sobota, 26 stycznia 2019

Przedpremierowo - Ten jeden dzień - Kaira Rouda


Kaira Rouda
Ten jeden dzień
Best Day Ever
Przekład – Agnieszka Walulik
Wydawnictwo W.A.B.
ISBN 978-83-2806-150-7

Premiera 30 stycznia 2019 roku


Kochana moja,

Pamiętaj, że już jutro nasz wspaniały, jedyny dzień! To będzie Twój dzień Bądź gotowa z samego rana, odwiozę chłopców do szkoły i o 9:00 wyruszymy do naszego domku letniskowego w Lakeside!

Przygotowałem dla Ciebie wiele cudownych niespodzianek!
W tym jedną bardzo szczególną...

To będzie idealny dzień idealnej rodziny!
Twój Paul

Chyba większość kobiet stwierdzi, że adresatka tego listu ma wyjątkowe szczęście. Taki mąż to przecież skarb. Szykuje wspaniały, romantyczny wypad, tylko we dwoje. Niesamowite. I mają być niespodzianki. A która z nas nie lubi niespodzianek, zwłaszcza od ukochanego mężczyzny. I co powiecie? Chcielibyście wiedzieć, co było dalej?

Idealna rodzina: Mia, Paul i dwójka dzieci. Paul to prawdziwy człowiek sukcesu. Młoda, kochająca żona, dwóch wymarzonych synów (Mikey i Sam), którzy są miniaturkami ojca, wspaniały dom na przedmieściach i praca godna pozazdroszczenia. Czego chcieć więcej? Według Paula wszystkiego, bo dosłownie wszystko mu się słusznie od życia należy (tak twierdzi). Czy ta idealna rodzina, jak z obrazka, to szczyt marzeń Paula? Czy faktycznie są tacy szczęśliwi, jakby się to wydawało? A jeśli to z pozoru doskonałe życie jest tylko ułudą?

Wyglądało na to, że we wszystkim się zgadzamy. Nie wybielam naszej historii. Naprawdę. Mia marzyła o mężu. I go ma. O podróżach (obiecałem jej, że będziemy podróżować, ale tego nie zrobiliśmy). O domu na przedmieściach i dzieciach. Wszystko to ma. O byciu pracującą mamą (nie ma mowy). O starszym, wyrafinowanym mężczyźnie, który się o nią zatroszczy i nauczy, czym jest miłość. I go znalazła. Wszystko poszło naprawdę łatwo. Nawet nie musiałem jej zbytnio czarować.

Pierwsza część książki jest senna. Chwilami nie bardzo wiadomo, co autorka chciała nam przekazać. Ale w miarę przewracania kartek zaczyna się rozumieć zamysł autorki i cała fabuła nabiera kształtu. Jednak mimo panującej senności i powolności fabuły, cały czas czuje się z tyły głowy, że coś bardzo nie w porządku. Prawdziwy charakter książki ujawnia się powoli, a czytelnik jest w ciągłej gotowości.


Przez prawie całą książkę siedzimy w głowie Paula, który jest narratorem tej historii, i z każdą kartką coraz mniej go lubimy. Bo Paul to taki typ człowieka, którego niezmiernie trudno byłoby darzyć jakimś ciepłym uczuciem. Ale muszę przyznać, że wykreowanie takiej postaci musiało być fascynujące dla autorki i dzięki niemu (niestety) książka jest ciekawsza. Paul jest typową jednostką narcystyczną. To kobieciarz, psychopata i arogant. I co? Już go nie lubicie?

Jestem mężem idealnym. 
Muszę przyznać, że uwielbiam swój wizerunek człowieka sukcesu. 
Zazwyczaj dostaję to, czego chcę. 
Teraz, w naszym domu, jestem królem, a moja królowa musi wrócić do szeregu.

W dosłownym tłumaczeniu z angielskiego best day ever” to „najlepszy dzień w historii”. Wypadałoby zadać w tym momencie pytanie: dla kogo jest przeznaczony ten najlepszy dzień? Dla Paula, czy dla Mii? Myślę, że jeżeli dacie szansę tej książce, to będziecie mogli odpowiedzieć na to pytanie.

Czy sądzicie, że istnieje coś takiego, jak idealne małżeństwo? Jeżeli odpowiedzieliście twierdząco, to przeczytajcie najnowszą książkę Kairy Roudy. Myślę, że możecie się srogo zawieść, a na pewno zmienić zdanie.

Akcja powieści zamyka się w jednym dniu, a przez większość tekstu „na scenie” obserwujemy tylko dwie osoby – Mię i Paula. Mimo tego nie jest nudno, choć początkowo można odnieść takie wrażenie. Ile się może zmienić w ciągu zaledwie kilku godzin? O tym przekonują się bohaterowie Tego jednego dnia. Ja się przekonałam i nie wiem czy to dobrze, bo w każdym nietypowym zachowaniu mojego męża będę się dopatrywać czegoś zgoła innego. A może nie?

I co tu jeszcze napisać? Ten jeden dzień nie jest powieścią rewelacyjną. Jednak zadziwiająco szybko sunie się po kartach książki, aż dochodzi się do miejsca, gdzie już nic nie ma. I tylko zdziwienie pozostaje: to już koniec? Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu spodoba się tempo narzucone przez autorkę, ale uważam, że warto spędzić z książką kilka chwil.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2019 roku – 6/120, Czytamy nowości, Oflagowani, Olimpiada czytelnicza – 352 stron, Pod hasłem – czerwony, Mierzę dla siebie – 2,5 cm, Tygodniowe wyzwania książkowe – wydawnictwo W.A.B.



4 komentarze:

  1. Zgadzam się Tobą - senny początek, teatr 2 aktorów, idealnie... a potem bach i wszystko się zmienia. Książka mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest. Dobrze napisałaś - "bach i wszystko się zmienia". Mnie też się podobała :)

      Usuń
  2. Być może i ja się na nią skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już bardzo różne opinie na temat tej książki... Jednych zachwyca, innych niekoniecznie. Musiałabym po prostu sama przeczytać, żeby też móc się wypowiedzieć;) A na razie mogę napisać tylko, że sam pomysł na fabułę jest niesamowicie intrygujący.

    OdpowiedzUsuń