Autor – Richard Flanagan
Tytuł – Śmierć przewodnika rzecznego
Tytuł oryginału – Death of the River
Guide
Przekład
– Maciej Świerkocki
Wydawnictwo
Literackie
ISBN
978-83-08-06358-3
To kolejna książka Richarda
Flanagana, która trafia do moich rąk. Nawet wiem, czego mogę się spodziewać.
Dostanę historię osadzoną w Australii lub Tasmanii, z wyraźnie narysowanymi
postaciami – na pewno otrzymamy bogaty portret psychologiczny tychże; tragedia
będzie wisiała w powietrzu, a całość przepełniona smutkiem. Śmierć przewodnika rzecznego jest
pierwszą powieścią w dorobku Flanagana, ale nie można powiedzieć, by było to
dzieło nieprzemyślane ani by autorowi
brakowało warsztatu. Już w debiucie widoczne są stałe punkty dalszej twórczości
australijskiego pisarza. Jeden z nich stanowi opisywanie sytuacji potomków
dawnych zesłańców, którzy musieli sobie poradzić na Ziemiach van Diemena. Flanagan dał się poznać nie tylko jako znawca
historii swojego kontynentu, ale także świetny pisarz i specjalista od
budowania skomplikowanych wnętrz swoich bohaterów.
Nie inaczej jest w przypadku Śmierci przewodnika rzecznego. Główna
postać, Aljaz Cosini, tonie w rzece Franklin, po której wielokrotnie pływał
tratwą, przeprowadzając kolejne grupy turystów po niebezpiecznych bystrzynach. Gdy
śmierć zbliża się nieuchronnie, Aljaz zdaje sobie sprawę, że otrzymał dar
wizji, dzięki któremu może przyjrzeć się z góry każdej chwili swojego życia, a
także życiu swoich przodków.
Powiem wam, że nie jestem zdziwiony tymi wizjami. Ani trochę. O ile wiem, wizjonerstwo jest u nas rodzinne. Harry ciągle miał wizje, zwłaszcza pod koniec tygodnia, po siedmiu dniach ostrego picia cydru i taniego rieslinga z Oślizgłym Tedem, starym kapitanem, poławiaczem homarów. (…) w rodzinie po kądzieli trzecie oko miała też moja babcia, która wróżyła z fusów parzonej po turecku kawy i przepowiedziała, że z brzucha mojej mamy wylezą kiedyś robaki, i rzeczywiście, tak się mniej więcej stało.
Podążamy wraz z bohaterem po
najważniejszych momentach życia, poznajemy także historię rodziny Aljaza.
Opowiadacz prowadzi nas po swych kolejnych wizjach, dzięki czemu widzimy, jak
Harry, ojciec przewodnika rzecznego jako kilkuletni chłopiec grzebie swego
tatę, jak wiele lat później poznaje w Trieście Sonję, matkę Aljaza. Dowiadujemy
się o dzieciństwie bohatera, o jego głuchocie, i wydarzeniach, które
doprowadziły go po wielu latach na brzeg rzeki. Każda z historii odsyła nas do
kolejnej i dodaje fragment pozwalający do stworzenia jednolitego obrazu dzikiej
i przepełnionej bólem Tasmanii.
Bez wątpienia Flanagan wie, jak
powinno się budować napięcie w powieści. Jego nieśpieszna narracja potrafi
hipnotyzować niczym delikatny nurt rzeki Franklin, by za chwilę porwać tratwę z
czytelnikiem na bystrzynę, gdzie trzeba szybko i umiejętnie lawirować pomiędzy
pniami drzew i ostrymi kamieniami, żeby przetrwać podróż. Podobnie jest z
lekturą dzieła literackiego tasmańskiego diabła; musimy trwać w ciągłym
skupieniu, bo w przeciwnym razie wartki nurt narracji wyrzuci nas z łodzi i
utopi.
Kolejne spotkanie z prozą
Flanagana muszę uznać za udane. Kończąc Śmierć
przewodnika rzecznego poczułam, że dowiedziałam się czegoś więcej o życiu i
o sobie. Dlatego właśnie sięgamy po
ambitną literaturę, żeby zobaczyć świat zupełnie innymi oczami niż nasze i
otworzyć się na tę inność. Wyprawa wzdłuż rzeki przypomina podróż w głąb siebie
i pozwala poznać te zakamarki naszej psychiki, które normalnie zostają poza
zasięgiem naszego wzroku. Flanagan zabiera nas dokładnie w taką podróż, jeśli
popłyniemy wraz z nim, może i nam otworzy się trzecie oko. Gorąco polecam.
Zapraszam
Książka bierze udział w
wyzwaniach:
Cztery pory roku, Czytamy
powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska 2017, Dziecięce poczytania, Kitty’s
Reading Challenge – kraj, który pragniesz odwiedzić, Olimpiada czytelnicza, Pod
hasłem, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 113/52, Przeczytam tyle, ile mam
wzrostu – 3 cm, W 200 książek dookoła świata – Australia, Wyzwanie Czytamy
nowości, Wyzwanie Wiedźmy – osoba
Ciekawa interpretacja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBy dobrze poznać pisarza chyba warto czytać jego książki począwszy od pierwszej .... oczywiście jeżeli chodzi o takiego pisarza jak Flanagan, którego książki mają wiele walorów a przede wszystkim ten, że pobudzają do pogłębionej refleksji również nad swoim życiem.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy książki takiego pisarza są tak konstruowane, że jakby kolejna jest przedłużeniem poprzedniej mimo iż nie jest to seria.....Co je wszystkie łączy.
Ja się dopiero przymierzam do czytania Flanagana ...chętnie widziałabym jego cała wydana u nas prozę jednak w bibliotece....a nie wiem czy moge na to liczyć.