Charles Bukowski
Światło błyskawicy za górą
The Flash of Lightning behind the Mountain
Przeł. Marcin Baran i Dobrosław Rodziewicz
Noir sur Blanc
ISBN 978-83-7392-766-7
Z Charlesem Bukowskim znam się już dość dobrze – jestem w stanie poznać, że mam do czynienia z jego tekstem i rozpoznaję motywy stale przewijające się w jego twórczości. Mimo tej długiej znajomości za każdym razem znajduję coś nowego w tekstach Buka. Kiedy zaczynałem, będąc koło dwudziestki, nie mogłem wyjść ze zadziwienia, że w ogóle można w ten sposób pisać, że ktoś zezwolił, by coś takiego wydać i byłem pod dużym wrażeniem tego, co przeczytałem. Seks, pijaństwo, bójki, jeszcze więcej seksu, upadłych kobiet i upodlonych mężczyzn, i alter ego autora, czyli odbijający się nieustannie od dna Henry Chinaski, który szukał szczęścia na wyścigach konnych i w podrzędnych barach. To była dla mnie nowość w literaturze, ten język i sposób przedstawiania świata różnił się mocno od tego, co dotychczas czytałem.
W wydanym pośmiertnie zbiorze Światło błyskawicy za górą znajdziemy głównie utwory wcześniej niepublikowane w żadnym innym tomie poetyckim. Bukowski zresztą przeznaczył je do druku dopiero po jego śmierci, jakby chciał jeszcze przekazać coś zza grobu, trochę jak w wierszu o listach, co przyszły ostatnio:
[…]
mógłbym użyć tego wiersza jako listu z odpowiedzią
i wysłać jego kopie tym, którzy piszą
do mnie ponieważ słyszeli że nie żyję.
podpisałbym je własnoręcznie dla
nadania im wiarygodności żeby
odbiorcy mogli sprzedać je
kolekcjonerom […]
Wyobrażam sobie, że nawet musiał mieć z tego radochę, bo sporo w tym wszystkim blagi, jakiegoś nawet nieskrywanego żartu z czytelników, tej twórczości i z siebie przede wszystkim. I próbuje nam Bukowski sprzedać trochę bzdur, mając jednocześnie nadzieję, że będziemy w stanie ją rozpoznać pośród prawdy, którą jest przeplatana. I pokpiwa sobie z tych wielkich ambicji na miarę horacjańskiego pomnika, kiedy pisze, że będzie zabiegał o miejsce wśród “Klasyków Literatury Amerykańskiej”. Nie mówię, że Bukowski daje nam klucz do odczytania tego zbioru czy też całej twórczości, lecz warto czytać teksty idąc tym tropem.
Oczywiście, znajdziemy w Świetle błyskawicy za górą te wszystkie zgrane tysiącami długich partii motywy, z których stary świntuch słynął i dzięki którym zyskał popularność, ale częściej sięga po te karty z ironicznym, ale i pełnym melancholii uśmiechem, wspominając to, co już minęło (a straty, wiadomo, nie odnajdzie). Znacznie więcej w wierszach rozliczeń z przeszłością, samotności i starości otwierającej oczy na to, co wcześniej było zakryte. Poetycki awanturnik, zawsze skory do bitki, tym razem oddaje ulice młodym i twardym; Buk patrzy już bardziej w głąb siebie, dawny gniew już tylko żarzy się z lekka, robiąc miejsce dla spokoju i muzyki Mahlera, i gdzieś tam pojawi się wreszcie refleksja, być może będąca twórczym credo, że życie i pisanie są dla niego nierozdzielne.
niehalo
Dziękuję
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam 120 książek w 2022 roku – 54/120; Mierzę dla siebie – 3,1 cm; 354 stron; Wielkobukowe bingo – świeżynka; Wielkobukowe minibingo – świeżynka; Wielkobukowe okładkowe bingo – okładka z samym tekstem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz