Autor – Marlon James
Tytuł – Księga nocnych kobiet
Tytuł oryginału – The Book of Night Women
Przekład – Robert Sodół
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-06426-9
To
moje drugie spotkanie z jamajskim objawieniem świata literackiego. Gdy w 2015
roku Marlon James zdobył Nagrodę Bookera, wielu czytelników dopiero dowiedziało
się o istnieniu autora Krótkiej historii
siedmiu zabójstw. Powieść ta, będąca dopiero trzecią w dorobku Jamajczyka,
wywarła na mnie spore wrażenie swoim językiem, tempem oraz narracją. To, co
stanowiło mocną stronę książki o zamachu na Boba Marleya, jest widoczne również
w drugiej powieści Jamesa, czyli wydanej w roku 2009 Księdze nocnych kobiet. Zdecydowanie jamajski pisarz lubi szokować
czytelników i nie unika tematów trudnych i wstydliwych, o czym świadczy
opowieść o niewolniczych koloniach na Jamajce.
Główną
bohaterką książki jest Lilit, młoda Mulatka pracująca w majątku Montpelier w
kolonii w Indiach Zachodnich. Mamy przełom XVIII i XIX wieku. Na plantacjach
trzciny cukrowej czarnoskórzy niewolnicy zaharowują się na śmierć, pilnowani
przez białych nadzorców oraz przez „swoich”, czarnych batowych. Nieważne,
kobiety czy mężczyźni, starcy czy dzieci, wszyscy muszą być przydatni w
majątku. Kto pada ze zmęczenia albo nie chce się podporządkować jest poddawany
chłoście oraz innym, wiele gorszym karom. Niewolnicy nie mają praw oprócz
słuchania białych panów, czyli massa, oraz śmierci. Przychodzi jednak moment,
gdy niewolnicy się buntują. Wokół wielkich powstań niewolniczych krążą myśli
zarówno umęczonych robotników polowych, jak i służby domowej.
Lilit
jest nietypową niewolnicą, hardą i nieustępliwą. Wychowywała się niemal jak
wolna, nie musiała pracować i przebywała wśród białych, lecz nie wiedziała,
czemu tak się dzieje. W wyniku pewnych dramatycznych wydarzeń dziewczyna trafia
do domu jako pomoc kuchenna, a jako że nie brak jej urody, zostaje służką
państwa. Lilit wydaje się całkiem ułożoną „czarnuchą”, ale w środku zamieszkała
ciemność, która nie pozwala jej skupić
się na pracy w majątku. To za sprawą dziewczyny poznajemy od kuchni życie
kolonii na terenach dzisiejszej Jamajki. Dla czytelników o słabych nerwach albo
wrażliwych na ludzkie cierpienie odradzałabym lekturę, gdyż drastycznych opisów
w tej powieści nie brakuje.
James
wykreował w Księdze nocnych kobiet całą
plejadę silnych, wyrazistych kobiecych postaci, które zapadają na długo w
pamięć. Wszechwiedząca i znająca się na afrykańskiej magii Homer, jednooka
mistrzyni noża Kallisto, karlica Gorgona czy piękna i nieobliczalna Lilit to
bohaterki z krwi i kości, pełne emocji, skomplikowane i niepokojąco realne;
wydaje się, że wychodzą z kartek. Brakuje tylko mocnych męskich czarnych
bohaterów – być może dlatego, gdyż, jak powiedziała Homer, chłopy są silne ale
głowy u nich słabe. Trzeba za to przyznać, że Jamajczyk stworzył dwie świetne
białe postacie męskie: starego nadzorcy Jacka Wilkinsa oraz Irlandczyka Roberta
Quinna. Ciężko rozgryźć tych dwóch, mimo że ich zachowania, zwłaszcza Wilkinsa,
powinny stawiać bohaterów w wyraźnym świetle.
James
napisał powieść szokującą, pełną brutalnych i krwawych scen. Księga nocnych kobiet nie jest jednak
tylko książką o niewoli i okrucieństwie, ale mówi także wiele o poświęceniu w
drodze do wolności. A wolność to możliwość robienia, co się chce; to łamanie
zakazów; to dobrowolne poddanie się drugiemu człowiekowi. James dotknął w
książce także wstydliwego tematu, który potraktowany został dość pobieżnie: jak
to możliwe, że cywilizacja Zachodu, która wytworzyła wysoką kulturę i osiągała
szczyty etyki, była gotowa dokonać zniewolenia i unicestwienia innych ludzkich
istot?
Sporo
można by napisać na temat prowadzenia narracji i języka powieści, bo wymykają
się one przeciętności. Mimo tylu pozytywów wydaje mi się, że James wpadł w
pułapkę brutalności i dość często się powtarzał. Wszystko to wpłynęło na to, że
Księga nocnych kobiet stanowi dla mnie dzieło nie w pełni
satysfakcjonujące. Za dużo zwrotów akcji i efektowności, a za mało lekkości w
prowadzeniu historii. Ilość fajerwerków i strzałów w głowę sprawiła, że lektura
była dla mnie dość męcząca. Trzeba jednak przyznać, że powieść Jamesa niejako
zniewala czytelnika od pierwszych stron. Czytajcie, bo warto.
Dziękuję
Książka
bierze udział w wyzwaniach:
Czytam
nie tylko Amerykanów!, Czytamy powieści obyczajowe, Czytelnicze igrzyska 2017,
Olimpiada czytelnicza, Przeczytam 52 książki w 2017 roku – 137/52, Przeczytam
tyle, ile mam wzrostu – 3,5 cm, W 200 książek dookoła świata – Jamajka,
Wyzwanie Czytamy nowości
Nie znam tego objawienia literackiego.
OdpowiedzUsuńMoże pora poznać. Ja polecam :)
UsuńWreszcie mam tę książkę wreszcie, choć jestem przygotowana na trudną lekturę.
OdpowiedzUsuńNawet jeśli trochę trudna, to i tak warto po nią sięgnąć :)
UsuńWe wtorek mi ja przysłali ;)
UsuńPrzyjemnej lektury ☺
UsuńDzięki. Potrzebuję zaciekawiającej książki, bo ostatnio dopadło mnie silne zniechęcenie.
UsuńPowinna Cię zaciekawić. A czy czytałaś "Krótką historię siedmiu zabójstw"? Również polecam.
UsuńNie. Jakoś mnie ta okładka odstraszyła.
UsuńSpróbuj, to naprawdę kawał dobrej literatury.
Usuń