niedziela, 23 grudnia 2018

Bakhita - Véronique Olmi


Véronique Olmi
Bakhita
Bakhita. Roman
Przekład – Katarzyna Marczewska
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-06591-4


Véronique Olmi – francuska pisarka, scenarzystka, aktorka. Jej powieściowy debiut Bord de mer (2001) wyróżniony został nagrodą Prix Alain-Fournier, ale dopiero bestsellerowa Bakhita (2017) przyniosła jej prawdziwy rozgłos oraz jednomyślne uznanie krytyki i czytelników. Książka została uhonorowana nagrodą Prix Fnac a także znalazła się w ścisłym finale Nagrody Goncourtów i Prix Femina.

Z czarną jak heban skórą i oczami jak migdały była prawdziwą pięknością. A przy tym cennym łupem. Porwana w 1877 roku jako kilkuletnia dziewczynka z rodzinnej wioski w Darfurze na zachodzie Sudanu, zaznała wszelkich możliwych okrucieństw niewoli. Zapomniała, jak brzmiało jej imię, więc arabscy handlarze ludźmi nazwali ją przekornie Bakhita – Szczęściara. Wykupiona przez włoskiego konsula opuściła Afrykę, ale nie od razu stała się prawdziwie wolna. Dopiero wyrok weneckiego sądu w 1889 roku przyznał jej prawo do pełnego decydowania o sobie.

Po takim wstępie nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki, choć hagiografie nie są mi jakoś szczególnie bliskie. Podeszłam do tej lektury jak do biografii nie świętej, ale zwyczajnej kobiety. Nie dziwię się, że Bakhita została ciepło przyjęta zarówno przez krytykę, jak i czytelników. To taki rodzaj książki, który wywołuje mnóstwo emocji i porusza do głębi. A przy okazji Bakhita okazała się ciekawą osobą (nie tylko dla mnie). Kilka razy sięgano po biografię Józefiny Bakhity pisząc książki i nakręcając filmy, np.: Św. Józefina Bakhita. Od niewoli do świętości; Pamiętnik niewolnicy i świętej; Św. Józefina Bakhita. Duma afrykańskiego Kościoła.

Niezwykle trudno uwierzyć w nieustanny rozkwit niewolnictwa na świecie. Nadal istnieje tradycyjne niewolnictwo, gdzie jeden człowiek staje się własnością drugiego. Między innymi w Mauretanii i Sudanie bez problemu osoba ludzka może stać się czyjąś własnością. Własnością, z którą „Pan” może zrobić co mu się żywnie podoba. Może ją sprzedać, oddać, wymienić, zgwałcić, oznakować, a nawet odziedziczyć. Nieprawdopodobne się to wydaje zważywszy na to, że mamy XXI wiek.

Historia Bakhity sięga wieku dziewiętnastego, kiedy to jako siedmioletnia dziewczynka zostaje uprowadzona przez handlarzy niewolników. Od tego momentu staje się jedną z nich, a wstrząsające przeżycia doprowadziły do tego, że dziewczynka zamknęła się w sobie, by w efekcie zupełnie zapomnieć jak się nazywa. Wielokrotnie sprzedawana kolejnym właścicielom doświadczyła niemal wszystkich fizycznych i duchowych cierpień wynikających z niewolnictwa, m.in. na jej skórze wykonywano nożem tatuaże, a rany zasypywano solą. Mimo poddawaniu torturom i gwałtom nigdy nie straciła nadziei.

Po wykupieniu przez włoskiego konsula Callisto Legnaniego wyjechała do Włoch. Trafiła na przyuczenie do sióstr kanosjanek (Zgromadzenie Sióstr Córek Miłości Służebnic Ubogich św. Magdaleny z Canossy). Po poznaniu wiary katolickiej przyjęła chrzest, bierzmowanie oraz pierwszą komunię i otrzymała imię Józefina, by po kilku latach wstąpić do zakonu. Od tego momentu przez ponad pięćdziesiąt lat prowadziła właśnie życie zakonne. Zapamiętano ją jako pełną miłości, ciepła i troski służebnicę. Za furtą zakonną wykonywała przede wszystkim prace fizyczne, była kucharką, szwaczką, praczką, ale przez najdłużej furtianką. Do końca swojego życia pracowała i modliła się w domu zakonnym w Schio. Krótko przed śmiercią znów poczuła pęta zniewolenia, krzyknęła: Łańcuchy! Łańcuchy!

Wiele przebyła lat, wiele krajów, i wszędzie widziała ten sam krajobraz: zbłąkanych mężczyzn, kobiety, którym odebrano dzieci, i dzieci, które utraciły niewinność.

Beatyfikowana przez papieża Jana Pawła II w 1992 roku. Rok później Jan Paweł II podczas podróży apostolskiej do Afryki powiedział: Ciesz się, Afryko! Bakhita wróciła do ciebie. Córka Sudanu sprzedana w niewolę, cieszy się już wolnością – wolnością wiekuistą, wolnością świętych. I w poczet świętych włączył ją papież 1 października 2000 roku. W ten sposób Bakhita stała się pierwszą czarną zakonnicą, świętą.

Bakhita to wyjątkowa i naprawdę godna polecenia książka. Mimo, że jest to biografia, to czyta się ją jak wspaniałą powieść. Wspaniałą, choć bardzo wstrząsającą. Véronique Olmi udało się napisać książkę, która jest hagiografią i nią nie jest. Bo w końcu przez prawie całą książkę nie o świętej pisze francuska pisarka, a o zwyczajnej dziewczynce, nastolatce, kobiecie. A trzeba przyznać, że taka postać dla pisarza to prawdziwa gratka. Przy tylu nieszczęściach, które towarzyszyły jej w ciągu życia nie poddała się i nigdy nie utraciła nadziei. Była i jest wzorem do naśladowania dla wielu.

Każdemu, a zwłaszcza teraz w okresie przedświątecznego i poświątecznego pędu polecam biografię niezwykłej kobiety. Najpierw kobiety, a dopiero później świętej. Może z jej życia nauczycie się miłości, szacunku, godności. Resztę zostawiam w waszych rękach i nakłaniam – czytajcie Bakhitę, bo naprawdę warto.

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Akcja 100 książek w 2018 roku – 118/100, Czytelnicze igrzyska, Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza – 416 stron, Pod hasłem, Przeczytam 52 książki w 2018 roku – 118/52, Świat kultury – wiara, W 200 książek dookoła świata – Francja, Wyzwanie Czytamy nowości, Wyzwanie czytelnicze Wiedźmy – tylko jedno słowo, osoba

3 komentarze:

  1. Mnie ta książka też zachwyciła z tych samych powodów co Ciebie. I też zwróciłam uwagę na tę nadzieję bohaterki, że ona ciągle miała w sobie tę iskrę. Coś niesamowitego. Myślę, że to jest właśnie ta nieuchwytna świętość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mamy podobne zdanie. Książka faktycznie zachwycająca.

      Usuń
  2. Nabrałam na nią ogromnej ochoty! Lubię sięgać po takie książki.

    OdpowiedzUsuń