środa, 27 marca 2024

Reguły gry - Colson Whitehead

 

Colson Whitehead

Reguły gry

Crook Manifesto

Przeł. Robert Sudół

Wydawnictwo Albatros

ISBN 978-83-6775-929-8

Colson Whitehead dał się poznać jako autor bardzo wyrazisty, a tematyka jego książek dotyczy problemu rasizmu, nierówności społecznych i przemocy z nimi związanej. Rzadko się zdarza, by pisarz otrzymał dwie Nagrody Pulitzera w krótkim odstępie czasu, a Whitehead dołączył do tego elitarnego grona (udało się to jeszcze Johnowi Updike’owi oraz Williamowi Faulknerowi). Jego poprzednia powieść, Rytm Harlemu, opowiadała historię Raya Carneya - właściciela salonu meblowego w Harlemie oraz znanego w półświatku pasera. Wtedy mój odbiór tej książki był raczej stonowany – Whitehead nieszczególnie zaskoczył w dość klasycznej powieści gangsterskiej. Być może była to kwestia opisywanych czasów - przełom lat 50. i 60. - a może wysoko zawieszonej poprzeczki. W przypadku Reguł gry autor pozwolił sobie na więcej twórczej swobody i chyba wyszło to tekstowi na dobre.



Trzy częściowo połączone z sobą historie, toczące się na przestrzeni lat 70. w nowojorskim Harlemie. Oprócz dobrze znanego Carneya sporo miejsca Whitehead poświęcił podstarzałemu gangsterowi i przyjacielowi rodziny głównego bohatera, Pepperowi. Wszystko dookoła się zmienia, stroje, zachowania, muzyka - cała dzielnica zaczyna się gotować od zamachów, akcji nerwowych policjantów, podpaleń i wściekłych ludzi. Dawny porządek zostaje zaburzony, przekupni gliniarze zachowują się jak gangsterzy, gangsterzy szukają zysku w legalnych interesach, a prominentni obywatele chcą zarobić na nielegalnych akcjach. Lata 70. mogą się wydawać różowe tylko w serialu telewizyjnym - rzeczywistość okazuje się jednak bardziej szalona.



Trafiłem na tę książkę w dobrym momencie – czytana głównie wieczorami, na dużym zmęczeniu, przynosiła sporo odprężenia przed snem. Kryminalne intrygi, nadużywanie przemocy i trochę humoru okazały się tym, czego w danym momencie potrzebowałem. Podejrzewam jednak, że przy świeższym umyśle byłbym pewnie zawiedziony, jak niewiele ponad tę rozrywkę daje proza Whiteheada. Postaci wydają się dość płaskie, nawet Ray Carney, schodząc w tej książce często na drugi plan, stracił część tej głębi, którą miał wcześniej. Momentami autor daje się za mocno ponieść konwencji – to ona gra pierwsze skrzypce, a traci na tym literacka warstwa Reguł gry. A przecież miejscami Whitehead pokazuje językowy i reporterski pazur, lecz są to jedynie próbki talentu. Na szczęści Robert Sudół wyłapał te przebłyski, dzięki czemu tekst na niektórych stronach ładnie się mieni, ciesząc czytelnicze oko. I mam trochę żal do pisarza, że zarówno Rytm Harlemu, jak i ta powieść, służą bardziej rozrywce, a mogłyby dać od siebie więcej niż ładne tło społeczno-obyczajowe.



Dla tych, którzy szukają w lekturze głównie ciekawej intrygi, Reguły gry okażą się zapewne wyborem bardzo dobrym, bo to naprawdę porządnie napisana powieść z wieloma zwrotami akcji. Dla mnie to raczej ostatnie spotkanie z autorem, chyba że zaangażuje się on w książkę bardziej artystyczną.



niehalo

Dziękuję




"Reguły gry" do kupienia na Bonito


W ramach wyzwań: Przeczytam 120 książek w 2024 roku – 33/120; Mierzę dla siebie – 4,1 cm; 480 stron; Wielkobukowe bingo – najnowsza powieść znanego autora; Wielkobukowe alfabetyczne bingo – R; Wielkobukowe okładkowe bingo – nazwisko autora większe od tytułu; Wyzwanie z tytułem – wariant zielony - gra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz