Autor – Richard Flanagan
Tytuł – Księga ryb Williama
Goulda
Tytuł oryginału – Gould’s
Book of Fish
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-06189-3
My, historie naszego życia, nasze dusze, podlegamy – w co zacząłem wierzyć od tamtej pory dzięki cuchnącym rybom Goulda – procesowi nieustannego rozkładu i rodzimy się na nowo, a ta książka, o czym miałem się przekonać, była opowieścią o kupie zgnilizny, w którą zmieniło się moje serce.
Richard
Flanagan jest pisarzem, który stał się dla mnie jednym z literackich objawień w
ubiegłym raku za sprawą Ścieżek Północy. Opowieść
o budowie Kolei Śmierci, cierpieniu i godności zapadła głęboko w mej pamięci.
Wydane później Klaśnięcie jednej dłoni utwierdziło mnie w przekonaniu o wielkim
talencie i dojrzałości Flanagana. Na literackiej mapie świata Tasmania stała
się punktem ważnym, niemalże gwarantem dobrej prozy. We wrześniu ukazała się
kolejna powieść australijskiego pisarza w nowym przekładzie Macieja
Świerkockiego, Księga ryb Williama
Goulda.
W swej trzeciej w karierze książce Flanagan
zabiera czytelników w podróż po Australii lat dwudziestych XIX stulecia.
Wszystko za sprawą księgi, znalezionej przez sprzedawcę fałszywych pamiątek z
kolonialnej Tasmanii (czyt. oszusta), autorstwa Billy’ego Goulda, zesłańca oraz
także fałszerza i domorosłego artysty malarza. Zarówno książka, jak i historia
spisana przez Goulda staje się dla mężczyzny obsesją, próbuje on znaleźć jakiś
dowód na jej autentyczność, jednak mimo wielu dowodów wskazujących na
oryginalność dzieła, wszyscy znawcy uznają ją za falsyfikat. Pewnego wieczora
księga się rozpływa, a mężczyzna stara się odtworzyć opowieść William Goulda.
Jestem William Buelow Gould, mam mroczna duszę, zielone oczy, szczerbate zęby, rozczochrane włosy i płaczliwą, melancholijną naturę, a chociaż moje malunki będą nawet brzydsze niż ja, zabraknie im bowiem majestatyczności dzieł Girtina czy siły obrazów Turnera, to wierzcie, kiedy wam powiem, że spróbuję pokazać na nich wszystko, co szalone, obłędne i złe, takie jakie było, zgodnie z prawdą.
William
Gould jest kimś, kogo moglibyśmy nazwać drobnym cwaniaczkiem, który, jak się
okazuje, ma dryg do robienia pędzlem. Talent ten okaże się dla niego zbawienny,
gdy trafi do kolonii na terenach dumnie nazywanych Ziemią van Diemena, czyli na
Tasmanię. Historia tytułowego bohatera wpisuje się trochę w nurt opowieści o
ludziach, którzy znaleźli się w złym miejscu o niewłaściwym czasie. Pech nie opuszcza
Goulda tak naprawdę w żadnej jego działalności, dlatego zostaje pozbawiony
wolności i zesłany do odległej kolonii karnej.
Komendant
tego okręgu wymarzył sobie, by stworzyć na tych ziemiach nowe, idealne państwo.
Jednakże, ten wspaniały świat w planach ma zostać zbudowany na fundamentach z
krwi i kości zesłańców. Od katorżniczej pracy Goulda w swoisty sposób ratuje
lekarz, który wziął sobie za cel opisanie tutejszej fauny pływającej;
dowiedział się mianowicie o zdolnościach Williama i wykorzystuje go do
stworzenia ilustracji do księgi ryb. Dzięki temu Gould ma możliwość nie tylko
wymigania się od śmiercionośnej harówki, ale dostaje do ręki narzędzia,
pozwalające mu spisać jego historię.
Gould ryzykuje życiem, gdyż wszelkie próby dokumentowania kolonijnej codzienności są surowo karane, ale bohater czuje, że
musi przekazać dalej tę opowieść, by stanowiła świadectwo barbarzyństwa dokonywanego
na Ziemiach van Diemena, a także jego istnienia.
Ludzkie życie to nie postęp, jak pokazuje się je konwencjonalnie na obrazach historycznych, ani nie szereg faktów, które można wyliczyć i zrozumieć, jeśli zostaną odpowiednio uporządkowane. To raczej ciąg zmian, czasami bezpośrednich i wstrząsających, czasem zaś tak powolnych i niezauważalnych, chociaż fundamentalnych i przerażających, że pod koniec życia człowiek często na próżno szuka w pamięci tego, co mogłoby połączyć jego lata starcze i młodzieńcze.
Flanagan
stworzył powieść, w której ukazał próbę zbudowania utopijnego świata, okupioną
życie mrowia bezimiennych skazańców. Zamiast idealnego społeczeństwa mamy do
czynienia z rzeczywistością pełną przemocy, nienawiści i cierpienia. O historii
Australii większość z nas wie tyle, że
powstała dzięki pracy złoczyńców skazanych na banicję, którzy
wymordowali prawie całą rdzenną ludność kontynentu. Flanagan jednak otwiera nam
szerzej oczy, przedstawiając XIX - wieczną Australię niemal jako gułag. Co ciekawe,
ilustracje w tej powieści pochodzą z prawdziwej „Księgi ryb” autorstwa Williama
Buelowa Goulda, która znajduje się w zbiorze archiwum tasmańskiego muzeum.
Księga ryb Williama Goulda jest
powieścią o oszustwach i oszustach, sama starając się wyglądać jak najbardziej
autentycznie. Dlatego też trudno stwierdzić, kiedy czytamy to, co jest prawdą,
a kiedy tekst (i autor) oszukuje nas. Mimo, że ta powieść nie przemówiła do
mnie z taką siłą jak dwie poprzednie książki Flanagana, to i tak sądzę, że
warto po nią sięgnąć. I na pewno czas spędzony na jej lekturze nie będzie
czasem straconym.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
52/2016
– 138/52, Czytamy nowości, Historia z trupem, Kiedyś przeczytam 2016, Motyw
zdrady w literaturze, Olimpiada czytelnicza, Pod hasłem 2016, Przeczytam 100
książek w 2016 roku – 138/100, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3,9 = 29,7 cm, Reading Challenge 2016, W 200 książek dookoła świata - Australia
Bardzo wyczerpująca i ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ta książka jest nie jakim wyzwaniem dla czytelnika ;)
Myślę, że niebawem po nią sięgnę aby przekonać się na własnej skórze :)
Serdecznie zapraszamy Cię do siebie, trwa u nas konkurs, gdzie do wygrania jest książka z dedykacja od autorki :*
Pozdrawiamy :)
Dziękuję za pochwałę i dziękuję za zaproszenie. Może skorzystam :)
UsuńFlanagan jest faktycznie wyzwaniem, ale warto po niego sięgnąć.
To coś dla mnie <3 Zapisuję książkę, jeśli znajdę ją w bibliotece to na pewno ją wypożyczę! :)
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnej lektury :)
Usuń