Autorzy
– Nina Harrington, Lynne Graham, Amanda Browning
Tytuł
tomu – Zapach lawendy
Tytuły
– Słoneczne lato, Miodowy miesiąc w Prowansji, Na południu Francji
Tytuły oryginałów – The Last
Summer of Being Single, A Stormy Greek Marriage, The Millionaire’s Revenge
Przekład
– Andrzej Szydłowski, Kamil Maksymiuk-Salamoński, Monika Wiśniewska
Wydawnictwo
HarperCollins Polska
ISBN
978-83-276-2156-6
Lato na południu Francji. Zapach ziół i kwiatów odurza jak mocne wino. Słońce wyostrza kolory i zmysły. Tutaj niektórym udaje się zapomnieć o kłopotach, a inni chyba nie mogą bez nich żyć.
Trzy mikropowieści w
jednej książce. Trzy opowieści o miłości. Trzy autorki i ich spojrzenie przez
pryzmat uczuć na słoneczną Francję.
Bardzo rzadko czytam
typowe romanse, a taką książką jest właśnie Zapach
lawendy. Jest to romansidło, nawet trzy romansidła w typu Harlequinów. Z
reguły szkoda mi czasu na tego typu powieści. W końcu jest tyle innych świetnych
książek do przeczytania. Ale ponieważ mamy lato, pomyślałam, że taka odmiana
może dobrze mi zrobić. Niestety, otrzymałam trzy historie przewidywalne do
bólu. Jestem teraz pewna, że to nie są powieści dla mnie. Nie jestem w stanie
rozkochać się w takiej literaturze.
Gorące lato – Opromieniony słońcem stary dom, otoczony ogrodem, a w nim ich dwoje. Ella mieszka tu na stałe, Sebastien wpadł tylko na chwilę. Dla niej to bezpieczny azyl, dla niego powrót do bolesnych wspomnień. Oboje samotni, nagle odkryją radość płynącą z bliskości.
Jedno co dobre, to
muszę przyznać, że te opowieści czyta się błyskawicznie. Jest to zasługą
nieskomplikowanej historii i mnóstwa dialogów. Nie jestem zaskoczona, że Zapach lawendy nie przypadł mi do gustu.
W końcu nigdy nie przepadałam za Harlequinami. Kiedyś koleżanka pożyczyła mi
dwa. Przeczytałam pierwszy, a drugi tylko zaczęłam, stwierdzając, że czytam to
samo, tylko bohaterowie się zmienili.
Miodowy miesiąc w Prowansji – Billie od dawna kocha swojego szefa. Gdy zostaje jego żoną, mogłoby się wydawać, że wreszcie będzie szczęśliwa. Jednak okazuje się, że czasami spełnienie marzeń nie daje satysfakcji, a nawet powoduje spore komplikacje. Już podczas miesiąca miodowego w Prowansji dochodzi do pierwszej poważnej kłótni między małżonkami.
Otrzymałam trzy w
jednym (jak szampon lub kapsułki do prania). Trzy mikropowieści po niespełna
140 stron każda. Tematyka podobna i przykro mi to pisać, nieciekawa i nic nie
wnosząca. Teraz wiem już na pewno, że nieprędko (jeśli w ogóle) wezmę do ręki
następny romans.
Na południu Francji – Sofie kocha męża, ale gdy dostaje kompromitujące go zdjęcia, nie chce słuchać wyjaśnień. Skoro Lucas ją zdradził, wspólne życie nie ma sensu. Upokorzona znika bez słowa. Lucas odnajduje ją dopiero po sześciu latach. Chce wyrównać rachunki i na zawsze zamknąć ten rozdział. Proponuje Sofie wspólny wyjazd do malowniczo położonego zamku na południu Francji.
Wydawać by się mogło,
że to nawet ciekawe, jak czyta się opisy na okładce. Mnie jednak te opowieści
nie porwały i nie przekonały. Takie historie mogą się wydarzyć jedynie w
książce lub filmie. Prawdziwe życie jest
zdecydowanie inne. Być może nie powinnam brać
tej książki do recenzowania, ale nie mogłam się oprzeć. Teraz wiem, że
popełniłam błąd.
Dla kogo Zapach lawendy? Zdecydowanie dla kobiet; dla wielbicielek bardzo przewidywalnych romansów; dla pań, które lubią
nieskomplikowane opowieści; dla czytelniczek, które chcą spędzić popołudnie,
nie zagłębiając się w ambitniejszą literaturę. Powieść świetnie nada się na
bezmyślne leniuchowanie w lipcowym słońcu.
Dziękuję
Książka bierze udział w
wyzwaniach:
52/2016 – 102/52,
Czytam opasłe tomiska – 416 stron, Cztery pory roku, Gra w kolory, Kiedyś
przeczytam 2016, Motyw zdrady w literaturze, Pod hasłem 2016, Przeczytam 100
książek w 2016 roku – 102/100, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 2,7 cm,
Reading Challenge 2016, W 200 książek dookoła świata – Wielka Brytania
Monia, odpisałam Ci u mnie, ale żebyś wiedziała to wpadłam poinformować :)
OdpowiedzUsuń