Andrej
Bán
Słoń
na Zemplinie. Opowieści ze Słowacji
Slon
na Zamplíne
Przeł.
Miłosz Waligórski
Książkowe
Klimaty
ISBN
978-83-65595-24-9
Co
wiecie o Słowacji? Prawdopodobnie bylibyście w stanie wymienić
kilka faktów, może ktoś z was odwiedzał naszego południowego
sąsiada podczas górskich wycieczek. Jednak gdybyśmy spróbowali
porównać naszą świadomość o Słowacji w porównaniu z Czechami
wiemy raczej niewiele. Nadarza się zatem okazja, aby te braki w
wiedzy nadrobić i przeczytać sporo świetnych reportaży Andreja
Bána w zbiorze
Słoń na Zemplinie.
Mariusz Szczygieł otworzył nas na zupełnie inne Czechy, dajmy więc
szansę Bánowi, który otworzy dla nas Słowację. Nie będzie to
jednak Słowacja z przewodników, lecz prawdziwa, pełnokrwista i
lokalna.
Możemy przenieść się do Bratysławy albo Koszyc, by za chwilę
trafić do jakiejś zapadłej i zapomnianej przez polityków i ludzi
mieścinie. Możemy trafić także na Zemplin, czyli najbardziej na
wschód wysunięty region Słowacji, którego południowy kraniec
znajduje się na Węgrzech.
Andrej
Bán od ponad trzydziestu lat zajmuje się dziennikarstwem, był
korespondentem wojennym na wielu frontach, a w przerwach pisał o
swoim kraju, który naprawdę lubi i dlatego jest wobec niego
krytyczny. Historie opisywane przez Bána pokazują czytelnikowi
korupcję, chęć szybkiego wzbogacenia się, polityczne naciski i
przekręty, ale także ludzi odważnych, niezłomnych i chcących
zmienić swój kraj, region, miasto na lepsze. Zazwyczaj to właśnie
ci ludzie stają się bohaterami reportaży Bána, a czytelnik pewnie
złapie się nieraz na tym, że trzyma kciuki za ich powodzenie.
Co
dość nietypowe, wiele z tekstów nacechowane jest osobistym
zaangażowaniem i możemy odnieść wrażenie, ba, mamy pewność, z
kim sympatyzuje autor. Dzieje się tak choćby z uwagi na język,
którego Bán używa - zdarza się, że nosi on ładunek emocjonalny,
co nieczęsto widujemy w tekstach dziennikarskich. Nie zmienia to
jednak faktu, że jako reporter Bán pozostaje bezstronny i potrafi
krytykować zarówno tych nieuczciwych i potężnych, jak i tych,
którzy z tą nieuczciwością walczą, jeżeli ich metody budzą
zastrzeżenia.
Kto
sięgnie po Słonia
na Zemplinie
zetknie się z paroma rzetelnymi reportażami historycznymi i
kapitalnymi tekstami dotyczącymi słowackiej współczesności i
codzienności, która często jest przepełniona absurdalnymi
sytuacjami, które podszyte są śmiechem bezradnego, jak w przypadku
przejścia granicznego we wsi Slemence albo walki o czystość
słowackiego języka, który nie tylko broni się przed anglicyzmami
(brzmi znajomo?), ale także przed wpływem języka i kultury
węgierskiej. Absurd i śmiech pokrywają jednak tylko niemożność
wprowadzenia zmian, panoszenie się w kraju nowych magnatów i
udawaną bezsilność władz. Bán
przedstawia, jak często pisze, “dobrze prosperujący kraj
europejski”, który boryka się z tymi samymi bolączkami, co
reszta państw byłego bloku wschodniego, a sporo z opisanych
wydarzeń może stanowić komentarz do aktualnych sytuacji, np.
nadużywanie siły przez policję oraz rasizm w szeregach władz –
z tą różnicą, że nie chodzi o czarnoskórych, lecz o Romów.
Lektura
reportaży Bána pokazuje polskiemu czytelnikowi, że to nie tylko
Polska miała problem po 1989 roku, nie tylko my mierzymy się z
nadrabianiem zaległości w stosunku do państw zachodnich, nie tylko
my rozliczamy się z przeszłością, nie tylko my mamy niewydolne
urzędy i oszustów u władzy. Może i skala problemów jest
mniejsza, jako że Słowacja to niewielki kraj, ale same problemy
pozostają podobne i nie należy ich umniejszać. Dzięki
Słoniowi
na Zemplinie
możemy zobaczyć Słowację bez make-upu (sic!),
z pięknymi i paskudnymi ludźmi, z historiami, które potrafią
podtrzymać na duchu albo wycisną na twarzy smutny uśmiech.
niehalo
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2020 roku – 66/120; Mierzę dla siebie – 2,3 cm;
Olimpiada czytelnicza – 306 stron
Samo życie.
OdpowiedzUsuń