czwartek, 3 września 2020

Kulawy szermierz - Tomasz Matera


Tomasz Matera
Kulawy szermierz
Wydawnictwo Initium
ISBN 978-83-66328-35-8


Niektórzy z was już mnie znają na tyle, że wiedzą iż lubię dawać szansę debiutantom. Jednym z ostatnich debiutów, po który sięgnęłam jest książka fantasy młodego (początkującego) pisarza Tomasza Matery. Przeczytałam, odsapnęłam i zostawiam kilka słów o Kulawym szermierzu.

Tytułowym kulawym szermierzem jest Uther Mac Flann o przydomku Kozioł. Kaleką został na wskutek wypadku – został przygnieciony przez konia. Cudem przeżył, ale od tego momentu ma źle pozrastane kości i bezwład jednej nogi. Pomyślicie sobie, co może nam zaoferować kaleki bohater. Powiem wam, że naprawdę wiele. Dzieje się, oj dzieje w tej książce. Na nudę nie można narzekać, a bywają momenty, że ciężko zaczerpnąć tchu, tak jest akcja. Utherowi przyświeca jeden cel. Za wszelką cenę obalić swojego wroga, Skowronka i znów zostać najlepszym wojownikiem u boku generała Victorii. Czy mu się uda?

Jednak autor nie poprzestał na jednym bohaterze. Postaci w książce jest tak dużo, że mogą przyprawić o zawrót głowy. Przyznam szczerze, że można się pogubić. Tym bardziej należy się pochwała dla Matery, że potrafił ten niemały tłumek okiełznać i każdej osobie nadać charakter. To na pewno nie była łatwa sztuka. Sam Uther jest postacią bardzo nietypową, ale też taką, której nie da się nie polubić. W każdym razie ja mu kibicowałam i sądzę, że kciuki za niego będzie trzymać więcej czytelników.

Co nas czeka podczas lektury? Mnóstwo walki, gdzie autor nie szczędził opisów, nawet tych najbardziej obrzydliwych, więc będzie krew i jeszcze więcej krwi… flaki na gościńcach, gwałty, rabunki i pijatyki. Ci, którzy sugerowali się okładką nie opisem, mogą być troszkę zaskoczeni. To nie jest powieść płaszcza i szpady tylko bardzo rasowe fantasy z rodzimego podwórka. Muszę wspomnieć, że nie zabrakło fantastycznych wątków, które bardzo lubię.


Wzorując się na większych dziełach z tego gatunku literackiego Matera stworzył swoją własną krainę z górami i morzami, polityką i magią. W orientowaniu się w tym stworzonym świecie pozwala zamieszczona w książce mapka. Plus dla wydawnictwa. Kulawy szermierz to fantastyka w prawdziwie męskim wydaniu, gdzie nie brak wojny, wojowników i pojedynków. Ale znalazło się też miejsce dla potworów, magów i czarownic (a to lubię najbardziej).

Podsumowując Kulawy szermierz zabierze was w świat pełen niebezpieczeństw, wojny i magii. Trochę romansu, seksu i dużo dowcipu przełamującego mroczną i czasami duszną atmosferę książki. Nie powiem, że było to odświeżające, ale przydawało się dla wytchnienia między walkami, krwią, wnętrznościami i … rzygami (ble).

Lektura Kulawego szermierza może być dla wielu czytelników prawdziwą przyjemnością, oczywiście jeśli nie nastawicie się na arcydzieło. Niemniej jest to bardzo udany debiut z wartką akcją, który daje nadzieję na więcej dobrych (i jeszcze lepszych) historii w przyszłości. Wypada chyba przyglądać się pisarskim poczynaniom Tomasza Matery, bo w końcu chodzi o nasze literackie podwórko. Tymczasem Kulawego szermierza polecam.

monweg

Dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Akcja 100 książek w 2020 roku – 92/120; Czytam, bo polskie; Mierzę dla siebie – 3,4 cm; Olimpiada czytelnicza – 532 stron; Pod hasłem

1 komentarz: