Paige Toon
Ktoś, kogo znałam
Someone I Used To Know
przekład Łukasz Praski
Wydawnictwo Albatros
ISBN 978-83-8361-058-0
Ktoś, kogo znałam to moje drugie podejście do twórczości Paige Toon. Pierwsza książka, którą czytałam Nic nie rani tak jak miłość średnio przypadła mi do gustu. Ta jest drugą szansą dla pisarza. Czy tym razem Toon bardziej się wpasowała w to, co lubię?
Przyjaźń między trojgiem młodych ludzi, w którą wkrada się miłość.
To zdanie było dla mnie motorem napędowym. Nie chodziło o młodość, ale o trójkąt. Leah, George i Theo. Bardzo się od siebie różnią, ale tak się często dzieje, że różnice przyciągają. I tak jest w tym przypadku. Rodzice Leah podejmują decyzję o przeprowadzce z Londynu na farmę, gdzie tworzą rodzinę zastępczą. George jest jednym z „nowych synów” i staje się dla Leah kimś wyjątkowym. Z Theo sprawa jest inna. To chłopak z bogatego domu, ale brakuje mu najważniejszego – ciepła, szczęścia i poczucia bezpieczeństwa.
Tworzą trójkę przyjaciół, może na pierwszy rzut oka, dziwną, ale świetnie się rozumieją. Czy poradzą sobie, gdy ta piękna przyjaźń zacznie przeradzać się w coś innego, na początku subtelnego, ale ekscytującego?
Po latach Leah wraca do rodzinnego miasta. Wspomnienia też wracają.
Przyznaję, że ta powieść bardziej mi się podobała. Tematyka przyjaźń vs miłość jest lepsza od ckliwego romansu, gdzie wszystko jest podane na tacy. Trójka bohaterów, z których jeden w pewnym sensie zostaje na lodzie. Rewelacyjnie wpleciony wątek rodziny zastępczej i adopcji dzieci.
Leah, George i Theo są bohaterami, którzy nawet dają się polubić, ale uważam, tak jak w przypadku pierwszej książki tej autorki, że lepiej odbiorą ich czytelnicy młodsi. Myślę, że młodszym osobom, które mają podobne problemy będzie łatwiej się identyfikować z nimi.
Choć opowieść poznajemy z perspektywy Leah to mamy całkiem przyzwoity wgląd w sytuację i bardzo dobrze widzimy to, co się dzieje między trójką przyjaciół. Narracja jest dwutorowa i przeskakuje między tym co było kiedyś (Wtedy) i co się dzieje obecnie (Teraz). To bardzo dobry zabieg i lubię, gdy pisarz go stosuje.
Trochę zabrakło mi obszerniejszych opisów. A było co opisywać, bo farma i jej otoczenie to bardzo wdzięczny temat do tego. Jest trochę, ale dla mnie za mało. Za to są puszyste króliczki i cudne alpaki. Jest też młody las, który powstał z miłości.
Aha! Alpaki – po przeczytaniu tej książki zastanawiam się nad zakupem jednej (na razie).
Ktoś, kogo znałam to słodko-gorzka historia, ale chyba więcej w niej goryczy. Nie będę ukrywać, faktycznie jest przyjaźń i miłość, trochę szczęścia, mnóstwo smutku, straty, ale i budowania swojego życia od nowa. Ta książka powoduje, że przez chwilę rosną Ci skrzydła, ale po chwili je tracisz i spadasz, a ten upadek jest bolesny.
Druga szansa – powieść Paige Toon lepsza. Nie żałuję, że ja przeczytałam. Polecam.
monweg
Dziękuję
"Ktoś, kogo znałam" do kupienia na Bonito
W ramach wyzwań: Przeczytam 120 książek w 2024 roku – 32/120; Mierzę dla siebie – 3 cm; 382 stron; Pod hasłem – C; Wielkobukowe bindo – świeżynka; Wielkobukowe albo-albo – powieść obyczajowa; Wielkobukowe alfabetyczne bingo - K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz