niedziela, 18 października 2020

Orkiestra bezbronnych - Chigozie Obioma

 

Chigozie Obioma

Orkiestra bezbronnych

An Orchestra of Minorities

Przeł. Magdalena Słysz

Wydawnictwo Albatros

ISBN 978-83-8215-153-4

Polski rynek wydawniczy od kilku lat coraz chętniej otwiera się na nowości spoza zachodniego kręgu kulturowego, a co za tym idzie, daje czytelnikom więcej wolności i możliwości podróżowania po literackiej mapie świata. Wśród książek spływających z najdalszych zakątków globu można znaleźć prawdziwe perełki, a wśród nich twórczość Chigozie’go Obiomy. Przed pięcioma laty ukazali się jego Rybacy, którzy znaleźli się na krótkiej liście Nagrody Bookera, a od niedawna możemy sięgnąć po Orkiestrę bezbronnych, także docenioną przez jury tej prestiżowej nagrody. Najnowsza powieść Obiomy przez niektórych porównywana jest do historii Odysa, lecz ten trop mnie do końca nie przekonuje. Na pewno mamy do czynienia z epicką opowieścią, a główny bohater staje naprzeciwko nieubłaganego losu, ale nie o samą podróż tu chodzi.

Chinonso jest prostym człowiekiem, który zajmuje się hodowlą drobiu. Fortuna rzadko kiedy mu sprzyja, lecz on wytrwale pracuje i wierzy w pomyślność. Jego historię czytelnik poznaje za pośrednictwem chi, czyli duchowego stróża. Owo chi będzie naszym narratorem, prowadząc wyboistą ścieżką życia Chinonsa. Jak to często bywa, jeden uczynek prowadzi do wielkich zmian i nie inaczej staje się w przypadku bohatera Orkiestry bezbronnych. Chinonso przypadkiem spotyka na moście kobietę rozważającą odebranie sobie życia i odwodzi ją od tej decyzji – to początek wielkiej miłości, ale także ogromnego cierpienia chłopaka. Piękna Ndali pochodzi z bogatej i szanowanej nigeryjskiej rodziny, jej ojciec jest wodzem, a każdy członek rodu posiada wyższe wykształcenie. Niezamożny i prosty wybranek córki to partia nie do przyjęcia - jedna z wielu podobnych historii. Oczywiście, Chinonso chce zasłużyć na uznanie rodziny ukochanej i decyduje się wyjechać na studia, co sprawia, że jego dotychczasowe życie legnie w gruzach.

Jak wspomniałem wyżej, narratorem jest dobry duch-opiekun bohatera, który stara się doradzać jak najlepiej swojemu gospodarzowi. Chi towarzyszy każdemu człowiekowi od czasu przed narodzinami aż poza granicę śmierci, by zostać przydzielonym kolejnemu człowiekowi; posiada ono wiedzę pokoleń, ale nie potrafi zajrzeć w przyszłość, przez co nie zawsze daje dobre rady. Opiekun Chinonsa opowiada historię jego życia przed samym stwórcą znanym pod wieloma imionami nadanymi przez wodzów ojców ludu Igbo; chi przemawia jako obrońca na sądzie nad duszą bohatera, chcąc przedstawić, co doprowadziło jego gospodarza do strasznego uczynku. Opowieść o Chinonsie stanowi zatem mowę obrończą, która być może przechyli szale na korzyść zmarłego.

Obioma poprzez wprowadzenie tak zaskakującego narratora ożywia klasyczną historię o miłości, upadku i bezradności wobec losu. Dzięki temu powieść nabiera oryginalnego kolorytu. Tak jak kury z hodowli głównego bohatera są bezsilne wobec szponów sokoła i ręki człowieka, tak samo człowiek niewiele może wskórać w starciu z potęgą losu. Wobec bezlitosnych wyroków przeznaczenia możemy jedynie na podobieństwo kur smętnie gdakać, tworząc przejmującą melodię “orkiestry maluczkich”, jak nazywał tę żałobną ptasią pieśń ojciec bohatera.


Opowieść chi daje czytelnikowi możliwość spojrzenia na świat ludzi z zupełnie innego punktu widzenia, okiem istoty z kręgu duchowego, pochodzącej z wierzeń i miejscowych mitów. Opowiedzenie historii Chinonsa przez ducha stróża, czyli cząstkę pochodzącą z porządku magicznego, każe z dystansu obserwować ludzkie działania i zmiany zachodzące w świecie. Jako, że akcja powieści toczy się w czasach współczesnych, przyglądamy się odejściu rdzennych mieszkańców od tradycji ojców, porzucenia dawnych wierzeń i stylu życia. W zamian za złudę bogactwa pod postacią kapitalizmu, razem ze wszystkimi błyskotkami i gadżetami przywiezionymi przez białych, lud Igbo porzuca swoje tradycje, język i historię. Obioma sprytnie wplata rozważania o postkolonializmie w Afryce w opowieść o biednym Chinonsie, wyrastającym na straconą postać teraźniejszego afrykańskiego społeczeństwa.

Orkiestra bezbronnych należy do tych powieści, którym powinniśmy się oddać bez reszty, by móc ją w pełni docenić. Początkowo, gdy w tygodniu poczytywałem ją z doskoku, w wolnych chwilach, książka była dla mnie męcząca, ze wszystkimi swoimi nieistotnościami i powolną, acz wspaniałą narracją. Dopiero głęboka, niezakłócona lektura dała mi możliwość złapania odpowiedniego rytmu i cieszenia się każdym szczegółem, który jednak nie okazuje się wcale taki nieznaczący. Polecam wam, koniecznie sięgnijcie po powieść Chigoziego Obiomy; mam nadzieję, że będzie dla was taką samą czytelniczą przyjemnością, jak dla mnie. Rzadko zdarza mi się czytać afrykańską prozę, może macie jakąś autorkę lub jakiegoś autora godnego polecenia?

niehalo

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Akcja 100 książek w 2020 roku – 106/120; Mierzę dla siebie – 4,2 cm; Olimpiada czytelnicza – 484 stron; Wizażowe wyzwanie czytelnicze - 17

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Coś czuję, że warto ruszyć w tym kierunku, bo kryje się tam kawał dobrej literatury. Słyszałem dużo dobrego o Anandzie Devi w ostatnim czasie ;)

      Usuń