Autor
– Linda Bleser
Tytuł
– Dom łez
Tytuł
oryginału – House of Cry
Przekład
– Hanna Ordęga-Hessenmüller
Wydawnictwo
HarperCollins Polska
ISBN
978-83-2763-100-8
Zjawiskowa, przyciągająca wzrok
okładka tym razem skusiła mnie do sięgnięcia po książkę Lindy Bleser. Bardzo
rzadko zdarza się, żebym sugerowała się okładką. Czy było warto? Przecież nie
jestem okładkową sroką. Przeczytałam dosyć szybko i utknęłam, bo naprawdę nie
wiedziałam co napisać. I prawdę mówiąc nadal nie wiem. A moje odczucia są
mieszane.
Dziś jest dzień mojego przeznaczenia…
Dom łez zaczyna się interesująco.
Trzynastoletnia Jenna właśnie ma obchodzić swoje urodziny. Ma ochodzić, bo niestety los
lubi płatać figle. Ten dzień jej matka wybrała, jako ostatni dzień swojego
życia. I popełniła samobójstwo. Dla nastoletniej Jenny ów dzień stał się najgorszym
dniem w jej życiu. Od tego momentu pogrążona w smutku i żałobie dziewczynka,
nie mogąc liczyć na pomoc drugiego rodzica, musi stać się matką i ojcem dla
swojej młodszej siostrzyczki, Cassie.
Mija dwadzieścia lat. Jenna
jest dorosłą kobietą, która kończy trzydzieści trzy lata. Cassie proponuje
wspólne zamieszkanie. W tym celu siostry wybierają się, by obejrzeć dom, który
wpadł w oko Cassie. Od pierwszej chwili dom robi duże wrażenie na starszej
siostrze. Jenna czuje się jakby już tu była. Jeden z pokoi szczególnie mocno
oddziałuje na kobietę. Idzie na jego środek i…
… przenosi się do alternatywnej
rzeczywistości. Brak w niej siostry, ale kobieta zyskuje starszego brata, a to co jest najważniejsze, to fakt iż jej matka żyje. Całe życie Jenny ułożyło
się inaczej. Niestety nic o tym życiu nie wie. Wszystkiego musi „uczyć” się od
nowa, zwłaszcza bliskości z własną matką. Przewodniczką po tym nowym świecie
staje się pewna znajoma z tamtego życia. Czy Jenny utknęła tutaj na dobre, czy
może jest jakiś plan, przez który znalazła się tu i teraz?
Tych, których kochamy, nigdy tak naprawdę nie tracimy.
To już mniej więcej wiecie o
czy traktuje Dom łez. I teraz naprawdę nie mam pojęcia co napisać dalej. Bo
książka jak książka, historia wcale nie taka znowu oryginalna a przedstawienie
tej opowieści też do najlepszych nie należy. Główna bohaterka, która od autorki
otrzymała również rolę narratorki trochę rozczarowuje.
Linda Bleser ma na swoim koncie
kilkanaście książek, opowiadań i nowel. Uznawana jest za oryginalną i
wyjątkową. Niestety ja nie podzielam tego zachwytu, choć przyznaję, że Dom łez
czytało mi się nawet znośnie. Książka jest napisana lekko i przystępnie, lecz cała
historia jest odrobinę przewidywalna. Nie mogę powiedzieć żebym pochłonęła tę
opowieść, czytanie nie szło mi też jak po grudzie. Jednak nie jest to historia,
która znajdzie miejsce w mojej głowie na dłużej. Sądzę, że po kilku miesiącach będę
się musiała nieźle napocić, żeby przypomnieć sobie jej treść.
Jak widzicie piękna okładka to
nie wszystko. I po raz kolejny potwierdza się fakt, że nie powinno się oceniać
książki po okładce. I chociaż przesłanie tej opowieści powinno być znaczące,
mnie nie przekonuje, ani nie zachwyca. Jeśli jednak chcecie się dowiedzieć, co
by było gdyby… to śmiało możecie sięgnąć po Dom łez. Prawdę mówiąc jestem
niezmiernie ciekawa czy wy też przeżyjecie podróż w głąb siebie, jak bohaterka
tej książki.
Dziękuję
Książka bierze udział w
wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2018 roku –
15/100, Czytelnicze igrzyska 2018, Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza –
304 strony, Przeczytam 52 książki w 2018 roku – 15/52, Przeczytam tyle, ile mam
wzrostu – 2,2 = 18,2 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone,
Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze Wiedźmy - miejsce
I mnie okładka by skusiła....tytuł też intrygujący...
OdpowiedzUsuń