Charles Bukowski
Gdy kota nie ma, myszy harcują
The Captain is out to Lunch and the Sailors Have Taken
Przeł. Jacek Szafranowicz
Noir sur Blanc
ISBN 978-83-7392-832-9
06.06.2023 23:57
Na zewnątrz widzę coraz mniej rozświetlonych energooszczędnymi żarówkami okien, prawie wszyscy poszli już spać, blokowisko cichnie powoli. A ja siadam do klawiatury i zaczynam pisać, a słowa jedno po drugim wyskakują spod palców i chociaż nie grają jak te, które wprawiał w szaleńczy taniec Charles Bukowski, to i tak jest w tym swoista magia albo fenomen. Gdy kota nie ma, myszy harcują jest jak inne książki starego świntucha - nieprawda, wcale nie, to zupełnie coś nowego. Obie myśli są tak samo prawdziwe, jak fałszywe, ale przecież nie to się liczy, tak jak nie liczy się, co zostanie napisane w tej opinii ani czy ktokolwiek ją przeczyta. Liczy się pisanie i życie, chęć życia, czerpanie z niego i nierezygnowanie z walki, boksowanie się ze śmiercią.
Ten dość krótki dziennik Bukowskiego, spisywany w ostatnich latach jego życia, z czego sam zainteresowany zdawał sobie sprawę, w tej formie został wydany już pośmiertnie, z ilustracjami Roberta Crumba. Podobno kiedyś tam dawno temu Crumb, młody i mało znany wtedy rysownik, i Buk, już wtedy nie legenda podziemia pisarskiego, spotkali się na imprezie i wymienili kilka zdań. To mógłby być koniec historii, gdyby nie John Martin, wieloletni wydawca Bukowskiego, który zaproponował mu spisywanie dziennika ilustrowanego grafikami Crumba – te rysunki naprawdę dobrze pasują do surowej, brudnej i często wulgarnej prozy Bukowskiego.
Z dawnego życia pisarzowi zostało już niewiele, dzięki czemu prawdopodobnie w ogóle mógł cokolwiek jeszcze napisać. Chociaż w samych zapiskach trochę sobie dodaje animuszu, wiadomo, że prawie całkowicie odpuścił sobie picie - musiał, bo by umarł dawno – szalonych ludzi starał się już też trzymać na dystans, więc wszelkiego rodzaju bijatyki, burdy i traktowanie domu jak meliny i domu publicznego się skończyły - musiały, bo by umarł dawno. Zostały wyścigi konne i pisanie, no bo już nie maszyna do pisania; stara leży w kącie, by wrócić na chwilę do łask, podczas gdy Bukowski nawala w klawiaturę nowiutkiego komputera. Zapomniałem o muzyce klasycznej, bez niej całe to pisanie na nic by się zdało. Żona Linda trzyma go przy życiu, opiekuje się nim i towarzyszy mu, tak samo jeszcze koty, bez Lindy i kotów by umarł już dawno.
Teksty nie mają już takiego pazura, jak te wcześniejsze - nie są tak buntownicze i agresywne. Zamiast tego więcej miejsca pisarz poświęcił codziennym historiom. Oczywiście, nadal w pisaniu czerpie garściami ze swojego życia, ale widać, że łapie trochę zadyszkę, zwalnia, podsumowuje. Nie znaczy to wcale, że jest gorszy – nawet na chwilę nie opuszcza gardy, doświadczenie robi swoje. W dzienniku nie wyczuwa się świadomości kresu, jakby każda kolejna strona była jak wygrana przez naszego konia gonitwa albo przynajmniej przetrwana runda. Bukowski nie złożył broni.
niehalo
Dziękuję
"Gdy kota nie ma, myszy harcują" do kupienia na Bonito
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2023 roku – 65/120; Mierzę dla siebie – 1,4 cm; 138 stron; Odczarujmy półki – książki ulubionych autorów; Trójka e-pik – bez wysiłku; Wielkobukowe bingo – zwierzę w tytule; Wielkobukowe alfabetyczne bingo – G; Wielkobukowe okładkowe bingo – nazwisko autora większe niż tytuł książki; Wybrednym słowem – słownikowe wyzwanie – czerwiec?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz