piątek, 31 marca 2023

Frankenstein - Mary Shelley

 

Mary Wollstonecraft Shelley

Frankenstein

Frankenstein: or, The Modern Prometheus

przełożył Henryk Goldmann

Wydawnictwo Poznańskie

ISBN 83-210-0790-2

Jestem pewna, że większość z was zna ten tytuł. Frankenstein, bo o nim dzisiaj będzie mowa, powstał ponad dwieście lat temu w 1818 roku, kiedy Mary Shelley miała 21 lat (gdy zaczęła pisać 19). Spędziłam lato 1816 roku w okolicach Genewy. Było wyjątkowo zimno i deszczowo i wieczorami zbieraliśmy się przy kominku, delektując niemieckimi opowiadaniami o duchach. Te baśnie budziły w nas chęć, by je naśladować. Dwoje przyjaciół [...] oraz ja postanowiliśmy, każde z osobna wymyślić historię opartą na fenomenach nadprzyrodzonych. Mary Shelley w przedmowie do pierwszego wydania.

Powieść została zainspirowana ówczesnymi odkryciami naukowymi; treścią jest więc zarówno triumf nauki, jak i tragedia duchowa uczonego, który nie sprostał swojemu odkryciu. Pisarz Brian Aldiss uważał Frankensteina za pierwszą powieść sci-fi ewentualnie za zapowiedź tego gatunku.

Życie lub śmierć jednego człowieka – jakże niska to cena za zdobycie wiedzy, której szukałem, za zdobycie nieograniczonej władzy, która pozwoliłaby mi zapanować nad pierwotnymi siłami, zagrażającymi rasie ludzkiej


         Bohaterem powieści jest młody naukowiec, Wiktor Frankenstein, marzący o przeniknięciu najskrytszych tajemnic natury, i który po latach nauki zdobywa sekret ożywiania materii martwej. Bardzo szybko przyjdzie mu się przekonać, że nie tak łatwo jest naśladować Boga, Przed Wiktorem bowiem żmudna praca, która początkowo nie daje żadnych efektów. Jednak po wielu, wielu próbach udaje mu się stworzyć odrażającą, ale silną fizycznie istotę. Wydawać by się mogło, że ów twór jest pozbawiony ludzkich uczuć. Nic bardziej mylnego, o czym przekona się jego stwórca.


                 Różni czytelnicy odbierają Frankensteina odmiennie. Jedni sądzą, że jest to literatura grozy – bo jest, ale nie tylko. Inni, że gotycki horror – i owszem, są pewne zalążki tegoż. Ja jednak odbieram za każdym razem czy to czytając, czy oglądając, zupełnie inaczej. To jest tak naprawdę niesamowicie smutna historia istoty, która powstała jako niezbyt udany eksperyment naukowy. Stworzenie, na którego nikt nie patrzy bez poczucia strachu i przerażenia, nawet jego stwórca. Każdy go odrzuca, nie dając mu żadnej szansy. Świat dla „potwora” jest wrogi i przerażający, a on chciałby tak naprawdę tylko jednego – przyjaźni i miłości. Niestety znajduje zamiast tego wszędzie tylko nienawiść i napędzany niesprawiedliwością i rosnącą w nim wściekłością postanawia się zemścić.


Mam w sobie wielką miłość, której nie potrafisz sobie wyobrazić. Oraz wielki gniew, który zadziwiłby Cię ogromnie. Jeśli nie zaspokoję jednego... pogrążę się w drugim.


Sensacyjna fabuła powieści Mary Shelley zachęciła twórców filmowych do licznych ekranizacji i seriali (1910, 1931, 1957, 1974, 1994, 2011, 2015) gdzie na pierwszy plan wysunęła się postać budzącego fascynację i grozę potwora, który od tego momentu został nazywany Frankensteinem. Jednak mimo tylu adaptacji, trzeba stwierdzić, że większość bardzo zniekształca pierwowzór, więc potencjalny widz tak naprawdę nie wie o czym traktuje książka. Jeżeli miałabym oddać filmom sprawiedliwość to najbliżej oryginału Shelley znalazł się ten z 1994 roku w reżyserii Kennetha Branagh. Do tej pory mimo wszystko najpopularniejszym „potworem” jest rola Borisa Karloffa z filmu z roku 1931 i chyba ciągle każdemu kojarzy się postać stworzonego monstrum z twarzą Karloffa właśnie.


I dopiero teraz zacząłem też rozumieć, jakie były obowiązki stwórcy względem swego stworzenia, i że najpierw powinienem stworzyć mu warunki do szczęścia, a potem dopiero uskarżać się na jego niegodziwość.


Bardzo rzadko szafuję wyrazem arcydzieło, ale tym razem nie zawaham się go użyć. Frankenstein albo: Współczesny Prometeusz, bo tak brzmi pełny tytuł powieści, jest klasycznym arcydziełem i powinna to być lektura obowiązkowa dla każdego. Zwłaszcza teraz, gdy jesteśmy tak blisko… ożywienia człowieka? Może nie. Ale zwróćmy uwagę na niesamowity postęp w nauce: ożywianie komórek, transplantacje, sztuczna inteligencja. Myślę, że chociażby patrząc na to, co się dzieje w technice, nauce i w ogóle na świecie; jak ta ponaddwustuletnia powieść nie traci na aktualności, powinniśmy ją czytać. Polecam.


monweg


"Frankenstein" do kupienia na Bonito


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Przeczytam 120 książek w 2023 roku – 37/120; Mierzę dla siebie – 1,3 cm; 220 stron; Gavran bingo – groza, horror i inna straszliwości; Odczarujmy półki – książki z górnej półki; Wielkobukowe bingo – książka używana lub pożyczona; Wielkobukowe Buże Buki; Wielkobukowe albo-albo – klasyka zagraniczna; Wielkobukowe alfabetyczne bingo – F; Wielkobukowe bezsenne bingo – tytuł: tylko jedno słowo; Wielkobukowe okładkowe bingo – częściowo widoczna twarz lub maska; WyPożyczone




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz