Przemysław Piotrowski
Mężczyzna, który rozmawiał z hienami
Wydawnictwo Czarna Owca
ISBN 978-83-8382-500-7
Był pewien, że Afryka niczym go już nie zaskoczy. Ale demony nie śpią… i tylko czekają, aż odwróci wzrok.
Mimo, że Przemysław Piotrowski napisał do tej pory dwadzieścia książek, to w całkowicie niezrozumiały sposób nasze drogi się rozchodziły. Jestem zdumiona jeszcze z tego powodu, że choćby samo nazwisko zobowiązuje mnie do lektury. No to w końcu. Przeczytane, przeżyte, kolejne trzy już czekają na półce.
Bernard Dubois na prośbę swojego przyjaciela wyjeżdża do Afryki. Jest to miejsce, które go ukształtowało, bo właśnie w Kenii spędził swoje dzieciństwo. Teraz ma razem Mosesem wziąć udział w safari i pomóc okiełznać już na pierwszy rzut oka trudną grupę turystów z Polski. Czy safari będzie pięknym powrotem do przeszłości; sentymentalną podróżą? Mogłoby tak być, gdyby nie „wspaniała” grupa, jak się okazało, patoinfluenserów, którzy sadzą, że mogą wszystko i w tym momencie nic się nie liczy tylko oni i flesz. Smutne to, ale tak teraz wygląda świat.
Jeszcze większy koszmar zaczyna się, gdy ginie jedna z uczestniczek wyprawy. Sytuacja w jakiej się znajdują, z daleka od cywilizacji, w centrum dzikiej sawanny jest nie do pozazdroszczenia. Zdają sobie sprawę z jednego – mordercą musi być jedno z nich. Jeżeli komuś wydawało się do tej pory, że największym zagrożeniem w takiej dziczy jest zwierzę, to chyba był w błędzie. Po lekturze Mężczyzny, który rozmawiał z hienami jestem skłonna powiedzieć, że to raczej drugi człowiek stanowi największe niebezpieczeństwo.
Bernard Dubois jest detektywem; byłym profilerem i jak to często bywa jest człowiekiem pokiereszowanym przez życie, zmagającym się z własnym demonami. Jestem ciekawa czy więcej czytelników zauważy pewne podobieństwa do klasycznych kryminałów w stylu Agathy Christie. Myślę, że gdyby Królowa Kryminałów pisała obecnie, to Piotrowski mógłby stanąć w szranki, a Dubois mógłby rywalizować z Poirotem. Piotrowski zastosował też podobny Christie schemat: niewielka, odizolowana grupa, w której każdy nie jest do końca niewinny i śledczy na miarę Herculesa prowadzący sprawę starannie, bez zbędnego pośpiechu, używając szarych komórek.
Pełnoprawnym bohaterem staje się pod piórem Piotrowskiego Afryka. Dzika, gorąca, mieniąca się barwami, całkowicie nieprzewidywalna, pełna zwierząt, których krzyki przyprawiają o cierpnięcie skóry; zwierząt niebezpiecznych. Ale czy tak naprawdę to faktycznie tych zwierząt należy się bać? Czy raczej ludzi, którzy udają towarzyszy niedoli? A oni są trudni do jednoznacznej oceny, skomplikowani, zagmatwani.
Tytułowe hieny można rozumieć dwojako. Zdecydowanie są zwierzętami, które, akurat mnie nie kojarzą się przyjemnie. Ani niezbyt ładne, ani głosu zbyt pięknego nie posiadają. Ni to szczek, ni śmiech nie przywodzi na myśl niczego dobrego, a raczej jest zwiastunem nieszczęścia. Gdyby jednak na hieny spojrzeć alegorycznie, można by porównać je do ludzi i to porównanie nie wypadnie dla nas na plus. Człowiek-hiena kojarzy mi się z przebiegłością, z „wojną” podjazdową, z brakiem zasad.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Przemysława Piotrowskiego uważam za bardzo udane. Autorowi świetnie udało się połączyć wspaniały klasyczny kryminał z dziką naturą – kryminał, z którego sama Christie byłaby dumna.
Jeżeli lubicie duszny afrykański klimat, sprawy rozwiązywane przez genialny umysł Poirota, najlepsze klasyczne kryminały i hermetycznie zamkniętą niewielką grupą, w której na pewno jest morderca, to koniecznie przeczytajcie Mężczyznę, który rozmawiał z hienami.
monweg
Mężczyzna, który rozmawiał z hienami - Przemysław Piotrowski do kupienia na Bonito
W ramach wyzwań: Przeczytam 120 książek w 2025 roku – 44/120; Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 3 cm; 342 stron; Wielkobukowe albo-albo - kryminał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz