sobota, 13 lipca 2019

Wiedźmie drzewo - Tana French


Tana French
Wiedźmie drzewo
The Witch Elm
Przekład – Łukasz Praski
Wydawnictwo Albatros
ISBN 978-83-8125-540-0


To drzewo skrywa straszliwą tajemnicę. I pewnego dnia postanawia ujawnić ją światu.

Tana French, irlandzka pisarka powieści sensacyjnych. Wychowywała się w Irlandii, Malawi i we Włoszech. Od 1990 roku mieszka w Dublinie, gdzie ukończyła teatrologię i studia aktorskie w Trinity College. Pracowała dla teatru, filmu i telewizji. Jest autorką siedmiu bestsellerowych powieści, za które była nagradzana: nagroda Edgara Allana Poe; nagroda Irish Crime Fiction; nagroda Los Angeles Times.
Znaleziony w starym wiązie szkielet człowieka ściąga do spokojnego domu na przedmieściach Dublina zastępy policji. Zbrodnia nie wydarzyła się dawno – według oceny biegłych około dziesięciu lat wcześniej. Wtedy, kiedy w lokalnym liceum zaginął chłopak. Znał go właściciel domu i troje jego bratanków – Susanna, Leon i Toby. I to na trzeciego z nich pada podejrzenie o morderstwo.

Kierowana niesamowicie dobrymi opiniami wcześniejszych powieści Irlandki, bez wahania sięgnęłam po Wiedźmie drzewo. Nie wiedziałam czego oczekiwać, ale tytuł zrobił swoje, przyciągnął moją uwagę. Może dobrze się stało, że nie czytałam innych książek autorki Ostatniego intruza, bo nie miałam porównania i z czystą kartą mogłam zasiąść do lektury.

Wszędzie czytałam, że Wiedźmie drzewo to powieść sensacyjna. Nic bardziej mylnego i jeżeli będziecie podchodzić do niej, jak do sensacji srogo się zawiedziecie. Według mnie więcej tutaj obyczajówki – świetnej, to prawda, ale obyczajówki. Nie czekajcie na niesamowite tempo i mylące tropy zwroty akcji. Przygotujcie się na powolne poznawanie Toby'ego i jego życia, które to (poznawanie) może się wam wydać trochę nużące, a nawet bardzo nudne. Mnie jednak historia opowiedziana przez French, co prawda szaleńczo nie porwała, ale spodobała na tyle, że z chęcią jeszcze kiedyś przeczytam jakąś jej książkę.

Toby był kumplem zaginionego przed laty chłopaka, Dominica, którego szkielet znaleziono w drzewie na posesji Hugo, stryja Toby'ego. Prowadzący śledztwo Rafferty od początku bierze sobie na cel właśnie Toby'ego. Biednego, jąkającego się, zacinającego Toby'ego. Toby do niedawna żył tak, jak każdy z nas. Miał dobrą pracę, wspaniałą dziewczynę, kochającą rodzinę, przyjaciół. Wszystko zmieniło się w dniu, gdy zamaskowani bandyci włamali się do jego mieszkania. Toby prawie przypłacił to życiem. Po długiej rekonwalescencji postanowił zamieszkać ze stryjem w Ivy House. Hugo nie zostało już wiele czasu, bo ma raka mózgu, więc razem będzie im raźniej. I tak opiekując się sobą nawzajem płynie im czas, aż do znalezienia rzeczonego szkieletu.


Toby jest głównym bohaterem powieści Wiedźmie drzewo. To on prowadzi nas przez całą opowieść. To z jego punktu widzenia oglądamy zdarzenia. To, w końcu, w jego głowie „siedzimy” - głowie, w której ciągle brakuje wielu elementów, gdyż po pobiciu Toby ma w pamięci mnóstwo czarnych dziur. I choć inni próbują mu pomóc rozprawić się z przeszłością, na pewne rzeczy nie ma rady. Trzeba albo nauczyć się z tym żyć, albo wykonać bardzo dużo pracy, żeby zmienić ten stan rzeczy. W przypadku, gdy protagonista jest podejrzewany o zabicie szkolnego kolegi niepamięć nie pomaga. Ciekawi jesteście, czy Toby'emu wróci pamięć? Kto zabił Dominica? Jak to wszystko się skończy? Nie macie innego wyjścia, niż przeczytać Wiedźmie drzewo, które zbiera tak samo dużo złych opinii, jak i dobrych.

Wiedźmie drzewo to świetnie skonstruowana powieść. Nawet jeśli trochę nużąca, to nie szkodzi. Tana French stopniowo, bardzo powoli buduje napięcie, dzięki czemu mamy czas na oswojenie z wydarzeniami i nie zostajemy przytłoczeni przez natłok zdarzeń i myśli. Miesza czytelnikowi w głowie, przez co gubimy się i prawie do końca wątpimy w wiele spraw. Choć przyznam, że zakończenie... nie tego się spodziewałam.

Teraz czas wypowiedzieć się czy polecić wam lekturę Wiedźmiego drzewa. Myślę, że nie jest to książka dla każdego. Ci z was, którzy uwielbiają nieprawdopodobnie szybką akcję prawie na pewno będą zawiedzeni. Ci, którzy oczekują od książki jakiejś głębi, niech się nie wahają. Bo choć brakuje tu tempa, to mimo tego książka jest na tyle interesująca, że nie chce się z nią rozstawać, a przeczytanie jej nie zajmuje wiele czasu, choć drobiażdżkiem nie jest (bagatelka 640 stron).

Zaskakująca, głęboka, tajemnicza, emocjonująca – czytajcie, bo warto.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2019 roku – 66/120, Czytamy nowości, Olimpiada czytelnicza – 640 stron, Mierzę dla siebie – 4,2 cm, W 200 książek dookoła świata – Irlandia, Wielkobukowe bingo – książka powyżej 600 stron

3 komentarze:

  1. Strasznie mnie ciekawi ta książka - tytuł i okładka działają na wyobraźnię, nie ma co :) Sięgnę z całą pewnością w wolnej chwili. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiłaś. A gdzie znalazłaś tak niezwykłe drzewo do zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń