Autor
– Karin Slaughter
Tytuł
– Dobra córka
Tytuł
oryginału – The Good Daughter
Przekład
– Dorota Stadnik
Wydawnictwo
HarperCollins
ISBN
978-83-276-3067-4
Karin Slaughter jest
amerykańską pisarką, autorką powieści kryminalnych i thrillerów. Debiutowała w
2001 roku i w swoim dorobku ma już dwadzieścia książek, z których większość
stała się bestsellerami. Mimo tego po raz pierwszy sięgnęłam po jej powieść.
Dwadzieścia osiem lat temu matka Charlotte i Samanthy została zamordowana na ich oczach. Żadna z dziewczynek nigdy nie zdradziła, co jeszcze wydarzyło się podczas brutalnego napadu na ich dom. Tragiczne wydarzenie zniszczyło więzi rodzinne, każda z sióstr poszła swoją drogą. Samantha robi karierę w Nowym Jorku, Charlotte prowadzi kancelarię w rodzinnym miasteczku. Życie płynie dalej, ale nagle wszystko zaczyna iść źle. Charlotte jest świadkiem dwóch brutalnych morderstw, które wstrząsają lokalną społecznością. Angażuje się w sprawę, nie podejrzewając, że przy okazji odkryje cała prawdę o0 rodzinnej tragedii sprzed lat. Siostry muszą połączyć siły, by raz na zawsze zamknąć tamten rozdział życia.
Tekst, który znalazł się na
tylnej okładce chyba wystarczy, żeby mieć ogólne pojęcie o tym, co się kryje za
tytułem Dobra córka. Postaram się
skupić na ogólnej ocenie tej książki. Naczytałam się wiele pochlebnych opinii
na temat amerykańskiej pisarki i po przesianiu ich przez sito miałam dosyć duże
oczekiwania. Jednak najnowsza powieść Slaughter mnie nie porwała i przeczytałam
ją trochę na siłę.
Alfred Hitchcock powiedział, że
film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma
nieprzerwanie rosnąć. To zdanie można zastosować również do gatunku
literackiego, który sławę przyniósł Amerykance. Zaczyna się co prawda
morderstwem, ale później napięcie spada i zaczyna wiać nudą. Później
zaciekawienie czytanym tekstem wraca, ale nie jest to powieść, bez której nie
można żyć i na pewno za miesiąc będę musiała się sporo napocić, żeby sobie
przypomnieć o co w niej chodziło.
A miało być tak pięknie. Szwedzka
autorka powieści kryminalnych Camilla Läckberg napisała rekomendację na okładce
Dobrej córki: Mrożący do szpiku kości
thriller o mrokach przeszłości. Talent i serce Karin Slaughter trzymają przy
lekturze od pierwszej do ostatniej strony. No cóż, można się było
spodziewać naprawdę wiele po takich słowach. Niestety to tylko słowa – opinia pozytywna
dla koleżanki po fachu. Mam całkiem odmienne odczucia.
Cała książka jest przegadana, a
filozoficzny i medyczny bełkot działał na mnie jak płachta na byka.
Zdecydowanie za dużo tego. Co prawda powieść ratuje zakończenie, ale to chyba
za mało, jak na książkę liczącą ponad pięćset pięćdziesiąt stron. No i są
jeszcze liczne retrospekcje, które dodają historii realizmu i rozwiewają na
chwilę przedłużającą się nudę.
Podsumowując, uważam że
wielbicielom talentu Karin Slaughter Dobra
córka może się podobać. Jednak ja od thrillera oczekuję znacznie więcej. Nie miałam dreszczy
z wrażenia ani nie wbiło mnie w fotel. Sądzę, że gdyby książka została odchudzona
o jakieś dwieście stron, wyszłoby to z korzyścią dla niej. Nie byłoby
rozwlekłej opowieści o niczym. Jestem pewna, że nie prędko wezmę do ręki kolejną książkę Slaughter.
Dziękuję
Książka bierze udział w
wyzwaniach:
Cztery pory roku, Czytelnicze
igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Gra w kolory, Olimpiada czytelnicza, Pod
hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 148/52, Przeczytam tyle, ile mam
wzrostu – 3,6 = 17,7 cm, W 200 książek dookoła świata – Stany Zjednoczone,
Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie Wiedźmy - osoba
Ja też uważam, że niektóre książki są przegadane. Tej autorkia akurat nie czytałam.
OdpowiedzUsuńCóż... trudno mi ją polecać w obecnej sytuacji.
UsuńNie czytałam twórczości autorki. Teraz mam mieszane uczucia, ale początkowo miałam ochotę na przeczytanie tej książki :)
OdpowiedzUsuńChcę zacząć swoją przygodę z twórczością Karin Slaughter, ale chyba zacznę od innej książki, bo o tej za dużo dobrego się nie naczytałam.
OdpowiedzUsuń