Sławomir Mrożek
Opowiadania zebrane. Tom I
Noir sur Blanc
ISBN 978-83-7392-988-3
Powiedzieć, że gigant, to nic nie powiedzieć. Że jedna z bardziej rozpoznawalnych postaci w literaturze polskiej XX wieku - jak wspaniale reprezentowanej - też niewiele. Że dramatopisarz jakich mało - to absurdalnie mało. Że mistrz opowiadań - kropla w morzu groteski, po którym potrafił żeglować niczym wytrawny bosman. Po prostu Sławomir Mrożek wielkim pisarzem był. I tak sobie myślę, że to jednak zawsze jest święto, kiedy Mrożka wydają, zwłaszcza gdy wydanie obejmuje opowiadania, bo pisał mistrzowskie (patrz wyżej).
W pierwszej kolejności osobę niewtajemniczoną w twórczość Mrożka może przerazić grubość woluminu; przestrach wzmoże się zapewne po przeczytaniu, że czytelnik ma do czynienia z tychże Opowiadań zebranych tomem pierwszym, co nasuwa podejrzenie, że należy oczekiwać co najmniej jeszcze drugiego, być może równie obszernego. Zwróćmy jednak uwagę na niewinność formatu, wielkość czcionki i przyjazność fontu, które wpływają pozytywnie na tempo zaznajamiania się z książką. Jeśli osoba czytająca, która sięga po ów zbiór, coś tam kiedyś Mrożka liznęła (w odniesieniu do tekstów, nie osoby pisarza), prawdopodobnie wrażenie zrobi na niej spis treści, bo jasno w nim zostało postawione, że na tom pierwszy składają się opowiadania ze słynnych zbiorów Półpancerze praktyczne, Słoń oraz Wesele w Atomicach, a także paru innych, co daje dość dokładny wgląd w krótkie formy autora dramatów spod znaku teatru absurdu.
U Mrożka zawsze ceniłem jego umiejętność przedstawiania świata w krzywym zwierciadle - wystarczająco groteskowo, by rozbawić i jednocześnie wyeksponować to, co w rzeczywistości wydaje się głupie bądź groźne. Potrafił to zrobić w sposób ironiczny, często na opak, jakby na podobieństwo dawnych mistrzów satyry. I nie byłby Mrożek tak poczytny, gdyby nie plastyczność jego języka, sztuka stylizacji bez przestylizowania, wzbogacenia tekstu, ale nie przesadzania z ornamentyką. I wiem, że ten Mrożek przecież nie dla każdego - widzę, jak młodzi często przy pierwszym spotkaniu zabierają się do opowiadań jak pies do jeża i są zdziwieni, że to bez sensu i tym bardziej skonfundowani, gdy słyszą, że owszem. I też przyjemnością potrafi być ta chwila zastanowienia nad tym, dlaczego ten bezsens, na co zwraca uwagę, o czym mówi?
Jak napisałem, dla mnie lektura Mrożka zawsze wiele dawała i mam nadzieję, że się to nie zmieni. Choć w ostatnich latach rzadziej do niego sięgałem, to nowe wydanie zbiorcze opowiadań stało się pretekstem do powrotu, poszukiwania i ponownej lektury ulubionych tekstów, a także odkrycia tych, których albo nie czytałem, albo zapomniałem. I rzucę jeszcze na koniec pytanie do mrożkofilów: jakie jest Wasze ulubione opowiadanie Mrożka?
niehalo
Dziękuję
W ramach wyzwań: Przeczytam 120 książek w 2025 roku – 56/120; Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 5,1 cm; 760 stron; Wielkobukowe okładkowe bingo – minimalizm
Opowiadania zebrane. Tom 1 - Sławomir Mrożek do kupienia na Bonito
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz