Marcin Szymański
Zakładnicy piekła
Afganistan
dziennik pułkownika Marcina
Wydawnictwo Bellona
ISBN 978-83-11-16917-3
Niestety nie miałam okazji zapoznania się z pierwszym tomem wspomnień Marcina Szymańskiego, a szkoda. Będę jednak miała na uwadze tę książkę i przy pierwszej sposobności zapewne przeczytam. Trafił do mnie tom drugi czyli Zakładnicy piekła. Niektórzy mogą się dziwić skąd wojna w Afganistanie, misja wojskowa, zjawiła się nagle w kręgu moich zainteresowań. Odpowiedź jest bardzo prosta. Akurat ten temat trochę mnie interesuje ponieważ odrobinę o nim wiem. Mój kuzyn brał udział w kilku misjach i wcale nie tak chętnie, jak mogło by się wydawać o nich opowiada. Stąd wzięła się moja ciekawość i prawdę mówiąc nawet ucieszyłam się z tej książki. Bo w końcu gdzie można się czegoś dowiedzieć, jak nie u źródła.
Zakładnicy piekła to wspomnienia/dziennik pułkownika Marcina Szymańskiego. Nic w tej książce nie jest na pokaz. Nic nie jest podkoloryzowane, ani upiększone. Jak ma być pięknie, to tak jest to pokazane. Gdy mowa o czymś zgoła innym, odpychającym, trudnym, ciężkim to nie spodziewajcie się ubierania tego w ładne łaszki. To nie jest książka, która ma was zachęcać i pokazywać same plusy. Ona mówi prawdę jak faktycznie straszna jest służba wojskowa, zwłaszcza taka z dala od domu, taka w obcym kraju, w kraju trochę dzikim, w Afganistanie.
Zakładnicy piekła opowiadają historię tych, którzy wrócili do Afganistanu. Jeśli komuś może wydać się to dziwne, to niech sięgnie po tę książkę, a ja na zachętę zamieszczam fragment wstępu do niej, który być może odrobinę wyjaśnia: „Mam wrażenie, że na pewnym etapie życia sam padłem ofiarą syndromu sztokholmskiego. Sprawcą mojej traumy nie był jednak człowiek: bandyta czy terrorysta. Syndrom połączył mnie w emocjonalnym związku ze złem o znacznie bardziej wyrafinowanej formie. Stałem się bowiem zakładnikiem piekła. Zostałem więźniem koszmaru, którego akcję los postanowił umieścić w dolinach u stóp Hindukuszu”. Przyznam, że po przeczytaniu tego cytatu i wstępu do książki sama poczułam się jak zakładnik, zakładnik Marcina Szymańskiego.
Nie umiem oceniać takich książek, ale uważam, że jest dobra. Pokazuje konflikt z pozycji dowódcy oraz ciężką służbę, gdzie trzeba wykonywać rozkazy, z którymi nie zawsze się zgadzamy. Mamy okazję „zajrzeć” choć na chwilę do świata, do którego wstęp mają tylko nieliczni. Bo znamy temat, owszem, ale z przekazów w mediach, więc mocno okrojony.
Pozycja napisana barwnie, bez patosu, rzeczowo i realistycznie. Świetnie pokazuje konflikt/wojnę NATO w Afganistanie i jest idealnie wyważonym balansem akcji i refleksji. Dla autora równie ważne okazało się życie codzienne, jak i (o ile nie ważniejsze) dbanie o siebie nawzajem, przyjaźń, ludzie na których można liczyć w każdej sytuacji.
Mimo niezbyt lekkiego kalibru książkę czyta się zadziwiająco szybko, bo napisana jest lekko, przystępnym językiem i niestety ciągle ten temat, patrząc na naszych wschodnich sąsiadów nie traci na aktualności.
Zakładników piekła polecam nie tylko znawcom i wielbicielom gatunku, ale każdemu, kto chce choć odrobinę poszerzyć swoje horyzonty. Dodatkowym smaczkiem są zamieszczone w książce fotografie (naprawdę sporo).
To drugi tom zapowiadanej trylogii, więc czekam na tom trzeci, a w tak zwanym międzyczasie nadrobię pierwszy.
monweg
"Zakładnicy piekła" do kupienia na Bonito
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2023 roku – 64/120; Mierzę dla siebie – 2,1 cm; 288 stron; Odczarujmy półki – książka będąca kontynuacją serii; Wielkobukowe bingo – perspektywa pierwszej osoby; Wielkobukowe alfabetyczne bingo – Z
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz