Jan Štifter
Kolekcjoner śniegu
Sběratel sněhu
Przeł. Anna Radwan-Żbikowska
Książkowe Klimaty
ISBN 978-83-66505-50-6
Jak często notka z ostatniej strony okładki książki przyciąga Waszą uwagę na tyle, że musicie po nią sięgnąć? U mnie niezbyt, bo rzadko czytam blurby, a jeszcze rzadziej zwracam na nie uwagę, ale inaczej było w przypadku Kolekcjonera śniegu Jana Štiftera. Absurdalność sformułowania o bohaterze zbierającym śnieg do worków, przechowującego je w zamrażarce, oraz o duchu chłopca, który tego bohatera odwiedza, nawet przyzwyczajonego do niezwykłych konceptów czytelnika może wprawić w zaskoczenie.
Historia opowiedziana przez Štiftera dzieje się na przestrzeni ok. stu lat – od czasów międzywojennych po rok 2017. Jako czytelnicy wiemy na początku niewiele, a całość zaczyna się powoli układać w trakcie czytania. Przyglądamy się niezwykłej przyjaźni trzech chłopców w latach pięćdziesiątych, którzy próbują zapomnieć na chwilę o przeraźliwej biedzie otaczającej ich z każdej strony. Napisałem trzech, choć tak naprawdę było ich dwóch, a towarzyszył im duch. Opowieść przedwojenna tyczy się młodej kobiety, która związała się z jeszcze młodszym mężczyzną, niemal chłopakiem, odznaczającym się głową do interesów. Im lepiej jednak prosperuje jego zakład pogrzebowy, tym więcej chmur zaczyna się zbierać nad ich głowami. Współczesnym bohaterem jest Dominik, pracujący na budowach chłopak, który od lat zbiera na pamiątkę śnieg do worków i mrozi, by nie przepadł. Dominik od jakiegoś czasu ma problem z wysypianiem się, bo w nocy odwiedza go duch małego chłopca.
Akcja każdej z tych opowieści toczy się w Czeskich Budziejowicach, które zmieniają się w ukrytego bohatera powieści Štiftera. Miasto oraz jego mieszkańcy są doświadczani przez wielką Historię, która przetacza się po świecie. Bohaterowie nie padają jej ofiarami bezpośrednio, ale jest ona widoczna w niemal każdym zakątku. Czai się za zakładem pogrzebowym Pumprla, w pamiętniku Anezki, w przeszłości pijaka Ambroza czy za płotem, zza którego po wojnie chłopcy podglądają przebierające się kobiety. Każdy skrawek miasta tętni od Historii, jej ślady można rozpoznać nawet w 2017 roku, jeśli ktoś wie, gdzie szukać. Nawet przykrycie ziemią czy zasłonięcie nowymi budynkami nie sprawia, że znika ona całkowicie. Historia nie pozwala o sobie zapomnieć, wracając pod postacią ruin, artefaktów z przeszłości czy duchów, które nie mogą spokojnie odejść. Štifterowi udało się stworzyć ciekawą powieść o pamięci, w której ukryta została całkiem sympatyczna metafora ratowania tego, co może się rozpuścić i bezpowrotnie zniknąć.
Bardzo dobrze się czyta Kolekcjonera śniegu i można się zastanawiać, ile w tym zasługi samej historii stworzonej przez Štiftera, a ile dobrego przekładu Anny Radwan-Żbikowskiej - tekst sunie sam, bohaterowie mówią różnym językiem, no miło czytać. Co jeszcze się udało Štifterowi, to pozostawienie okruszków dyskusyjnych, które prowadzą nas do ważnych problemów dzisiejszych Czech – nietolerancja wobec mniejszości romskiej, niekontrolowana rozbudowa miast, unormowanie stosunków czesko-niemieckich czy przedmiotowe traktowanie kobiet. To ostatnie nie pozwoliło mi polubić współczesnego bohatera (czy ktoś z czytających miał podobnie?). Polecam Wam sięgnąć po powieść Štiftera, nie powinniście być zawiedzeni.
niehalo
Dziękuję
"Kolekcjoner śniegu” do kupienia na Bonito
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2023 roku – 39/120; Mierzę dla siebie – 2,1 cm; 264 stron; Odczarujmy półki – książki wydane w 2023 roku; Trójka e-pik – zaległość – coś na ochłodę; Wielkobukowe bingo – książka poniżej 300 stron; Wielkobukowe albo-albo – tytuł na literę K; Wielkobukowe alfabetyczne bingo – K; Wielkobukowe okładkowe bingo – nazwisko tłumacza na okładce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz