poniedziałek, 10 lutego 2020

Rytuały wody - Eva García Sáenz de Urturi


Od kilku dni nie mogę pisać postów. Coś się popsuło, ale mam nadzieję, że to chwilowe. Ten wpis w końcu, po wielu próbach udało mi się napisać, ale nie bez ofiar. Czy blogger schodzi na psy? Jeśli tak, to już nie wiem gdzie mogłabym stąd uciec - a tego wcale nie chcę.
Z góry przepraszam za słabą czytelność tego posta (bo nie mam pojęcia, jak będzie wyglądał po opublikowaniu). Nie moja wina.

Eva García Sáenz de Urturi
Los ritos del aqua
Rytuały wody
Trylogia Białego Miasta
Przekład - Katarzyna Okrasko
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA
ISBN 978-83-287-1263-8


"Trylogia Białego Miasta" sprzedała się w ponad milionowym nakładzie i stała się światowym fenomenem. "Rytuały wody" to opowieść jeszcze mocniejsza i mroczniejsza niż "Cisza białego miasta". Nie brakuje w niej oryginalnej domieszki baskijskiego klimatu.

Minęło trochę czasu, a ja ciągle mam w głowie Ciszę białego miasta, więc gdy tylko pojawiła się możliwość przeczytania drugiej części trylogii bez wahania po nią sięgnęłam. Co prawda opinia o tej książce powinna ukazać się wcześniej, ale nie zawsze układa nam się w życiu tak, jak byśmy tego oczekiwali. Ale przeczytałam i oto jest - kilka słów o Rytuałach wody.

W  górach znaleziono ciało kobiety w ciąży. Została utopiona w zabytkowym celtyckim kotle z wodą i powieszona za nogi na drzewie. okazuje się, że Unai znał ofiarę: była to jego pierwsza dziewczyna, rysowniczka komiksów Anna Belén Liaño, którą poznał dwadzieścia cztery lata wcześniej na obozie archeologicznym. Unai postanawia włączyć się do śledztwa.

Tak się zaczyna druga część Trylogii Białego Miasta. I już wiadomo (również po tytule), że znaczącym i przewijającym się elementem będzie woda. Znając już trochę hiszpańską pisarkę, od razu nasuwa się myśl, że to morderstwo otwierające opisaną historię nie będzie pojedynczym przypadkiem. Śledztwem kierują znani już czytelnikom z Ciszy białego miasta inspektorzy Wydziału Kryminalnego profiler Unai López de Ayala, nazywany Krakenem i Estíbaliz Ruiz de Gauna. Pieczę nad nimi sprawuje podkomisarz Alba Díaz de Salvatierra [jak ja kocham autorkę za te silne kobiece bohaterki]. Nie jest żadną tajemnicą, że Alba spodziewa się dziecka. Tylko pojawia się wątpliwość czyje ono jest. Czy, czego wszyscy by chcieli, to dziecko Krakena, czy może (niestety) byłego męża Alby, którego mogliśmy poznać wcześniej. Pisze trochę enigmatycznie tylko dlatego, że nie chcę psuć przyjemności z poznawania tak pierwszej, jak i drugiej części trylogii. Przyznaję, że dobrze było znów wrócić do Vitorii i "stanąć ramię w ramię" z bohaterami, których zdążyłam już trochę polubić.

Kraken staje na pierwszej linii "oporu", co wcale nie jest dziwne, zważywszy na fakt, że pierwszą ofiarą jest kobieta, którą osobiście znał. Szybko okazuje się, że także innym osobom spędzającym pewne lato, przed laty, na obozie archeologicznym również grozi niebezpieczeństwo. Czy zabójca gra w jakąś chorą, sprawiającą tylko jemu przyjemność, grę z Unaiem? I czy jemu samemu też coś grozi, skoro na celowniku mordercy znajdują się przyszli rodzice? Czytajcie, wtedy sami znajdziecie odpowiedzi na te, ale też na wiele innych pytań nasuwających się podczas lektury.

Nie sposób nie porównywać obydwu części. Rytuały wody podobnie jak Cisza białego miasta to prawdziwy rollercoaster, z akcją często gnającą na łeb, na szyję. Zwroty akcji przyprawiają o zawrót głowy, a kartki tej obszernej książki same się przewracają. Czyta się momentami z zapartym tchem, zaciskając dłonie w pięści, a lektura książki nie trwa tak długo, jakby się mogło wydawać. Oczywiście nie brak w tej opowieści świetnie oddanej historycznej strony dotyczącej Vitorii - stolicy kraju Basków i jej okolic (a przy okazji rodzinnej miejscowości autorki).

Jeśli lubicie czuć się jak dziecko we mgle - to chyba jest to książka dla was. Ja dość często byłam wodzona za nos, ale w ostatecznym rozrachunku wcale mi to nie przeszkadzało. Hiszpance udało się skutecznie trzymać mnie w napięciu, a w tego typu książkach to właśnie lubię. Ciszę białego miasta porównałam do grzańca powodującego występowanie rozległych wypieków na twarzy i pocenie się dłoni. W przypadku Rytuałów wody podtrzymuje swoje zdanie. I choć sądzę, że pierwsza część była lepsza, to z czystym sumieniem polecam Rytuały wody wszystkim wielbicielom gatunku. Uważam, że się nie zawiedziecie. A ja już ostrzę sobie pazurki na ostatnią odsłonę trylogii.

monweg

Dziękuję

Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku - 14/120; Mierzę dla siebie - 3,8 cm; Olimpiada czytelnicza - 544 stron; Wielkobukowe bingo - powieść hiszpańska





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz