj sprawny poeta – za zbiór próz poetyckich zatytułowany Drożdżownia otrzymał Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej. W mających właśnie premierę Premiach górskich... czytelnik zauważy od razu poetyckie konotacje tekstu; zdecydowanie mamy do czynienia z prozą, lecz język Kornhausera oddaje przerywane, zmieniające się tempo jazdy rowerowej, wybuchy nadludzkiej energii przy pokonywaniu wzniesienia, uderzenia endorfin i fazy skrajnego zmęczenia.

Warto sobie zadać pytanie, czym są Premie górskie..., a odpowiedzi udzielić można kilka, ponieważ w ręce czytelnika trafia książka, która jest przewodnikiem rowerowym po tych częściej i rzadziej uczęszczanych krakowskich i podkrakowskich szlakach wraz obszernym komentarzem dotyczącym ulic, miejsc i historii z nimi związanymi; to także traktat o miłości do kolarstwa, do dwóch kół poruszanych do przodu siłą ludzkich mięśni, o wolności, wysiłku i niezliczonych przygodach, o wielkich kolarzach i słynnych trasach oraz nieustępującym im ścieżkom krakowskich wzgórz i pagórków; to również wycieczka nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie, a nawet po kulturze, gdy poeta powraca do własnych wspomnień i zbacza z głównej drogi, by przejechać przez wądoły i chaszcze erudycyjnych dygresji, które prowadzą czytelnika do miejsc, gdzie rozciągają się najpiękniejsze literackie widoki, nie tylko na Kraków wraz z przyległościami, ale malarskie, filmowe i, oczywiście, literackie odwołania - pięknie wypadają teraz zwłaszcza nawiązania do Pilcha i wplecione w zdaniach jego frazy.
I tu właśnie dochodzimy do ważnej kwestii, mianowicie odwagi twórczej, gdyż odwagi wymaga nie zawsze dobór tematu, ale czasem sposobu, w jaki chce się temat przedstawić. Okładkowe blurby często mijają się z rzeczywistą wartością książki, którą zachwalają, jednak trudno nie zgodzić się ze słowami Filipa Springera, gdy ten pisze, że Kornhauserowi “udała się tutaj rzecz arcytrudna: doświadczenie jazdy na rowerze zostało przełożone na język literatury”. Autor zaryzykował, ponieważ forma nie sprawia, że książka jest w odbiorze prosta, ale odwaga twórcza się opłaciła. Prawdopodobnie, gdyby zadania tego podjął się świetny pisarz, ale kiepski poeta, albo nie dojechałby do mety, albo wlókłby się z wywieszonym ozorem daleko za peletonem. Na szczęście, Jakub Kornhauser jest bardzo dobrym poetą, a dodatkowo jak mało kto zna się na literaturze eksperymentalnej – jako że wiedza z umiejętnościami współgrają jak dobrze naoliwiony mechanizm przerzutkowy, przełożenia tego literackiego bicykla zmieniają się gładko.

Pojawia się pytanie, ilu znajdzie się chętnych na tak niecodzienne dzieło. Mam nadzieję, że tym razem z wyścigu o laur popularności zwycięsko wyjdzie literatura i nie będzie jak w przypadku poezji Peipera, który manifestował, że tworzy dla dwunastu. Premie górskie najwyższej kategorii zdecydowanie zasługują na uwagę, nie tylko jako niezwykła proza poetycka o radości z szybkiej jazdy, ale także jako przewodnik po niedostępnych dla zwykłych śmiertelników skarbów dawnej stolicy. Mnie poeta Kornhauser kupił, więc wrzucam książkę do plecaka, wsiadam na rower i jadziem na Bielany, do Huty, na Kobierzyny i Bronowice. Huzia!
niehalo
Dziękuję

Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 72/120; Czytam, bo polskie; Mierzę dla siebie – 1,4 cm; Olimpiada czytelnicza – 186 stron; Trójka e-pik – książka, której tytuł zawiera dokładnie cztery słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz