Yoav
Blum
Zakochany
przez przypadek
The
Coincidence Makers
Przekład
– Sylwia Murawska
Wydawnictwo
Albatros
ISBN
978-83-8125-307-9
W tej powieści nie ma miejsca na przypadek. Wszystko, co w niej znajdziecie, zostało starannie zaplanowane, a każde działanie profesjonalnie wykonane przez wykwalifikowanego agenta.
Yoav Blum jest autorem bestsellerów i
twórcą oprogramowania. Jego pierwsze trzy książki stały się
natychmiastowymi bestsellerami Izraela. Zakochany przez przypadek
jest jego debiutem, przetłumaczonym na ponad dziesięć języków.
Obecnie mieszka w Izraelu z żoną i dwiema córkami. Kiedy nie
pisze, kontempluje to, co zrobi, gdy dorośnie.
Troje pozornie zwyczajnych ludzi, nazywanych kreatorami przypadków, Guy, Emily i Eric, pracuje dla tajnej organizacji pozorującej zbiegi okoliczności. To, co reszta świata odbiera jako wypadki losowe, to w rzeczywistości starannie zaplanowane akcje, które mają zainicjować znaczące zmiany w życiu ich celów – naukowców stojących u progu przełomowych odkryć, artystów czekających, aż pojawi się wena twórcza, albo po prostu zwykłych ludzi, jak ty czy ja...
Zbieg okoliczności, przypadek, zbieżność
kilku zdarzeń, często nieoczekiwany i bez dostrzegalnej przyczyny.
Nie wiem czy wierzę w takie przypadki, ale znam sporo osób, które
są przekonane, że takie trafy w przyrodzie występują, a co
więcej, im się wydarzają. Jestem racjonalistką i sądzę, że
każde działanie wywołuje jakiś skutek (niekoniecznie pożądany).
Autor powieści Zakochany przez przypadek w swych „rozważaniach”
posunął się dalej. Jesteście ciekawi?
Bohaterami książki izraelskiego pisarza
są Guy, Emily i Eric, młodzi ludzie, którzy stawiają pierwsze
kroki w zawodzie, o którym my tylko możemy pomarzyć. Otóż ta
trójka zajmuje się kreowaniem zbiegów okoliczności. To właśnie
oni, jak animatorzy, pociągają za sznureczki, a zamiast lalek w
swych rękach trzymają nasz los. Za kulisami naszego, wydawałoby
się zwyczajnego, życia, praca wre. A wszystko może być/albo jest
częścią większego przedsięwzięcia, o którym nie mamy bladego
pojęcia.
A jeśli rozlany drink, spóźnienie na pociąg lub znalezienie na chodniku kuponu na loterię nie jest dziełem przypadku? A jeśli to część większego planu? A jeśli nie ma czegoś takiego jak przypadkowe spotkanie?
Akcja książki nie powala szybkością,
a w sumie to tempo jest bardzo leniwe. Przez pierwsze 80-100 stron
było mi ciężko się przebić; później jest już lepiej i w
efekcie przyznaję, że nie najgorzej mi się tę książkę czytało.
Jakże myląca jest polska okładka, taka słodka, na której aż roi
się od serduszek. Bardziej przekonują mnie okładki książek
wydanych w innych krajach np.: Izraelu czy Wielkiej Brytanii. Tytuł
też na pewno niejednego czytelnika wprowadził w błąd. O ile
lepszy wydaje mi się ten angielski – Twórcy zbiegów
okoliczności.
Podczas lektury przypomniał mi się
fragment filmu Ciekawy przypadek Benjamina Buttona. Tam też jest
mowa o zbiegach okoliczności. Główna bohaterka wpada pod samochód.
Wcześniej widzimy gdy: szykuje się do próby
baletowej, bierze prysznic, ubiera się, wychodzi i jednocześnie
obserwujemy pewną kobietę, spóźnionego mężczyznę,
taksówkarza... Gdyby choć jedno z wydarzeń potoczyło się
inaczej, Daisy przeszła by przez jezdnię bez szwanku: gdyby
mężczyzna się nie spóźnił, kobieta szybciej odebrała paczkę,
taksówkarz nie wstąpił na kawę... Na tym przykładzie widać, że
całe nasze życie składa się z mniejszych lub większych zbiegów
okoliczności. Jedne prowadzą do szczęśliwego zakończenia. Inne
wręcz przeciwnie. Jedno jest pewne – kreatorzy tych koincydencji
mają ręce pełne roboty.
Po przeczytaniu tej książki nigdy więcej nie spojrzycie na zbieg okoliczności w ten sam sposób.
Czy faktycznie będę inaczej patrzeć na
zbiegi okoliczności? Nie sądzę. Nie uważam też, że ktoś
faktycznie pociąga za sznurki, żebyśmy np.: spóźnili się na
spotkanie, poznali kogoś czy się zakochali. A jeśli się mylę, to
uważam, że jest to najlepsza fucha na świecie, choć przyznaję,
że okropnie stresująca.
Zakochany przez przypadek nie jest złą
książką, ale nie jest taką, do której jeszcze wrócę. Autor
starał się, aby jego powieść była oryginalna i pod jednym
względem na pewno mu się to udało – chyba nie czytałam dotąd
niczego podobnego. Tak więc plus dla Izraelczyka za pomysł. I drugi
plus za zakończenie, którego się nie spodziewałam. Jak dla mnie,
fabuła powinna być mniej senna. Przydałoby się troszkę tempa.
Ale może się czepiam.
Podsumowując, debiut Bluma mnie nie
powalił, ale sądzę, że dla niektórych czytelników okaże się
atrakcyjny. Dla mnie to trochę za mało żeby z czystym sumieniem polecić
lekturę tej książki, ale wybór i tak należy do was.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2019 roku – 38/120, Czytamy nowości, Łów słów
– kochany, przy, Oflagowani – czerwony, Olimpiada czytelnicza –
304 stron, Mierzę dla siebie – 2,5 cm, Trójka e-pik –
walentynkowe motywy, W 200 książek dookoła świata – Izrael
A ja przeczytam, przekonała mnie...okładka ;) Jest cudowna
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Rzecz gustu, mnie nie bardzo się podoba.
UsuńJeszcze się zastawię nad tym tytułem :)
OdpowiedzUsuńWarto się zastanowić.
UsuńMnie ciekawi działanie tej tajnej organizacji w praktyce.
OdpowiedzUsuńW takim razie musisz koniecznie przeczytać, bo ode mnie więcej się nie dowiesz :)
Usuń