Tana
French
Wiedźmie
drzewo
The
Witch Elm
Przekład
– Łukasz Praski
Wydawnictwo
Albatros
ISBN
978-83-8125-540-0
To drzewo skrywa straszliwą tajemnicę. I pewnego dnia postanawia ujawnić ją światu.
Tana
French, irlandzka pisarka powieści sensacyjnych. Wychowywała się w
Irlandii, Malawi i we Włoszech. Od 1990 roku mieszka w Dublinie,
gdzie ukończyła teatrologię i studia aktorskie w Trinity College.
Pracowała dla teatru, filmu i telewizji. Jest autorką siedmiu
bestsellerowych powieści, za które była nagradzana: nagroda Edgara
Allana Poe; nagroda Irish Crime Fiction; nagroda Los Angeles Times.
Znaleziony w starym wiązie szkielet człowieka ściąga do spokojnego domu na przedmieściach Dublina zastępy policji. Zbrodnia nie wydarzyła się dawno – według oceny biegłych około dziesięciu lat wcześniej. Wtedy, kiedy w lokalnym liceum zaginął chłopak. Znał go właściciel domu i troje jego bratanków – Susanna, Leon i Toby. I to na trzeciego z nich pada podejrzenie o morderstwo.
Kierowana niesamowicie dobrymi opiniami
wcześniejszych powieści Irlandki, bez wahania sięgnęłam po
Wiedźmie drzewo. Nie wiedziałam czego oczekiwać, ale tytuł zrobił
swoje, przyciągnął moją uwagę. Może dobrze się stało, że nie
czytałam innych książek autorki Ostatniego intruza, bo nie miałam
porównania i z czystą kartą mogłam zasiąść do lektury.
Wszędzie czytałam, że Wiedźmie drzewo
to powieść sensacyjna. Nic bardziej mylnego i jeżeli będziecie
podchodzić do niej, jak do sensacji srogo się zawiedziecie. Według
mnie więcej tutaj obyczajówki – świetnej, to prawda, ale
obyczajówki. Nie czekajcie na niesamowite tempo i mylące tropy
zwroty akcji. Przygotujcie się na powolne poznawanie Toby'ego i jego
życia, które to (poznawanie) może się wam wydać trochę nużące,
a nawet bardzo nudne. Mnie jednak historia opowiedziana przez French,
co prawda szaleńczo nie porwała, ale spodobała na tyle, że z
chęcią jeszcze kiedyś przeczytam jakąś jej książkę.
Toby był kumplem zaginionego przed laty
chłopaka, Dominica, którego szkielet znaleziono w drzewie na
posesji Hugo, stryja Toby'ego. Prowadzący śledztwo Rafferty od
początku bierze sobie na cel właśnie Toby'ego. Biednego,
jąkającego się, zacinającego Toby'ego. Toby do niedawna żył
tak, jak każdy z nas. Miał dobrą pracę, wspaniałą dziewczynę,
kochającą rodzinę, przyjaciół. Wszystko zmieniło się w dniu,
gdy zamaskowani bandyci włamali się do jego mieszkania. Toby prawie
przypłacił to życiem. Po długiej rekonwalescencji postanowił
zamieszkać ze stryjem w Ivy House. Hugo nie zostało już wiele
czasu, bo ma raka mózgu, więc razem będzie im raźniej. I tak
opiekując się sobą nawzajem płynie im czas, aż do znalezienia
rzeczonego szkieletu.
Toby jest głównym bohaterem powieści
Wiedźmie drzewo. To on prowadzi nas przez całą opowieść. To z
jego punktu widzenia oglądamy zdarzenia. To, w końcu, w jego głowie
„siedzimy” - głowie, w której ciągle brakuje wielu elementów,
gdyż po pobiciu Toby ma w pamięci mnóstwo czarnych dziur. I choć
inni próbują mu pomóc rozprawić się z przeszłością, na pewne
rzeczy nie ma rady. Trzeba albo nauczyć się z tym żyć, albo
wykonać bardzo dużo pracy, żeby zmienić ten stan rzeczy. W
przypadku, gdy protagonista jest podejrzewany o zabicie szkolnego
kolegi niepamięć nie pomaga. Ciekawi jesteście, czy Toby'emu wróci
pamięć? Kto zabił Dominica? Jak to wszystko się skończy? Nie
macie innego wyjścia, niż przeczytać Wiedźmie drzewo, które
zbiera tak samo dużo złych opinii, jak i dobrych.
Wiedźmie drzewo to świetnie
skonstruowana powieść. Nawet jeśli trochę nużąca, to nie
szkodzi. Tana French stopniowo, bardzo powoli buduje napięcie,
dzięki czemu mamy czas na oswojenie z wydarzeniami i nie zostajemy
przytłoczeni przez natłok zdarzeń i myśli. Miesza czytelnikowi w
głowie, przez co gubimy się i prawie do końca wątpimy w wiele
spraw. Choć przyznam, że zakończenie... nie tego się
spodziewałam.
Teraz czas wypowiedzieć się czy polecić
wam lekturę Wiedźmiego drzewa. Myślę, że nie jest to książka
dla każdego. Ci z was, którzy uwielbiają nieprawdopodobnie szybką
akcję prawie na pewno będą zawiedzeni. Ci, którzy oczekują od
książki jakiejś głębi, niech się nie wahają. Bo choć brakuje
tu tempa, to mimo tego książka jest na tyle interesująca, że nie
chce się z nią rozstawać, a przeczytanie jej nie zajmuje wiele
czasu, choć drobiażdżkiem nie jest (bagatelka 640 stron).
Zaskakująca, głęboka, tajemnicza,
emocjonująca – czytajcie, bo warto.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Akcja
100 książek w 2019 roku – 66/120, Czytamy nowości, Olimpiada
czytelnicza – 640 stron, Mierzę dla siebie – 4,2 cm, W 200
książek dookoła świata – Irlandia, Wielkobukowe bingo –
książka powyżej 600 stron
Strasznie mnie ciekawi ta książka - tytuł i okładka działają na wyobraźnię, nie ma co :) Sięgnę z całą pewnością w wolnej chwili. :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś. A gdzie znalazłaś tak niezwykłe drzewo do zdjęcia?
OdpowiedzUsuńW albumie :)
Usuń