poniedziałek, 18 listopada 2024

Szesnaście na Bourbon - Bartosz Sadulski

 

Bartosz Sadulski

Szesnaście na Bourbon

Wydawnictwo Literackie

ISBN 978-83-08-08746-2

Czy lubicie, gdy w powieści doprowadzenie akcji do końca schodzi na drugi plan, by zrobić miejsce opowiadaniu historii? Zawsze robiły na mnie wrażenie powieści szkatułkowe, w których opowieść kryła się w kolejnej opowieści - zadziwiał mnie kunszt pisarski, pozwalający na zręczne użycie tego zabiegu. I jakoś mnie nie dziwi, że pisząc o szesnastu kobietach zabranych ze szpitala Salpêtrière na tytułową wyspę Bourbon, płynących na pokładzie statku La Dunkerquoise, Bartosz Sadulski wypełnił ładownię niezliczoną liczbą beczek i skrzyń kryjących opowieści.


W swojej debiutanckiej powieści, Rzeszocie, autor udowodnił, że potrafi świetnie pisać, ma dryg do stylizacji języka i formy, potrafi korzystać ze źródeł i czerpie z historii, zmyślając fabułę w prawdziwym świecie. W Szesnastu na Bourbon Sadulskiemu udało się osiągnąć może nawet więcej niż w poprzedniej książce, zarówno pod względem prowadzenia narracji, jak i grzebania w piaskownicy historii. Jedno prawdziwe wydarzenie, czyli uprowadzenie tytułowej szesnastki w 1673 roku na tytułową wyspę, będącą częścią kolonii francuskiej, staje się przyczynkiem do stworzenia barwnej, zabawnej i z lekka łotrzykowskiej opowieści, a raczej zbioru opowieści. Podczas lektury przychodziły mi na myśl porównania z prozą Laurenta Bineta czy Umberta Eco, ale forma oryginalniejsza od Francuza, a fraza ma trochę więcej werwy niż u Włocha; widoczna jest inspiracja dziełami podróżniczymi, pamiętnikarskimi i powieściowymi XVII wieku - Sadulskiemu wspaniale wyszła stylizacja na literaturę tamtej epoki.


Podoba mi się, że książka nie została podporządkowana akcji, ale potrzebie snucia opowieści. Narratorzy zmieniają się, a wraz z nimi sposób opowiadania i język; jak La Dunkerquoise porusza się po morzach, często zwalniając lub zawijając na dłużej do jakiegoś portu, tak samo w rwanym tempie porusza się naprzód akcja - najciekawiej robi się, gdy nagle się zatrzymuje, a czytelnik zaczyna zaglądać do środka przepastnych szkatuł z gawędami. Dzięki nim możemy dostrzec, jak bogate i solidnie przygotowane jest tło historyczne, a także jak wiele smakowitych kąsków pozostawił autor do odkrycia - opowieść o przetrwaniu katarów, wariacje na temat niektórych polskich królów (zwłaszcza Jana Kazimierza), anegdotki o życiu francuskiego dworu czy plotki z bankietów, pałacowych korytarzy i alkowy. W tych fragmentach, stanowiących pewnie dwie trzecie całości, odnaleźć można najbardziej soczyste frazy, gdzie prawda oddaje się z niewinnym chichotem rozpustnym zabawom z prawdopodobieństwem i konfabulacją, a czytelnik ma z tego radochę, o ile liczył na przygody w trakcie podróży, a nie szybkie dotarcie do celu.


Dla mnie Szesnaście na Bourbon stały się literacką zabawą wysokich lotów, bo jak każda dobra zabawa, książka została wzięta przez Sadulskiego na poważnie - wszystkie śmieszki wybrzmiewają dzięki włożonej pracy, konsekwencji w trzymaniu się reguł i świadomym ich łamaniu. Każdą kolejną powieść autora będę brał w ciemno, bo nie zawodzi w żadnym elemencie.


niehalo

Dziękuję




Szesnaście na Bourbon - Bartosz Sadulski do kupienia na Bonito


W ramach wyzwań: Przeczytam 120 książek w 2024 roku – 73/120; Mierzę dla siebie – 2,3 cm; 250 stron; Wielkobukowe albo-albo – miejsce akcji: wyspa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz