Stephen
King
To
It
Przekład
– Robert Lipski
Wydawnictwo
Albatros
ISBN
978-83-8125-702-2
Ciebie też porwie.
Czy Mistrza Horroru Stephena Kinga trzeba
komuś przedstawiać? Zakładam, że nie i mam nadzieję, że się
nie mylę. Nawet jeśli nie czytaliście, to wiecie kto zacz. W
takim razie przechodzę od razu do meritum.
Dla dzieci miasteczko Derry jest całym światem. Dla dorosłych, który zawsze wiedzą wszystko najlepiej, to po prostu rodzinne miasto – swojskie, porządne, idealne do życia.
Ale to dzieci widzą – i czują – co tak strrrasznie różni Derry od innych miejsc. W kanałach miasteczka zalęgło się TO. Bliżej nieokreślone, przybiera najróżniejsze postacie – klauna, ogromnego ptaszyska, głosu w rurach.
Poluje na dzieci. Tylko dzieci potrafią dostrzec TO. I to one stają do walki z potworem.
Czy gdy ma się jedenaście lat jest się
zdolnym do wielkich czynów? Oczywiście, że tak, ale nie o takich
wydarzeniach pomyśleliby bohaterowie powieści To, gdyby to im
zadano takie pytanie. Jedenastolatkowie, to jeszcze dzieci, choć
często chcą uchodzić za starsze. Powinni mieć zwyczajne dziecięce
problemy, a nie staczać walkę na śmierć i życie. A na
prześladujące ich demony powinna pomóc zapalona na noc lampka na
stoliczku przy łóżku, a nie stawianie czoła tajemniczemu
mordercy.
Miasteczko Derry. Rok 1958. Dochodzi do
serii niewyjaśnionych morderstw, gdzie ofiarami padają wyłącznie
dzieci. I to dzieci, jako te widzące, będą musiały zmierzyć się
ze złem ukrytym w postaci Pennywise'a, Klowna, który czasami
przedstawia się jako Bob Grey. Co takiego strasznego może być w klownie? To karmi się naszymi największymi lękami. Przypuszczam,
że każdy w skrytości czegoś się obawia, a To potrafi wydrzeć
nam ten sekret i zamienić się w to czego jego ofiara najbardziej
się boi. Wyobraźnia Mistrza w tym momencie jest naprawdę
nieograniczona, a książka przeraża. Zaczęłam sobie zdawać
sprawę, że też mam swoje lęki, a naprawdę szczerze nie znoszę
klaunów.
Zapachy kurzu, wilgoci i dawno zgniłych warzyw mieszały się ze sobą, tworząc jedyny w swoim rodzaju odór – odór potwora, apoteozę wszystkich potworów. To była woń czegoś, co nie miało nazwy, woń tego skulonego, przyczajonego w ciemności i gotowego do skoku stwora, który przełknąłby wszystko, ale największą ochotę ma zawsze na świeże dziecięce mięso.
Miasteczko Derry. Rok 1985. Wydawałoby
się, że jest już pozamiatane – jak to mówi młodzież. Problem
został rozwiązany, zło zażegnane. Jednak po spokojnych dwudziestu
siedmiu latach rozpoczyna się kolejna seria morderstw. Pennywise
powrócił i chce kolejnego starcia z grupką jedenastolatków. Tylko
że to już nie są dzieci, lecz dorośli, którzy bardzo chcieli
zapomnieć o największym koszmarze swojego dzieciństwa. Wracają
już jako dorośli, by kolejny raz stawić czoła prawdziwemu złu.
To jest jedną z najbardziej
rozpoznawalnych powieści Stephena Kinga i na pewno jedną z
najdłuższych. Nie mam pojęcia ile razy na świecie wznawiano
wydawanie tej książki. Tylko w Polsce była wydawana przez trzy
wydawnictwa chyba pięć razy. Doczekała się przeniesienia na mały
ekran, jako dwuodcinkowy serial, aż w końcu w 2017 powstał
pełnometrażowy film obejmujący pierwszą część książki i w
2019 drugi, gdy bohaterowie są już dorośli.
Różne słyszy się i czyta opinie o tej
wyjątkowej powieści Mistrza. Mój głos dołączam do tych, którzy
są tą historią zachwyceni. Lektura przysporzyła mi sporo nerwów,
choć przyznaję, że widziałam ten film z 2017 roku. Nic to nie
zmieniło. Z resztą nie da się przenieść na ekran tego
wszystkiego, co czuje czytelnik zespajając się z historią. Nie
wiem czy każdy tak ma, ale ja niebywale łatwo potrafię przenieść
się z mojego wygodnego miejsca do czytania w najbardziej koszmarne
miejsce w książce. Potrafię być jedenastoletnim chłopcem,
osiemnastowieczną lady czy staruszkiem nad grobem. To zabrało mnie
w podróż po najmroczniejszej stronie mojej natury, gdzie poznałam
to, z czego nie zdawałam sobie sprawy. I niezbyt mi się to
podobało. Ale to świadczy o tym, jak świetną książką jest To.
To jest zdecydowanie jedną z najbardziej
przerażających i strasznych książek Stephena Kinga. I choć nie
jestem dzieckiem, to lektura tego dzieła doprowadzała mnie do
rozstroju nerwowego. To jest opowieścią, z którą wielu
wielbicieli Mistrza będzie się chciało zmierzyć, ale nie każdemu
się to uda, bo po prostu zostaną pokonani. Do tej książki, jak do
wielu innych trzeba dorosnąć (a dorasta się w różnym wieku - uwierzcie mi).
Próbujcie, może akurat będziecie w odpowiednim wieku, bo To
koniecznie trzeba przeczytać.
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2019 roku –
100/120; Czytamy nowości; Olimpiada czytelnicza – 1104 stron; Mierzę dla siebie - 6 cm; W
200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone; Wielkobukowe,
bezsenne wyzwanie – horror zekranizowany
Twórczość autora ciągle jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńJak się lubisz trochę bać, to bierz się za Mistrza.
Usuń