Autor – Tadeusz Dąbrowski
Tytuł – Bezbronna kreska
Biuro Literackie
ISBN 978-83-65125-34-7
Pusta ulica, wilgotny świt. Miasto jest bezwietrzne, ale wyje ciszą, jakbym je oglądał z wyłączoną fonią, może zapadło w bezdech, a może zaciska zęby w oczekiwaniu na kolejny detoks. Z tosterów wyskakują tosty, maluchy zrzucają piżamy, odpływ zabiera lęki i wymienia je na nowe, (…) w metrze bezdomny wygrywa swoje życie na wiadrze, na harmonijkach wieżowców gra wiatr, ale nic nie słychać. Są tylko światła i wycie miasta, któremu młodość pierdoli się ze starością.
Nowy Jork przemierzamy wraz z Tadeuszem Dąbrowskim,
jeżdżąc metrem, taksówką czy przemierzając miasto piechotą. W Bezbronnej kresce nie brakuje opisów
metropolii, ale nie ona odgrywa w tej mikropowieści, momentami bardzo
poetyckiej, główną rolę. Dobra, ale po kolei.
Tadeusz Dąbrowski do tej pory dał się poznać czytelnikom przede wszystkim jako poeta i krytyk literacki. Lista czasopism
krajowych i zagranicznych, z którymi współpracował, jest tak długa, że sam
autor chyba nie pamięta wszystkich tytułów; wymienić warto chociażby „Tygodnik
Powszechny”, „Politykę”, „Zeszyty Literackie”, a także „Harvard Review”,
„American Poetry Review” czy „The New Yorker”. Od 2001 roku stale zostaje
stypendystą organizacji i fundacji z całego świata, a liczba nagród też do
skromnych nie należy. Warto przy tym dodać, że Dąbrowski jest jeszcze przed
czterdziestką, czyli uchodzi za twórcę młodego.
W tym roku nakładem Biura Literackiego ukazała
się pierwsza powieść Tadeusza Dąbrowskiego, której fragmenty można było znaleźć
w kilku numerach „Chimery”. Powieść to niedługa, ale zdecydowanie warta uwagi
czytelników.
Główny bohater, Tadeusz, polski poeta
przebywający na stypendium w Stanach Zjednoczonych, jadąc na swoje spotkanie
autorskie, spotyka na stacji metra dziewczynę, która go niesamowicie intryguje
i od pierwszego spojrzenia staje się jego podnietą; wpada po prostu jak śliwka
w kompot.
A tak naprawdę to byłem podjadany jak dziecko, które dostało wymarzony prezent, i mimo że zabawa urodzinowa trwa, ono uczestniczy w niej tylko fizycznie, bo wszystkie jego myśli i uczucia są w drugim pokoju, przy prezencie, cała jego energia wkładana w kolejne gry i konkursy bierze się z oddalenia. Z masochizmu kontrolowanej rozłąki.
Wieczór jest pełen dramatycznych zwrotów akcji,
a dla głównego bohatera liczy się tylko ta dziewczyna, która skończyła
architekturę, Megan. Każdy kolejny krok w stronę Megan powoduje odejście od
racjonalnego myślenia, stanowi zwrot w kierunku samczego pożądania, zdobycia tylko
dla siebie upragnionego ciała. Dziewczyna jest z jednej strony irytująca, a z
drugiej pociągająca, ba!, podniecająca. Dalej akcja toczy się trochę jak w
piosence Korteza: Niby nic takiego, jedna
noc,| Niby nic takiego, niby nic, a jednak… Wspólnie spędzona noc staje się
dla Tadeusza czymś znacznie więcej, ale nie chodzi tu raczej o szczenięce
zachowanie, lecz o fascynację.
Właśnie fascynacja zdaje się kluczem do
odczytania tej książki. To zjawisko, kiedy mówimy, że zachodzi chemia między
ludźmi, to coś tak niezwykłego, że nie jesteśmy w stanie tego wyjaśnić. Emocje
wahają się od bólu do ekstazy, od radości do złości. Spotkanie Megan zmienia
życie Tadeusza, jego postrzeganie przestrzeni, czasu, siebie samego. Być może
brzmi to wszystko wręcz tandetnie, ale wierzcie mi, nie jest takie. Przy okazji
dostajemy sporą dawkę erudycji autora, odwołań popkulturowych oraz do kultury
wysokiej.
Tadeusz Dąbrowski stworzył wspaniałe studium fascynacji, z którym mamy do czynienia w pierwszej fazie prawdziwego,
burzliwego romansu. Każdy dzień przynosi nowe odkrycia, zmienia spojrzenie na
świat. Wszystko za sprawą jednej przypadkowo spotkanej osoby. Cała życiowa energia
zwija się, by wybuchnąć właśnie w takiej chwili. Jeśli nie czytaliście jeszcze Bezbronnej kreski, to chyba najwyższa
pora nadrobić zaległości.
Tydzień i rok jak tryby zegara, nie sposób stwierdzić, który porusza którym, kręcą się jednocześnie do siebie i od siebie, w tę samą i przeciwną stronę. Tydzień i rok jak sprężyna zegara, która się skręca, aż pęknie, i czas stanie. Od roku mnie nakręca energia tej sprężyny. Energia kinetyczna pożądania, tęsknoty. Milczenia.
A dlaczego w ogóle Bezbronna kreska? Nie powiem wam; musicie sięgnąć do książki i
dowiedzieć się sami. Nie będziecie zawiedzeni.
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
52/2016 – 135/52, Czytamy nowości, Kiedyś
przeczytam 2016, Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 100 książek w 2016 roku –
135/100, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 1,3 = 21 cm, Reading Challenge
2016, W 200 książek dookoła świata - Polska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz