Aldona Reich
Akt trzeci
Wydawnictwo Labreto
synchrobook MP3
wersja audio w interpretacji Klementyny Umer
czas - 7 godz. 43 min
Po raz kolejny mam przyjemność przedstawić najnowszą powieść mojej ulubionej pisarki Aldony Reich Akt trzeci. Na razie książka dostępna jest tylko w formie synchrobooka na platformie Legimi. Jak zawsze obejmuję tę powieść swoim matronatem i jestem z tego dumna.
Z każdą pojawiającą się, nową opowieścią Aldona Reich staje się coraz bardziej bliska mojemu sercu. A nawet wydaje mi się, jakby umiała w jakiś magiczny sposób zaglądać w moje serce. Tyle się dzieje w historiach przez nią spisanych i tyle stycznych punktów znajduję z własnym życiem, że każda wywołuje we mnie tyle emocji (jak ja nie lubię tego określenia), tyle podobieństw, tyle bólu, a nawet łez.
W Ziemi odzyskanej widziałam odrobinę odbicia siebie w głównej bohaterce. W Zmianie czasu, jak w całej trylogii przeżywałam rozterki głównych bohaterów zmagając się prawie w tym samym czasie z własnymi. Ale nic, żadna z wcześniejszych książek nie przygotowała mnie na to, co spotkało mnie w Akcie trzecim.
Nie jest moją rolą opisywanie treści książki, ani streszczanie jej, ale w telegraficznym skrócie wypada napisać kilka słów. Hanna, bohaterka powieści, przedwcześnie i zupełnie bez przygotowania zostaje wdową. Jej ukochany mąż wychodzi do pracy i już nigdy z niej nie wraca. Hanna czuje to wszystko, co każdy normalny człowiek czułby na jej miejscu. Jest w szoku, całkowicie nieprzygotowana na odejście człowieka, z którym miała się zestarzeć. Jest niepogodzona i rozżalona. Całkowicie sobie nie radzi z tą sytuacją. Wcale mnie to nie dziwi. Na całe szczęście z tym bólem i problemem nie zostaje całkowicie sama.
A jakby tak się głębiej zastanowić, oczywiście pomijając wiek męża Hanny, to takie odejście jest dobre. Z całą pewnością lepsze niż umieranie latami, przykutym do łóżka. Wiem, że pogodzić się ze śmiercią nagłą jest trudno, ale pomyślcie sami…
Wracając do Aktu trzeciego. Hanna zostaje sama i musi nauczyć się żyć – na nowo. Miejsce obok niej zostaje puste, ale tę pustkę przecież zawsze można wypełnić. Tylko trzeba dać, przede wszystkim, szansę… sobie.
Jest jednak coś, z czym trzeba sobie poradzić, a co jest sprawą niezmiernie trudną. Aldona Reich z ogromnym wyczuciem pokazuje nam nie tylko samą stratę bliskiej osoby i żałobę po niej, ale także sprawę, która może wydać się niektórym naturalna – zrobienie sobie przestrzeni. Pozbycie się rzeczy i przedmiotów należących do zmarłego.
Myślę, że najlepiej zrozumieją jakie to trudne i bolesne osoby, które kogoś takiego straciły i które były zmuszone do „posprzątania” tychże zostawionych wszędzie rzeczy. „Sprzątałam” po odejściu mojej mamy i nic nie może się równać z tym „zajęciem” – możecie mi wierzyć na słowo. To potwornie trudne. Sądzę, że w przypadku Hanny było to o tyle trudniejsze, bo mąż był młody, nie spodziewał się śmierci i automatycznie jego rzeczy były w kompletnym nieładzie.
Wrażliwość Aldony Reich, jej empatia i mądrość mają odbicie w jej tekstach. Czasem zastanawiam się, jak można zawrzeć tak wiele w tak niewielkiej objętościowo książce. Jak widać można. I do tego napisać to w sposób lekki, choć tematyka może przybić do ziemi. Wiecie jak to się nazywa – niebywały talent. I mają go tylko nieliczni. Bo trzeba coś w życiu przeżyć, żeby móc pisać takie historie, które poruszą każdym czytelnikiem – choć uważam (od zawsze), że powieści Aldony Reich nie nadają się dla osób zbyt młodych. Powinno się mieć odpowiednio ciężki bagaż własnych doświadczeń, żeby naprawdę docenić kunszt pisarski autorki Życia 2.0.
Nie może być inaczej – szczerze i z pełnym przekonaniem polecam Akt trzeci do czytania i słuchania oraz przeżywania wszystkim, ale szczególnie osobom dojrzałym oraz dorosłym.
monweg
Opinia powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Labreto
W ramach wyzwań: Przeczytam 120 książek w 2024 roku – 53/120; 7 godz. 43 min; 262 stron; Wielkobukowe alfabetyczne bingo – A; Wyzwanie z tytułem – wariant niebieski - liczba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz