sobota, 18 listopada 2023

Sycylijskie lwy - Stefania Auci

 

Stefania Auci

Sycylijskie lwy

I leoni di Sicilia

Saga rodziny Florio, tom 1

przekład Tomasz Kwiecień

Grupa Wydawnicza Foksal

Wydawnictwo W.A.B.

ISBN 978-83-280-8783-5

Powieść Stefanii Auci miała premierę w 2019 roku, a w Polsce ponad rok temu; jednak dopiero teraz trafiła do mnie. Powodem był fakt, że właśnie została zaadaptowana jako serial i jestem ciekawa porównania, które nie byłoby możliwe bez uprzedniego przeczytania. Dopiero jak otrzymałam książkę do recenzji spojrzałam na opinie, które także zachęcają do poznania pierwszego tomu tej sagi. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Powieść Auci ma tak rozbieżne oceny, że i tak musiałabym się z nią zapoznać wcześniej czy później.


Zacznę nietypowo, bo od tego, kto nie powinien sięgać po tę książkę. Na pewno nikt, kto nie lubi sag rodzinnych; powieści historycznych i pseudo-historycznych oraz nikt, kto nie lubi kontynuacji. Jeżeli jesteś jedną z osób, która lubi to co wyszczególniłam, myślę że historia rodziny Florio może Cię zainteresować.


Sycylijskie lwy fundują nam historię rodu Florio od 1799 do 1868 roku. Poznajemy braci Paolo i Ignazio, którzy przybywają do Palermo z głowami pełnymi pomysłów. To tutaj znajdują swoje miejsce na ziemi. Otwierają sklep i zaczynają handel, początkowo przyprawami i ziołami. Później działają w innych branżach, a trzeba przyznać, że faktycznie mają głowy do interesów. Przez siarkę i nieruchomości – szybko dochodzą do własnej kampanii żeglugowej. Z pokolenia na pokolenie ich potęga wzrasta. Udało im się wynieść na szczyt wino „biedaków”, marsalę oraz konserwować tuńczyka w oleju i puszkach.


Auci przedstawiła w Sycylijskich lwach historię rodu Florio. Ktoś może pomyśleć – każdy może wymyślić taką rodzinę. Może i tak, tylko że rodzina Florio istniała faktycznie i włoska pisarka musiała poświęcić naprawdę sporo czasu, żeby dokopać się do wielu faktów z ich życia i z historii Italii tamtego okresu. Trzeba w tym momencie oddać jej sprawiedliwość, że pracę tę wykonała bardzo rzetelnie, z dokładnością niemal jubilerską, z dbałością o szczegóły. Jestem jedną z tych czytelniczek, które lubią „przenosić się” w trakcie lektury do miejsc właśnie poznawanych. W Sycylijskich lwach nie miałam żadnych problemów. Mogłam bez przeszkód wyobrazić sobie wszystko, każdy detal.

Dodatkowo muszę wspomnieć, że na przełomie tych lat, w których dzieje się rzecz pierwszego tomu, historia Włoch nie jest sielska. Przedstawia się zgoła odmiennie – jest bardzo burzliwa (ofensywa francuska, podział Włoch, ruch niepodległościowy, Wiosna Ludów). Auci wykonała naprawdę tytaniczną pracę, żeby zebrać te wszystkie materiały historii Włoch i rodziny Florio, połączyć je z sobą w taki sposób by stworzyć interesującą powieść (pierwszą), którą czyta się z ogromną ciekawością.


Sycylijskie lwy to opowieść o awansie społecznym, ciężkiej pracy i dążeniu do upragnionego celu, o determinacji i ciągłej walce o siebie; ale też nieszczęśliwej miłości, pragnieniach, marzeniach i uczuciach.

Wspaniale wykreowani bohaterowie, barwni, z rozbudowanymi i niepowtarzalnymi charakterami. Silni mężczyźni i odnoszę wrażenie, że jeszcze silniejsze kobiety (choć mogłoby się wydawać, że giną gdzieś w gąszczu liter – jednak nie). Dzieci, które praktycznie od urodzenia są „skazane” na kontynuowanie rodzinnych tradycji i pomnażanie, już nie małego majątku.


Od października na niektórych platformach można obejrzeć już pierwsze odcinki serialu na podstawie tej powieści. Przyznam, że jestem ogromnie ciekawa i tego obrazu, jak również książkowej kontynuacji rodu Florio.


Nie zamierzam nikogo oszukiwać, że tę książkę czyta się bardzo szybko lub, że się ją pochłania. Tak nie jest. Sycylijskim lwom trzeba poświęcić więcej czasu i choć powieść pełna jest tajemnic, romansów i nie brak jej kolorytu to jednak należy pamiętać, że sporo tutaj opisów dotyczących Włoch tamtych czasów. Nie jest to więc pozycja łatwa i na pewno nie dla każdego czytelnika.


Stefania Auci wrzuciła mnie w sam środek dziewiętnastowiecznej Italii, do Palermo, gdzie jak wszędzie (nawet do tej pory) natykamy się na różnice, które potrafią kłuć w oczy. Spacerując uliczkami Palermo natykamy się na okrutną biedę, smród, brud – a z drugiej strony Sycylia kusi aromatem dojrzewających w słońcu cytrusów, zapachem kwiatów, bogactwem. Takie obrazki znamy jednak i dzisiaj. Takie kontrasty spotykamy w wielu miastach, które słyną z turystyki.


Rodzina Florio wpisałaby się świetnie w ten cytat: od zera do milionera. Z pewnością dzisiaj znaleźliby się na liście ludzi sukcesu, których historie inspirują do ciężkiej pracy. Ja ze swej strony kolejnych mężczyzn rodu Florio nazwałabym marzycielami i w ich przypadku idealnie to się sprawdza – marzenia się nie spełniają – marzenia się spełnia. Im się udało.

Bardzo ciekawa i inspirująca opowieść. Czekam na drugi tom.


monweg

Dziękuję




"Sycylijskie lwy" do kupienia na Bonito


W ramach wyzwań: Przeczytam 120 książek w 2023 roku – 140/120; Mierzę dla siebie – 3,7 cm; 512 stron; Trójka e-pik – zakończ ten rok z przytupem; Wielkobukowe jesienne minibingo – powieść historyczna

1 komentarz:

  1. Ja właśnie skończyłam Zimę lwów. Muszę przyznać, że Sycylijskie lwy mi się nie podobały, gdyż jest za płasko i beznamiętnie, to bardziej kronika, niż powieść. Brak włoskiego klimatu, a ciągłe pisanie o firmie nudzi. Kontynuacja jest lepsza, choć styl autorki zasadniczo się nie zmienia, ale jest o życiu rodzinnym, a nie tylko o interesach (jak w Sycylijskich lwach). To, że powieści te opowiadają o autentycznym rodzie nie jest moim zdaniem oczywiste - może dla Włochów tak, ale ja o Floriach nigdy nie słyszałam.
    joly_fh (nie mogę się zalogować)

    OdpowiedzUsuń