Maria Dąbrowska
Ludzie stamtąd. Cykl opowieści
Wstęp: Sylwia Chwedorczuk
Wydawnictwo Marginesy
ISBN 978-83-67262-31-6
Jak często czytacie o swoich rodzinnych stronach? Do tej pory kilka razy zdarzyło mi się czytać książki, których akcja toczyła się w Kaliszu i okolicach, a zdecydowanie najbardziej znaną z nich pozostają Noce i dnie Marii Dąbrowskiej. Dzięki niej po raz kolejny mogę w te miejsca się literacko zapuścić, dzięki Dąbrowskiej umiłowaniu wsi między niewielkim Russowem a Kaliszem i odnajduję znajome nazwy, i widzę te tereny, czytając opowieści składające się na Ludzi stamtąd. I lektura ta nabiera dla mnie bezpośrednio innego wymiaru, bo dotyka tego, co znajome, bliskie, w swoisty sposób intymne.
Wspaniałe są teksty zebrane na Ludzi stamtąd, zadziwiają różnorodnością i wnikliwym podejściem do problemu. Wszystkie historie mają miejsce we wsiach przy majątku, a bohaterowie to parobkowie przy dworze, fornale, prości ludzie, którzy starają się żyć tak dobrze, jak potrafią. Choć nie dla nich wielkie namiętności, kryzysy egzystencjalne i gloryfikowanie cierpienia, nie znaczy to wcale, że ich nie spotykają. Dąbrowska dostrzegała ludzi w tych, których wielu ludźmi nie chciało by widzieć. Jak wspomina we wstępie Sylwia Chwedorczuk, ta empatia narratorki zdaje się szczególnie ważna, bo ona wyróżnia tę prozę. Wiele znajdziemy wrażliwości dla postaci opowieści, zrozumienia dla ich błędów, potknięć i bólu. Choć to teksty sprzed wieku, pod względem wymowy nie zestarzały się w ogóle przez ten czas.
W Ludziach stamtąd oszałamia język - zróżnicowany, dopasowany do bohaterów i klasycznie piękny w narracji. Przy pierwszej opowieści trudno przechodziło się od opisów do dialogów; w rozmowach Dąbrowska stylizuje na gwarę południowej Wielkopolski. Mój błąd, autorka zbyt dobrze zna te rejony i język ludzi tam żyjących - ona przemawia niemal ich ustami, oddając całą energię i życie, które kryją się w gwarze. Z każdą kolejną historią zdawało mi się, że to także i moja mowa, że coraz łatwiej mi czytać i myśleć w ten sposób, jakby stawało się to całkiem naturalne. Dąbrowska mogła oczywiście uładzić trochę te frazy, bardziej je zuniwersalizować, ale wtedy zamącony zostałby obraz tego miejsca, czasu i ludzi, który w opowieściach brzmi czysto, bez choćby jednej fałszywej nuty.
Łatwo wyczuć podczas lektury reporterskie zacięcie autorki Nocy i dni. Opisy folwarcznego życia, z jego codziennymi obowiązkami, radościami i troskami przywodzi na myśl dokumentalizowaną fikcję; dokładność w oddaniu realiów stanowi kolejny plus tej prozy. Czym jednak byliby Ludzie stamtąd bez dobrej fabuły, pełnej dramatów, namiętności chwytających za serce czy wzruszeń? Przyglądanie się portretom postaci i śledzenie ich losów, wyborów dających namiastkę wolności zdaje mi się nie mniej wciągające niż współczesne powieści, a jednocześnie pozwala sięgnąć trochę bardziej w głąb ludzkiej natury, fascynująco niezmiennej pomimo różnic klasowych, czasowych czy regionalnych. Dąbrowskiej udaje się jakby zupełnie mimochodem dotknąć sedna w sensie ścisłym, a przecież tylko przedstawiła kilka chłopskich opowieści z okolic Russowa.
Starając się być na bieżąco z nowościami, zapominam często, by wracać do tych dawniejszych tekstów, mimo że na półkach sporo ich czeka na przeczytanie. Kiedy już jednak wpada mi w ręce coś z klasyki, co przetrwało próbę czasu i nie zostało całkiem zapomniane, to okazuje się, że są to książki niemal niedościgłe w swoim kunszcie. Toteż kończę nudnawym dość i banalnym apelem – wracajmy do klasyki!
niehalo
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2022 roku – 48/120; Mierzę dla siebie – 2,3 cm; 244 stron; Wielkobukowe bingo – książka polskiej autorki, klasyka, świeżynka; Wielkobukowe minibingo – świeżynka, książka poniżej 300 stron; Wielkobukowe okładkowe bingo – okładka z rysunkową grafiką; Wielkobukowe alfabetyczne bingo - L
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz