piątek, 16 lutego 2018

Dom łez - Linda Bleser


Autor – Linda Bleser
Tytuł – Dom łez
Tytuł oryginału – House of Cry
Przekład – Hanna Ordęga-Hessenmüller
Wydawnictwo HarperCollins Polska
ISBN 978-83-2763-100-8


Zjawiskowa, przyciągająca wzrok okładka tym razem skusiła mnie do sięgnięcia po książkę Lindy Bleser. Bardzo rzadko zdarza się, żebym sugerowała się okładką. Czy było warto? Przecież nie jestem okładkową sroką. Przeczytałam dosyć szybko i utknęłam, bo naprawdę nie wiedziałam co napisać. I prawdę mówiąc nadal nie wiem. A moje odczucia są mieszane.
Dziś jest dzień mojego przeznaczenia…
Dom łez zaczyna się interesująco. Trzynastoletnia Jenna właśnie ma obchodzić swoje urodziny. Ma ochodzić, bo niestety los lubi płatać figle. Ten dzień jej matka wybrała, jako ostatni dzień swojego życia. I popełniła samobójstwo. Dla nastoletniej Jenny ów dzień stał się najgorszym dniem w jej życiu. Od tego momentu pogrążona w smutku i żałobie dziewczynka, nie mogąc liczyć na pomoc drugiego rodzica, musi stać się matką i ojcem dla swojej młodszej siostrzyczki, Cassie.

Mija dwadzieścia lat. Jenna jest dorosłą kobietą, która kończy trzydzieści trzy lata. Cassie proponuje wspólne zamieszkanie. W tym celu siostry wybierają się, by obejrzeć dom, który wpadł w oko Cassie. Od pierwszej chwili dom robi duże wrażenie na starszej siostrze. Jenna czuje się jakby już tu była. Jeden z pokoi szczególnie mocno oddziałuje na kobietę. Idzie na jego środek i…

… przenosi się do alternatywnej rzeczywistości. Brak w niej siostry, ale kobieta zyskuje starszego brata, a to co jest najważniejsze, to fakt iż jej matka żyje. Całe życie Jenny ułożyło się inaczej. Niestety nic o tym życiu nie wie. Wszystkiego musi „uczyć” się od nowa, zwłaszcza bliskości z własną matką. Przewodniczką po tym nowym świecie staje się pewna znajoma z tamtego życia. Czy Jenny utknęła tutaj na dobre, czy może jest jakiś plan, przez który znalazła się tu i teraz?
Tych, których kochamy, nigdy tak naprawdę nie tracimy.
To już mniej więcej wiecie o czy traktuje Dom łez. I teraz naprawdę nie mam pojęcia co napisać dalej. Bo książka jak książka, historia wcale nie taka znowu oryginalna a przedstawienie tej opowieści też do najlepszych nie należy. Główna bohaterka, która od autorki otrzymała również rolę narratorki trochę rozczarowuje.

Linda Bleser ma na swoim koncie kilkanaście książek, opowiadań i nowel. Uznawana jest za oryginalną i wyjątkową. Niestety ja nie podzielam tego zachwytu, choć przyznaję, że Dom łez czytało mi się nawet znośnie. Książka jest napisana lekko i przystępnie, lecz cała historia jest odrobinę przewidywalna. Nie mogę powiedzieć żebym pochłonęła tę opowieść, czytanie nie szło mi też jak po grudzie. Jednak nie jest to historia, która znajdzie miejsce w mojej głowie na dłużej. Sądzę, że po kilku miesiącach będę się musiała nieźle napocić, żeby przypomnieć sobie jej treść.

Jak widzicie piękna okładka to nie wszystko. I po raz kolejny potwierdza się fakt, że nie powinno się oceniać książki po okładce. I chociaż przesłanie tej opowieści powinno być znaczące, mnie nie przekonuje, ani nie zachwyca. Jeśli jednak chcecie się dowiedzieć, co by było gdyby… to śmiało możecie sięgnąć po Dom łez. Prawdę mówiąc jestem niezmiernie ciekawa czy wy też przeżyjecie podróż w głąb siebie, jak bohaterka tej książki.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2018 roku – 15/100, Czytelnicze igrzyska 2018, Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza – 304 strony, Przeczytam 52 książki w 2018 roku – 15/52, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,2 = 18,2 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze Wiedźmy - miejsce

1 komentarz: