Autor
– Nadia Szagdaj
Tytuł
– Love… a bez niej tylko mrok
Wydawnictwo
Bukowy Las
ISBN
978-83-64481-90-1
Młoda dziennikarka i autorka widmo, Ina Fisher wraca do swego mieszkania we Wrocławiu z krótkich londyńskich wakacji. Po bolesnym zderzeniu z rzeczywistością topi smutki w alkoholu. Następnego dnia budzi się z dziwnym przeczuciem, które kieruje ją na stronę policyjnej bazy osób zaginionych. Tak właśnie Ina dowiaduje się, że kilka dni wcześniej zniknęła bez śladu jej dawna szkolna koleżanka. Choć nigdy się szczególnie nie lubiły, Ina postanawia zająć się sprawą zaginionej kobiety, licząc, że w końcu uda się jej napisać duży artykuł pod swoim nazwiskiem i uwolnić od ciężaru pracy na cudze konto. Nie podejrzewa jednak, że to, czego się dowie, zarówno o byłych kolegach z liceum, jak i samej sobie, poprowadzi ją o wiele dalej, niż zakładała, a śledztwo, którego się podejmie, okaże się początkiem drogi wiodącej w mrok.
Wrocław, odpychający,
brudny i szary, nie taki jaki znamy z folderów i kartek pocztowych. Taki
Wrocław przedstawia nam Nadia Szagdaj w swojej nowej powieści. I to taki
Wrocław staje się sceną dla misternie utkanej intrygi. Love… a bez niej tylko mrok to thriller psychologiczny, mroczny i
trzymający w napięciu do ostatniej strony.
Bohaterką powieści jest
dziennikarka freelancerka, pracująca dla brukowców, które karmią się brudem
tego świata. Ale Ina Fisher ma ambicje stać się rozchwytywaną dziennikarką. A
pomóc jej w tym ma zaginięcie szkolnej koleżanki, Agnieszki. Gdyby tak udało
się rozwiązać zagadkę zniknięcia młodej kobiety, wtedy powstałby naprawdę
wartościowy materiał. Niestety życie nie jest usłane różami i wszystkie tropy
prowadzą donikąd. Podejrzany zaś wydaje się każdy. Agnieszka miała wyjątkowy
talent do narobienia sobie wrogów. Nikt jej nie lubił, większość się jej bała,
a każdy cieszy się, że zniknęła. Niezbyt pomaga też policjant Olaf Bieniek, z
którym Ina nawiązuje płomienny romans.
Powolna początkowo
treść ustępuje miejsca szybko posuwającej się akcji, szykując czytelnika na
zakończenie, które wbija w fotel. Interesująco napisana książka, w której
bohaterka jest często całkowicie bezradna i zdezorientowana, albo natrafia na
mur z milczenia lub niedomówień. Oprócz tematu przewodniego, czyli zaginięcia
młodej kobiety, autorka zafundowała nam temat poboczny, który w pewnym momencie
wydał mi się ciekawszy od prowadzonego śledztwa. Tematem tym jest przemoc w
rodzinie, pokazana na przykładzie przyjaciółki Iny. Tym, którzy czekają na
miłosne uniesienia, śpieszę donieść, że takowym nie uraczycie. Romans jest, ale
chwilami przypomina bardziej przeciąganie liny. Po jednej stronie mamy Inę,
rozwódkę, która chciałaby faceta na stałe. Z drugiej zaś Olafa, rasowego
policjanta, trochę gburowatego i oschłego, któremu chyba nie zależy na trwałym
związku. Jest trochę seksu, ale wszystko pięknie się równoważy.
Love…
a bez niej tylko mrok to całkiem sprawnie napisany thriller.
Nie miałam okazji dotąd poznania twórczości Nadii Szagdaj, ale odrobiłam pracę
domową i wiem, że jest autorką trylogii Kroniki
Klary Schultz. Co więcej, w wolnej chwili zamierzam przeczytać te książki.
Słusznie więc wnioskujecie, że ta powieść bardzo dobrze wpisała się w mój gust
czytelniczy.
Dla kogo Love…? Przede wszystkim dla wielbicieli thrillerów psychologicznych i powieści kryminalnych. Dla osób, które nie lubią
opowieści zbyt oczywistych i historii podanych na tacy. W końcu dla fanów
twórczości Nadii Szagdaj. Jeżeli chcecie poczuć się jak dziecko we mgle, nie
wahajcie się. Polecam gorąco.
Dziękuję
Książka bierze udział w
wyzwaniach:
52/2016 – 124/52, Czytamy nowości, Historia z trupem, Kiedyś
przeczytam 2016, Kryminalne wyzwanie, Motyw zdrady w literaturze, Olimpiada
czytelnicza, Przeczytam 100 książek w 2016 roku – 124/100, Przeczytam tyle, ile
mam wzrostu – 2,3 = 24,6 cm, Reading Challenge 2016, W 200 książek dookoła
świata - Polska
Moja koleżanka też ją zachwalała, kusi mnie niemiłosiernie :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie. Ile książek mnie kusi... :)
UsuńTo pozycja zdecydowane dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńTo do roboty :)
UsuńJuż spotkałam się w blogosferze z jej innymi książkami i muszę stwierdzić, że zachęcająco to wygląda.
OdpowiedzUsuńThrillery nie są złe a jak jeszcze maja tło psychologiczne....takie lubię.